Smartfony ze zginanymi ekranami, które zostały pierwszy raz zaprezentowane przez Samsunga, Huawei i przynajmniej jednego małego chińskiego producenta podczas lub niedługo po targach Mobile World Congress w Barcelonie, miały w ocenie wielu stać się tą nową drogą innowacji na rynku smartfonów. Tegoroczna IFA pokazuje jednak coś innego. Jedynym prezentowanym na targach gotowym smartfonem ze zginanym ekranem był Galaxy Fold od Samsunga. Była to więc dobra okazja by skonfrontować moją negatywną opinię o tym - według mnie - na siłę obranym kierunku przez niektórych graczy tej branży.

Zegnij mnie ale pod czujnym okiem pracownika Samsunga

Pierwszą rzeczą, która wzbudziła moje wątpliwości był nawet nie sam Galaxy Fold, ale sposób jego prezentacji. W przeciwieństwie np. do Galaxy Note 10 i 10+, które były rozstawione na stołach i można było się nimi pobawić bez właściwie żadnych ograniczeń, na stoisko z Foldem trzeba było ustawić się w kolejce. Ja czekałem około 20 minut na to by stanąć na przeciwko pracownika Samsunga, który położył przede mną na ladzie ten smartfon, przygotował krótkie demo i cały czas uważnie patrzył, co takiego robię na tym urządzeniu. Oczywiście powodem takiej formy prezentacji tego urządzenia na targach mogło być ogromne nim zainteresowanie. Pamiętając jednak problemy, które pojawiły się podczas jego testów, podejrzewam, że chodziło raczej o szybką reakcję obsługi na wypadek, gdyby któryś z Foldów się nagle zepsuł.

Geek we mnie mówi tak, rozsądek mówi nie

Galaxy Fold na żywo prezentuje się bardzo dobrze. Jest świetnie wykonany - na co usilnie zwracał mi uwagę pan z obsługi (pytając kilka razy, czy nie uważam, że Fold wygląda na urządzenie premium). Jest jednak bardzo duży i gruby, jak na smartfon z 2019 roku. Pierwsze skojarzenie to Nokia Communicator sprzed lat. Fold jest w podobny sposób rozkładany.

Bardzo spodobał mi się ten niewielki, wąski zewnętrzny ekran i chodzi mi tutaj tylko o niego, a nie cały przedni panel. Da się w miarę wygodnie go obsługiwać. I choć czytanie czy pisanie dłuższych tekstów, oglądanie filmów, granie w gry na tak małym ekranie nie jest wygodne, to ja osobiście chętnie zobaczyłbym taki niewielki miniaturowy smartfon Samsunga z ekranem o wielkości tego zewnętrznego z Galaxy Fold. Można by go obsłużyć jedną ręką i schować nawet do niewielkiej kieszeni. Umieszczony w Galaxy Fold i zajmując jedynie centralną część przedniego zewnętrznego panelu tego smartfona wygląda jednak dziwnie - jak wspomniany już Nokia Communicator sprzed 15 lat.

Samo rozłożenie Galaxy Fold wymaga większej uwagi i zajmuje kilka sekund. Tutaj tylko utwierdziłem się w mojej negatywnej ocenie smartfonów ze zginanym ekranem. Wyjęcie takiej cegły z kieszeni, odpowiednie ułożenie w dłoni i użycie obu rąk by takie urządzenie otworzyć zajmuje więcej czasu i wymaga więcej uwagi niż wyciągnięcie klasycznego smartfona (nie musi być to iPhone, może być np. Galaxy Note 10+, którego testuję od kilku tygodni).

Po rozłożeniu Fold jest stabilny, nic nie trzeszczy, nic się nie rusza. Nie ma mowy o tym, by urządzenie złożyło się podczas korzystania (mam nadzieję, że po kilku latach nic się tutaj nie zmieni). Łączenie, albo raczej zagięcie widoczne jest tylko wtedy, kiedy spojrzy się na ekran pod pewnym kątem. Żeby je zobaczyć nie trzeba się specjalnie wysilać. Wystarczy patrzeć na ekran nieznacznie z boku. Z drugiej jednak strony nie widzę powodu by wylewać tutaj na Folda wiadro pomyj. Podczas normalnej pracy, kiedy trzymamy go mniej lub bardziej przed oczami (przynajmniej w osi pionowej) zagięcia nie widać, a po chwili nie zwracałem na nie uwagi nawet wtedy, kiedy patrzyłem na ekran nieznacznie z boku, np. podczas oglądania filmu po obróceniu urządzenia.

Ostatecznie po rozłożeniu otrzymujemy coś, co wciąż moim zdaniem nie jest tabletem. Galaxy Fold przypomina bardziej czytnik e-booków i faktycznie nadaje się do czytania. Otworzyłem na nim kilka różnych tekstów dostępnych w serwisach technologicznych i czytanie na nim było bardzo przyjemne. Jeśli chodzi o pisanie, to nie widzę tutaj specjalnych różnic względem innych smartfonów z dużymi ekranami. Można pisać wygodnie za pomocą obu kciuków. Osobiście nie odczułem tutaj poprawy względem klawiatury np. na moim iPhonie XS Max czy Galaxy Note 10+. Kiedy pomyślę właśnie o czytaniu, konsumpcji treści w sieci to geek we mnie krzyczy głośno „TAK”.

Nie przekonało mnie za to korzystanie z wielu aplikacji jednocześnie na ekranie. Jest on wciąż za mały, by w ten sposób można było z tego korzystać. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w pewnych sytuacjach takie rozwiązanie może się przydać i funkcja ta dostępna jest w innych smartfonach Samsunga, ale przyznam, że nie jest ona dla mnie w żadnym razie argumentem za zaginanym ekranem w składanym smartfonie.

Niemal kwadratowy ekran nie jest stworzony z myślą o grach ani oglądaniu filmów. W jednym i drugim przypadku jego znaczna część pozostanie niewykorzystana. I choć filmy oglądało się na nim całkiem przyjemnie, to jednak nie widziałem specjalnie różnicy pomiędzy oglądaniem ich np. na testowanym przeze mnie Galaxy Note 10+.

Trudno oczywiście wydawać ocenę po kilkunastominutowej zabawie. Geek we mnie chciałby mieć tego smartfona, właśnie ze względu na kwadratowy ekran, który kojarzy mi się z kolei trochę z Blackberry Passport. Rozsądek jednak mówi mi, że jest to urządzenie niepraktyczne, ciężkie w obsłudze w warunkach mobilnych, poza prostymi zadaniami wykonywanymi na niewielkim przednim ekranie (takie niewielkie, wręcz miniaturowe urządzenie byłoby moim zdaniem znacznie ciekawszym kierunkiem innowacji), które po krótkiej fascynacji zaczęłoby mnie irytować.

To zdecydowanie urządzenie dla geeków, a nie dla wymagającego klienta biznesowego, który często musi otworzyć tabelkę w Excelu jadąc metrem czy idąc do biura lub na spotkanie. W przypadku Folda trudno to zrobić jedna ręką, ten smartfon wymaga od użytkownika znacznie większej uwagi i skupienia niż każdy inny o klasycznej formie.

Szału na zginane ekrany nie ma

Nie jestem przeciwnikiem zginanych ekranów jako takich, ale uważam, że Fold to może nie prototyp, ale zdecydowanie urządzenie koncepcyjne, które trzeba było wprowadzić na rynek po to by pokazać konkurencji, że jest się liderem innowacji. Na tym polu Samsung faktycznie wygrał z innymi producentami, przede wszystkim z Huawei, który pochwalił się swoim Mate X jako pierwszy, bo już na targach Mobile World Congress. Nic nie wskazuje jednak na to, by to urządzenie szybko trafiło na rynek. Nie zmieniam też zdania, że urządzenia te nie przyjmą się na rynku, w czym utwierdził mnie niemal całkowity ich brak na targach. Wspomniany Huawei w ogóle nie pokazywał Mate X nawet zamkniętego w gablocie. Prototyp składanego smartfona pokazany został jedynie przez TCL, ale firma ta nie próbuje tutaj zaklinać rzeczywistości. Przyznaje, że smartfony ze zginanymi ekranami to tylko prototypy czy wręcz koncepty (dwa z nich widoczne na zdjęciach poniżej).

Moim zdaniem na tym się skończy, co nie znaczy, że zginane ekrany nie znajdą swojego zastosowania w większych urządzeniach, np. tabletach, których nie trzeba czy nawet nie da się obsługiwać jedną ręką.

Partnerem naszej wyprawy na tegoroczne targi IFA jest sklep internetowy Zadbane Gadżety.