Od pierwszej prezentacji zegarka Apple Watch, na którą zaproszono wielu dziennikarzy i blogerów zajmujących się modą czy fitnessem, Apple starało się pozycjonować ten produkt nie jako kolejny technologiczny gadżet, ale jako produkt modowy, element stroju czy biżuterię. Tą ostatnią mają być modele z kopertą wykonaną ze złota.

Tę linię starają się podtrzymywać za Apple niektórzy blogerzy czy dziennikarze, powtarzając jak mantrę, że Apple Watch nie jest technologicznym gadżetem - takim jak inne smart zegarki. Na tym tle wyróżnia się ostatni artykuł Vanessy Friedman, szefowej działu mody New York Timesa.

Chciałam by się udało. Chciałam się w nim zakochać, jak wielu moich znajomych. "Potrzeba trochę czasu" mówili, "nie oczekuj miłości od pierwszego wejrzenia, pozwól się jej rozwinąć".

Próbowałam więc. Wiem, że wielu patrzyło na niego z zazdrością, jednak półtora miesiąca po pierwszym spotkaniu zdecydowałam, że nadszedł czas rozstania.

Tymi słowy Friedmann rozpoczyna swój artykuł. Jak twierdzi Apple Watch, pomimo jej oczekiwań, nie był tak naprawdę tym, czego potrzebowała. Od lat starała się nosić rzeczy pozbawione jakiejkolwiek widocznej identyfikacji, tymczasem gdziekolwiek się z nim pokazywała (od zebrań w firmie po piekarnię), Apple Watch stawał się od razu tematem dyskusji. Co gorsza dla niej, napotkane osoby, które zwracały na niego uwagę, budowały sobie od razu pewne wyobrażenie na jej temat. Przyznaje jednocześnie, że sama pewnie zbudowałaby sobie takie wyobrażenie, widząc podobną sobie kobietę noszącą na cienkim nadgarstku duże czarne pudełko.

Jej zdaniem nieważne, jak dużo pracy Apple włożyło w projekt tego urządzenia i jak bardzo ono wyróżnia się wśród innych smartwachy czy smart opasek - to jednak nadal jest elektroniczny gadżet. Uważa też, że wpatrywanie się czy mówienie do urządzenia na nadgarstku jest dla niej bardziej wstydliwe, niż korzystanie z telefonu, który trzyma się w dłoni podobnie jak książkę. Przyznaje jednocześnie, że korzystanie z tego urządzenia nie musi być wstydliwe dla geeków czy blogerów. Dla niej jednak jest.

Friedmann zwraca przy tym uwagę na pewnie wady czy też niedoróbki tego urządzenia, m.in. na problemy z jego wybudzaniem przy podniesieniu ręki (na co narzeka sporo osób).

Zdecydowanie najważniejszym dla niej czynnikiem, który zdecydował o tym, że ostatecznie zdjęła Apple Watcha z nadgarstka, była odpowiedź na pytanie, czy ten zmienił jej życie, tak jak zrobił to iPhone. Odpowiedź jest niestety negatywna. Wiele oferowanych przez niego funkcji, m.in. licznik kroków, mierzenie tętna czy sugestie powstania na kilka minut, jakie zegarek ten daje użytkownikowi, uważa ona za ciężar i pewną utratę kontroli. Sama doskonale wie, kiedy dobrze wygląda, kiedy potrzebuje ćwiczeń, a zegarek wpędziłby ją tylko w nerwicę.

Pamiętając o tym, że New York Times nie był gazetą specjalnie przychylną Apple w przeszłości, trzeba stwierdzić, że jednak ocena osoby - która zajmuje się modą zawodowo i która stara się, by marki nie tworzyły jej wizerunku - wydaje się mimo wszystko wyważona. Artykuł Friedmann stanowi cios w budowany przez Apple wizerunek tego urządzenia jako elementu stroju, produktu z branży modowej. Jej zdaniem Apple Watch to technologiczny gadżet, który tylko udaje akcesorium modowe.

Źródło: The New York Times