Kilka tygodni temu Apple poinformowało o udostępnieniu wszystkim użytkownikom – w tej samej cenie – nagrań w jakości bezstratnej. Tym samym, dobra jakość muzyki w serwisach streamingowych została w pewnym stopniu uwolniona i jest dostępna dla wszystkich. Pod jednym jednak warunkiem. Musimy mieć odpowiedni sprzęt do tego, by tą bezstratną jakością się cieszyć, a warto wspomnieć, że czasem nie wystarczą do tego nawet bardzo drogie słuchawki. Warto zatem mieć pod ręką kieszonkową kartę dźwiękową z własnym wzmacniaczem i przedwzmacniaczem słuchawkowym. Tutaj na myśl przyjść może właściwie tylko jedna marka, a jest nią AudioQuest. Kilka miesięcy temu miałem okazję testować model DragonFly Cobalt. Ostatnio z kolei testowałem model DragonFly Black.

To co na zewnątrz

Wszystkie kieszonkowe przetwornik DAC AudioQuesta wyglądają podobnie – przypominają pendrive. Faktycznie bowiem z jednej strony zakończone są gniazdem USB-A chronionym za pomocą skuwki, w taki sam sposób jak klucze USB. Na drugim końcu urządzenia znalazło się gniazdo słuchawkowe (3,5 mm mini jack). Obudowa modelu DragonFly Black wykonana jest z metalu pokrytego czarnym (stąd też jego nazwa), matowo i miękko wykończonym tworzywem, dzięki czemu przy przenoszeniu i podłączaniu do komputera czy innego urządzenia trzyma się dobrze w dłoni.

Na obudowie znalazła się także dioda LED pokazująca za pomocą różnych kolorów stan pracy urządzenia. I tak czerwony to stan czuwania, zielony to praca w 44,1 kHZ, niebieski praca w 48 kHz, pomarańczowy 88,2 kHz i wreszcie różowy 96 kHz.

Użytkowanie

DragonFly Black może współpracować właściwie z każdym komputerem i smartfonem. Jest kompatybilny z macOS i iOS, choć korzystanie z niego wymagać będzie odpowiedniej przejściówki (na USB-C lub Lightning). Można go także podłączyć do komputerów PC z Windows i smartfonów z Androidem. Urządzenie wystarczy wpiąć do odpowiedniego portu lub przejściówki, podłączyć do niego słuchawki i już można cieszyć się świetnym brzmieniem.

To co w środku

AudioQuest nie jest firmą, która idzie na kompromisy. W środku znalazły się więc bardzo dobre podzespoły, m.in. 32-bitowy przetwornik C/A ESS Sabre ES9010. Jest też układ USB PIC32MX o bardzo niskim poborze prądu, zgodny ze standardem USB 2.0 DragonFly Black wysyła sygnał o mocy 1,2 V w jakości 24-bitowej przy 96 kHz. Dzięki takiej mocy urządzenie jest w stanie napędzić większość słuchawek i to niezależnie od ich impedancji.

Brzmienie

DragonFly Black gra bardzo neutralnie. Brzmienie jest właściwie naturalne, takie, „jak je pan producent stworzył”. Co ważne, urządzenie nie przewala basów, a zachowuje ich naturalną dynamikę i proporcje. Średnie tony, a więc wszystkie instrumenty strunowe, klawiszowe i przede wszystkim wokale są mięsiste z dobrze zaznaczonymi granicami - nie rozlewają się na całą scenę, nie przykrywają tego co dzieje się w tle, są tam gdzie być powinny. Jeśli tylko producent wykonał swoją pracę dobrze, to na pewno to usłyszymy. Równie dobrze brzmią „górki”. Dźwięki są soczyste i wyraźne. Scena jest szeroka, cechująca się pewną sterylnością i sporą dozą powietrza, nawet w utworach z bogatym instrumentarium.

Dla kogo

Wraz z otwarciem muzyki w bezstratnej jakości nie tylko przez Apple Music dostęp do dobrych dźwięków będzie stawał się coraz bardziej powszechny. To dlatego DragonFly Black jest urządzeniem dla wszystkich, którzy słuchają często muzyki na słuchawkach. Warto zaopatrzyć się w takie urządzenie i dobre słuchawki i poczuć różnicę brzmienia.

AudioQuest DragonFly Black dostępny jest w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design w cenie 319 zł.