Pamiętacie tzw. „Milenijną pluskwę”, kiedy to komputery PC miały podobno odmówić posłuszeństwa w związku z błędem w wewnętrznych zegarach, które zapisywały lata w postaci dwóch ostatnich cyfr? Ostatecznie do kataklizmu nie doszło, aktualizacje systemów operacyjnych i oprogramowania rozwiązały problem. Cała sprawa z tzw. „Milenijną pluskwą” dała mi jednak do myślenia. Termin ten — po angielsku brzmiący po prostu „millennium bug” — ukazywał zupełnie inny błąd, który nie ma i nie miał wpływu ani na komputery, ani tym bardziej na nasze życie, był i jest jednak znacznie szerszy, bo nie dotyczy jedynie przełomu tysiącleci. Ma też charakter zdecydowanie kulturowy, a nie techniczny. Przypomniały mi o nim ostatnie publikacje wielu amerykańskich magazynów, gazet codziennych czy popularnych serwisów technologicznych. W ostatnich tygodniach, jak grzyby po deszczu, zaczęły w nich pojawiać się podsumowania nie mijającego roku, ale dekady.

Zaraz, zaraz - pomyślałem, przecież obecna dekada kończy się dopiero 31 grudnia 2020 roku. Prawda? Czy nam się to podoba, czy nie, naszą erę umownie liczymy od narodzin Jezusa Chrystusa, który miał przyjść na świat w pierwszym roku naszej ery (1 r. n.e., choć obecne wyliczenia wskazują na lata 7-4 p.n.e.). Nie było roku zerowego, który przecież nie mógłby być ani przed naszą erą, ani w naszej erze). Skoro zatem liczymy lata od pierwszego roku, a dekada ma lat dziesięć, to pierwsza dekada obejmuje lata 1 — 10 n.e., druga dekada lata 11 — 20 n.e., trzecia 21 — 30 n.e. itd. Analogicznie pierwszy wiek (przypominam, że wiek to 100 lat) rozpoczął się w roku pierwszym naszej ery, a zakończył w roku setnym. Drugi wiek to lata 101 - 200, trzeci to lata 201 - 300. Stąd wiek XX przypadał na lata 1901 - 2000 (rok 1900 był ostatnim rokiem wieku XIX), a drugie tysiąclecie na lata 1001 - 2000. Trzecie tysiąclecie i XXI wiek rozpoczęły się 1 stycznia roku 2001.

Wydaje mi się, że wie o tym niemal każdy w naszym kraju czy w Europie. Oczywiście zdarzają się wpadki, ale zwykle są one szybko korygowane czy krytykowane. Wiedzieli o tym także doskonale klasycy literatury SF, jak choćby Arthur C. Clarke, który napisał przecież „Odyseję kosmiczną 2001”, a nie 2000 (jak już wspomniałem rok 2001 był pierwszym w XXI wieku).

Okazuje się jednak, że sprawa nie jest tak oczywista w przypadku mediów amerykańskich czy generalnie społeczeństwa amerykańskiego. Tam dość powszechnie za koniec XX wieku uznano właśnie rok 1999, a za początek wieku XXI i nowego milenium – rok 2000 (stąd „Millennium bug”). Dekady liczy się od roku o okrągłej liczbie, to dlatego właśnie w mediach amerykańskich pełno jest teraz podsumowań dekady. Wszystko to oczywiście błąd, bo gdyby liczyć w ten sposób, jak chcą tego Amerykanie, nieuchronnie Jezus urodziłby się w roku zerowym, a tego — jak już wspomniałem — nie było. Zwracałem uwagę na ten błąd wielu moim znajomym w USA, którzy zwykle wzruszali tylko ramionami, kiedy pokazywałem im, dlaczego ich liczenie dekad, wieków i tysiącleci jest błędne. Nawet kiedy przyznawali mi rację, że faktyczne coś jest na rzeczy, to dalej liczyli źle. Wydaje mi się, że wynika to z pozornego upraszczania - w USA wszystko musi być proste i łatwe do skojarzenia. Łatwiej skojarzyć zatem lata 20. z latami 1920 - 29, lata 30. z latami 1930 - 39 itd. Stąd moim zdaniem bierze się to błędne wyznaczanie dekad, a – idąc dalej – wieków i tysiącleci. To, co jest jednak w tym najciekawsze, to aspekt kulturowy. Nikt bowiem w USA nie zaprząta sobie tym głowy i nawet jeśli przyznaje, że liczy źle, to tego nie zmienia. I tak już pewnie zostanie. Amerykanie będą dalej pierwsi na mecie dekady, za sprawą swojej, wynikającej z wygody, ignorancji. My na koniec dekady — zgodnej z naszym kalendarzem — musimy poczekać jeszcze rok.

Artykuł ukazał się pierwotnie w MyApple Magazynie nr 10/2019

Pobierz MyApple Magazyn nr 10/2019