Temat kondycji Apple pod kierownictwem Tima Cooka wciąż budzi kontrowersje. Z jednej strony firma cały czas jest w bardzo dobrej kondycji, z drugiej pojawiają się coraz liczniejsze głosy, że brakuje jej wizji, a produkty nie są już tak innowacyjne. Do krytyki przyłączyło się ostatnio kilku były pracowników Apple.

Zdaniem Boba Burrougha, Tim Cook uczynił tę firmę strasznie nudną, głównie za sprawą przyjętego przez niego sposobu zarządzania, polegającego na unikaniu konfliktów. Ich zdaniem za sukcesem Apple ery Jobsa stała właśnie zupełnie przeciwna taktyka obrana przez Steve'a. Ten z premedytacją konfliktował kierownictwo wyższego szczebla jak i całe zespoły za które odpowiadali. Cały czas zmuszając je do ostrej rywalizacji. Dzięki temu powstały takie produkty jak iMac, iPod czy iPhone.

Uważa on, że znamiennym sygnałem i ostrzeżeniem, jakie Tim Cook wysłał do wielu pracowników wyższego szczebla w Apple były usunięcie z firmy Scotta Forstalla, wiceprezesa odpowiedzialnego za oprogramowanie. Zdaniem Burrougha przekaz był jasny, nie ma miejsca w firmie na konflikty.

Istotnie, usunięcie Forstalla z Apple było swego rodzaju przecięciem konfliktów pomiędzy kierownikami wyższego szczebla. Negatywnym ich efektem miała być wpadka z własną usługą map, która wprowadzona została wraz z iOS 6 we wrześniu 2012 roku i to ona była pretekstem do usunięcia wiceprezesa odpowiedzialnego za oprogramowanie.

Burrough porównuje też obecne Apple do dysfunkcyjnego Palma, w którym każdy z pracowników miał ściśle określoną odpowiedzialność i stanowisko i rzadko kiedy robił coś innego. Z kolei w Apple za czasów Jobsa częstym było to, że pracownik robił coś zupełnie innego niż wskazywać by miało stanowisko. Projekty miały bowiem większe znaczenie niż sama struktura firmy.

Z jego opinią nie zgadza się z kolei Tony Fadell, jeden z twórców iPoda, który brał także udział w pracach nad iPhone'em. Jego zdaniem nie było tam konkurencji, a wszyscy wspólnie pracowali nad znalezieniem najlepszego rozwiązania.

Warto jednak wspomnieć o wywiadzie, jakiego kilka miesięcy temu udzielili m.in. Eddy Cue czy Craig Federighi. Mówiąc o wpadce z mapami sami wspominali o pewnym konflikcie, czy przynajmniej braku komunikacji pomiędzy różnymi zespołamim w Apple.

Krytyczny głos pod adresem Apple płynie także ze strony Briana Sandera, założyciela startupu Pearl Automation, którego 50 z 80 pracowników przeszło właśnie z tamtej firmy. Jego zdaniem wielu z pracowników Apple zaczyna nudzić opracowywanie kolejnych ewolucyjnych ulepszeń dla iPhone'a czy Maca.

Jedną z rad, jakich Steve Jobs udzielił Timowi Cookowi pod koniec swojego życia, była ta, by ten nie próbował być nim. By był sobą i kierował firmą tak jak on sam uważa za słuszne. Z pewnością Tim Cook tak właśnie robi. Czy mógł pozwolić na to, by wzniecane przez Jobsa konflikty dalej tliły się czy wybuchały na nowo? Czy bez Steve'a w ogóle byłoby zapanowanie nad nimi? Wydaje się to mało prawdopodobne, skoro nowy prezes firmy wybrany został z tej właśnie grupy równych sobie (przynajmniej w teorii) wiceprezesów. Historia pokazuje, że tego typu konflikty często prowadzą do destrukcji w momencie, w którym zaczyna brakować silnego lidera, stojącego ponad rywalizującymi ze sobą obozami czy grupami. Możliwe więc, że wybory Tima Cooka podjęte w tamtym czasie były słuszne, choć ich ceną jest pewna korporacyjna stagnacja.

Patronite

MyApple Daily w iTunes Store.

Źródła: Twitter / Bob Burrough, Patently Apple za The Record