Monitory z portem USB-C i funkcją ładowania za jego pośrednictwem laptopów stają się coraz bardziej powszechne. Coraz więcej pojawia się ich w ofercie Philipsa. Niedawno miałem okazję testować model 328P6AUBREB, który jednak przy swojej wielkości ekranu (32") oferował jedynie rozdzielczość QHD. W ostatnich tygodniach miejsce na moim biurku zajmowała znacznie ciekawsza konstrukcja - ultrapanoramiczny Philips Brilliance 349P7, z ekranem o przekątnej liczącej 34 cale.

To co na zewnętrz

Zacznę od tego, na czym stoi każdy monitor, a jest to coś, co lubię w wielu monitorach Philipsa. Szeroka, niemal okrągła i ciężka stopa oraz równie masywna noga z możliwością regulacji wysokości i kąta odchylenia samego monitora. Ponieważ na co dzień stawiam mojego MacBooka Pro pod monitorem, położenie tego ostatniego ma dla mnie ogromne znaczenie. W przypadku wielu konstrukcji pozbawionych możliwości regulacji wysokości muszę kombinować z jakimiś podkładkami, książkami itp., by wyświetlacz MacBooka Pro nie zasłaniał wyświetlacza monitora. W opisywanym modelu zrezygnowano co prawda z możliwości obracania go o 180°, ale nie miałoby to tutaj większego sensu. Montaż nogi do monitora jest prosty i szybki, a on sam zgodny jest też ze standardem VESA, dzięki czemu można umieścić go na uchwycie ściennym lub biurkowym.

Sam monitor ma wymiary 810 x 621 x 311 mm i waży 6,6 kg. Urządzenie posiada niewielkie ramki (około 5 mm) wokół wyświetlacza, z wyjątkiem dolnej, której wysokość wynosi około 2 cm. Całość cechuje minimalistyczny wygląd. Dodatkiem jest niewielkie podświetlone logo Philipsa znajdujące się pod dolną ramką w połowie jej długości. Podświetlenie to można wyłączyć. Wyświetlacz jest oczywiście nieznacznie zakrzywiony, czego w codziennej pracy nie widać. Na początku rzuca się to trochę w oczy, szybko jednak się do tego przyzwyczaiłem. Krzywizna jest na tyle subtelna, że nie zwracam na nią uwagi, a jednocześnie zapewnia lepszy kąt widzenia całego obrazu przy tym ultrapanoramicznym ekranie.

Sterowanie

Całe sterowanie monitorem odbywa się za pomocą joysticka umieszczonego z tyłu urządzenia blisko jego prawego boku. Jest on łatwo dostępny pod palcem wskazującym. W zależności od tego, w którą stronę go przesuniemy, aktywowane jest ogólne menu monitora, wybór trybu PIP (picture in picture) lub trybu kolorystycznego. Joystick służy także za przycisk power. Jego dłuższe przyciśnięcie wyłącza lub włącza monitor. W praktyce jest to rozwiązanie bardzo wygodne, które pozwala na szybkie ustawienie odpowiedniego parametru obrazu, dźwięku czy włączenie lub wyłączenie odpowiedniego trybu obrazu. To moim zdaniem zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż dotykowy panel na przedniej ramce, który kiedyś Philips stosował w swoich monitorach.

Porty, USB-C i hub

Philips Brilliance 349P7 oferuje odpowiedni dla mnie zestaw gniazd. Nie ma ich może zbyt dużo, ale są te, które naprawdę mogą się przydać. Jest więc HDM 2.0, Display Port 1.2 no i USB-C z funkcją Power Delivery o mocy 60 W. Mogłem więc podłączyć mojego 15-calowego MacBooka Pro z TouchBarem jednym kablem do tego monitora. Dzięki temu pozostawały mi trzy wolne gniazda USB-C, a i miejsca na biurku było trochę więcej. Całość dopełnia funkcja huba. Monitor oferuje trzy gniazda USB 3.0, do których można podłączyć różne inne urządzenia peryferyjne. Użytkownicy nowych MacBooków, MacBooków Pro i MacBooków Air docenią zarówno możliwość podłączenia i ładowania przez USB-C, jak i wspomniane gniazda USB 3.0 typu A. Nie trzeba zaprzątać sobie głowy przejściówkami.

Zauważyłem jednak pewien problem. Kiedy na noc nie zamykałem mojego MacBooka Pro, ten po jakimś czasie usypiał, co powodowało z kolei uśpienie monitora oraz odcięcie zasilania komputera. Rano, kiedy wstawałem, czekał na mnie całkowicie rozładowany komputer. Korzystając z monitora z USB-C, trzeba pamiętać, by przed snem zamknąć MacBooka lub zmienić ustawienia oszczędzania energii, tak by nie zasypiał przy podłączonym zasilaniu.

Wyświetlacz

Jak już wspomniałem, wyświetlacz ma przekątną 34" i rozdzielczość 3440 x 1440, co daje proporcje 21:9. Częstotliwość odświeżania obrazu wynosi 100 Hz, a czas reakcji 4 milisekundy. To więcej niż dobrze. Podobnie rzecz się ma z kontrastem na poziomie 3000:1. Pochwalę ten monitor także za stosunkowo naturalne odwzorowanie kolorów. Niewielka krzywizna poprawia także kąt widzenia, dzięki czemu niemal na całej powierzchni zarówno kolory, jak i jasność są jednakowe. W moim ustawieniu, niewielkie biurko powoduje, że siedzę dość blisko ekranu, widzę jedynie nieznaczne rozjaśnienie przy krawędziach ekranu. To bardzo dobry wynik przy 34-calowym ekranie.

Początkowo obawiałem się monitora o takiej rozdzielczości, jednak szybko okazało się to rozwiązaniem bardzo wydajnym. Przestrzeń robocza jest ogromna. Na ekranie mogę zmieścić teraz naprawdę masę rzeczy, a dzięki wysokiej częstotliwości odświeżania mniej się męczę przy wielu godzinach pracy z tym urządzeniem.

Monitor na co dzień służył mi jako nasz redakcyjny newsroom, z różnymi źródłami prezentowanymi jednocześnie, do nauki programowania, pracy jako programista (duża przestrzeń robocza ułatwia pracę np. w Xcode), do prostej obróbki zdjęć i grafiki oraz rozrywki

Głośniki

Rzadko kiedy poświęcam głośnikom w monitorze więcej niż jedno zdanie (zwykle piszę, że grają źle i lepiej o nich zapomnieć). Oczywiście to dalej nie jest dźwięk godny dobrej klasy stereo, ale jest wyraźna poprawa. Dźwięk jest co prawda trochę skompresowany, ale można już na nich od biedy słuchać muzyki czy puścić ścieżkę dźwiękową z filmu. Jakość dźwięku jest porównywalna z niektórymi głośnikami znanych marek akcesoriów komputerowych. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby głośniki były umieszczone w innym miejscu, by grały do przodu. Przy ustawieniu ich do dołu (grille znajdują się na dolnej powierzchni) dźwięk moim zdaniem sporo traci. Tak czy inaczej jest tutaj wyraźna poprawa, przynajmniej jeśli chodzi o monitory Philipsa. Wciąż jednak mój MacBook Pro 15" z Touch Barem gra lepiej.

Podsumowanie

Duży panoramiczny ekran, świetna jakość obrazu, gniazdo USB-C i hub USB czynią z tego monitora naprawdę idealne rozwiązanie, dla kogoś, kto nie potrzebuje 4K, ale właśnie liczy się dla niego przestrzeń robocza. Dla mnie to jeden z ciekawszych monitorów, które w ostatnich latach podłączyłem do mojego komputera. Jedyną przeszkodą może być jego cena. Za ten monitor trzeba zapłacić trzy tysiące złotych lub nieznacznie więcej.