Gdyby żył, dzisiaj obchodziłby 64 urodziny. Steve Jobs to postać, która wzbudza ogromne kontrowersje. Mało kto jednak kwestionuje jego ogromny wkład w rozwój technologii i bezkompromisowe podejście do tworzonych przez jego firmy produktów. Zwłaszcza obecnie, jego imię jest często przywoływane nie tylko przez fanów marki Apple.

To bezkompromisowe podejście nie zawsze prowadziło Jobsa ku chwale i nie zawsze była dla niego dobre. To zawzięta, bezkompromisowa obrona jego wizji Macintosha skonfliktowała go z Johnem Sculleyem, ówczesnym CEO Apple, oraz radą nadzorczą, co doprowadziło do jego odejścia. Równie bezkompromisowym podejściem kierował się przy budowie komputerów NeXT dla szkolnictwa wyższego. W tym wypadku także nie przyniosło tej firmie korzyści, choć w dłuższej perspektywie pozwoliło mu wrócić do Apple, a nam cieszyć się kolejnymi odsłonami systemu macOS 10 (którego fundament wciąż w pewnym stopniu stanowi system NeXT Step).

Ta bezkompromisowość i jego dewiza „nie osiadaj na laurach” jest dla wielu inspiracją, w tym i dla mnie. Nie chodzi wcale o jakiś kult, patrzenie na Jobsa, jak na święty obrazek, a jedynie świadomość tego, że realizacja własnych pomysłów, dążenie do własnych celów, jeśli tylko wsparte jest odpowiednią dozą samodyscyplin i tej właśnie bezkompromisowości przynosi efekty, choć nie zawsze są one dokładnie takie, jakie sobie założyliśmy. To jest dla mnie dziedzictwem zostawionym przez Steve'a Jobsa.

Wszystkiego najlepszego Steve, gdziekolwiek jesteś.