Moja podróż przez świat monitorów tra dalej. Ze względu na specyfikę mojej pracy szczególnie cenię sobie monitory typu Ultra Wide i taki też ostatnio model gościł na moim biurku. Był to Philips E Line 345E2AE.

Philips E line 345E2AE to monitor z ekranem LCD IPS o rozdzielczości WQHD (3440 x 1440 pikseli) i proporcjach 21:9 z funkcją Ultra Wide-Color zapewniającą szerszą gamę kolorów. W przeciwieństwie do kilku ostatnio testowanych przeze mnie ultrapanoramicznych monitorów Philipsa, ten nie posiada zakrzywionej matrycy. Ta, choć płaska, oferuje jednak bardzo dobre kąty widzenia, bo w zakresie 178° w poziomie i 178° w pionie. Dużym plusem tego jak i innych monitorów Philipsa jest powłoka antyodblaskowa. U mnie monitor stoi przy oknie pod kątem 45 stopni, więc ma to niebagatelne znaczenie. Właściwie jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić jeśli chodzi o matrycę tego monitora to jasność na poziomie 300 cd/m2. Mogłaby być trochę jaśniejsza.

Monitory ultrapanoramiczne (czyli Ultra Wide) świetnie sprawdzają się wszędzie tam, gdzie potrzebujemy jak największego, a właściwie możliwie jak najszerszego obszaru roboczego. Taki monitor sprawdzi się znakomicie przy pracy w dzielonym trybie pełnoekranowym na Macu, w programach muzycznych (generalnie jest to świetny wybór do studia nagrań), w projektowaniu. W moim przypadku ultrapanoramiczne monitory świetnie sprawdzają się przy pracy z Xcode i otwartymi obok symulatorami, albo w VS Code i uruchomioną obok przeglądarką i terminalem (przy pracach nad projektami w React).

Dwa złącza HDMI i ultrapanoramiczny ekran pozwalają na podłączenie dwóch źródeł obrazu i korzystanie z monitora jak z dwóch panoramicznych. Philips E line 345E2AE świetnie sprawdza się też w grach dzięki technologii AMD FreeSync, zapewniając nie tylko płynność ale i niski czas reakcji.

To, czego mi w tym monitorze najbardziej brakowało, to portu USB-C z funkcją ładowania komputera. Muszę przyznać, że także sam Philips mnie pod tym względem przyzwyczaił do tego rozwiązania, które dostępne jest w serii B-Line. Niestety w opisywanym monitorze dostępne są tylko dwa gniazda HDMI i jedno Display Port. Bez przejściówki i zasilacza do MacBooka Pro nie mogło się więc obejść.

Wizualnie, tak jak w przypadku innych monitorów Philipsa, nie ma tutaj ekstrawagancji. Obudowa wykona jest z mocnego czarnego tworzywa. Porty skierowane są do tyłu, co ułatwia moim zdaniem podłączenie, ale z drugiej strony wymaga trochę więcej miejsca za monitorem. Najbardzej ekstrawagancka w przypadku tergo monitora jest ażurowa stopka, podobna do tej w opisywanym przeze mnie jakiś czas temu monitorze Philips Brilliance 439P. Z kolei noga, na której opiera się cały monitor pozwala na regulację jego wysokości w zakresie 10 cm – to trochę mało. Musiałem ustawić monitor na dodatkowej podstawce (zwykle jest to jakiś opasły tom).

Wspomniany brak USB-C, podobnie jak huba USB czy kamerki webowej z funkcją Microsoft Hello, to z pewnością efekt cięcia kosztów. Monitor Philips E line 345E2AE można dostać w cenie około 1700 zł, to około 700 - 800 zł taniej niż np. zakrzywiony ultrapanoramiczny model Philips P-Line 346P1. Pamietać trzeba, że nie każdy potrzebuje tego typu dodatków (choć USB-C moim zdaniem powinno być), a w rozsądnej cenie otrzymujemy ultrapanoramiczny monitor ze świetnej jakości obrazem.

Grafiki: Philips