Stali czytelnicy mojego bloga z pewnością pamiętają moje utyskiwania w marcu ubiegłego roku na możliwe powiększenie ekranów w kolejnych iPhone'ach. Kilka miesięcy później Apple wypuściło faktycznie iPhone'a 6 z ekranem 4,7 i iPhone'a 6 Plus z ekranem 5,5 cala.

Jest takie stare przysłowie - "pożyjesz przywykniesz. Nie przywykniesz? Zdechniesz". Może to lekka przesada jeśli chodzi o nowe iPhone'y, faktycznie jednak musząc być na bieżąco sprawiłem sobie iPhone'a 6 i przyzwyczaiłem się mimo wszystko do większego ekranu. Oczywiście Szóstka sama w sobie to świetne urządzenie, a i ekran do czytania czy gier jest zdecydowanie lepszy, ale....

No właśnie, jest jedno ale. To obsługa urządzenia jedną ręką. Niby dłonie mam wielkie, a palce długie ale trzymanie iPhone'a 6 w jednej dłoni do dzisiaj sprawia mi problemy. Zdarza mi się, że iPhone wyskakuje mi z ręki, trochę jak śliska ryba złowiona przez Golluma. Pisanie kciukiem do dzisiaj idzie mi dość opornie. Niby klawisze są szersze - to prawda - ale dosięgnąć wygodnie Shifta, czy klawiszy 1, Q, W, A, S czy Z, X? To wcale nie jest wygodne.

Lewy górny róg ekranu? Owszem, kładąc iPhone'a na palcach, jak na półce mogę właściwie dotrzeć kciukiem w każde miejsce ekranu, ale telefon wtedy leży na placach, a nie jest trzymany pewnie w dłoni. Dlatego od czasu do czasu korzystam z funkcji podwójnego stuknięcia w przycisk Home, które przesuwa wszystko co jest wyświetlane na ekranie w dół, tak by faktycznie można było dotrzeć do tego, co jest poza zasięgiem.

Tak jak pisałem, przyzwyczaiłem się już do tych niedogodności - nauczyłem się z nimi żyć. Nie znaczy to, że one zniknęły, przekonałem się o tym dzisiaj.

Przy okazji premiery aplikacji Periscope, którą opisywałem wczoraj , postanowiłem wyciągnąć z szuflady mojego starego iPhone'a 5. Ma on co prawda uszkodzony przycisk Power/Sleep, ale da się z niego korzystać jako drugie urządzenie. Przywróciłem go do życia głównie po to by używać go jako swego rodzaju kamerę dla Periscope. Dzisiaj - jak pewnie część z Was miała okazję oglądać - puściłem z niego kilka przekazów (m.in. mini recenzje i MyApple Daily na żywo). Nie o Periscope jest jednak ten wpis.

Przez cały dzisiejszy dzień co chwila brałem do ręki właśnie mojego starego wysłużonego iPhone'a 5. Nie tylko do nagrań. Musiałem go skonfigurować, zaktualizować, pododawać konta Twittera, iCloud, zainstalować aplikacje. Robiąc to wszystko przypomniałem sobie, jak wygodne jest to urządzenie i jak przyjemnie korzysta się z 4-calowego ekranu.

W zasięgu mojego wielkiego kciuka miałem wszystko, włącznie z lewym górnym rogiem ekranu i nawet wtedy iPhone 5 trzymałem mocno w dłoni. Zrozumiałem, że choć przyzwyczaiłem się do dużego iPhone'a dla "małych chińskich rączek", to moje wielkie łapska tęsknią jednak za zdecydowanie mniejszym 4-calowym ekranem.

Wróciły marzenia ściętej głowy o iPhonie 6 Minus. O takich samych parametrach i wyglądzie jak 6 i 6 Plus, ale właśnie z 4 calowym ekranem. Niby mówi się teraz o iPhonie 6c. Może faktycznie będzie to taki właśnie model. Jeśli plotki okażą się prawdą to chyba zdecydowałbym się właśnie na takiego iPhone'a z bebechami z obecnej Szóstki, nawet kosztem szybszego procesora i nowego koprocesora M, a być może i lepszego aparatu. A z resztą... sam już nie wiem.