Czas odmierza się zwykle urodzinami albo rocznicami śmierci. To wtedy zwykle widać jego upływ, a z każdym rokiem pogłębia się wrażenie, że płynie on coraz szybciej. 5 października 2011 roku pamiętam niemal tak, jakby to było wczoraj, a to już 10 lat.

Pamiętam, 5 października, krótko po prezentacji iPhone'a 4S i Siri. Dużo mówiło się właśnie o nowym asystencie głosowym, wciąż jednak dużo mówiło się o niedawnym (bo mającym miejsce 24 sierpnia 2011 roku) ustąpieniu Steve'a ze stanowiska dyrektora generalnego (CEO) Apple oraz wyborze na jego miejsce Tima Cooka. Pamiętam też, jak wielu ekspertów i komentatorów, w tym współzałożyciel Apple – Steve Wozniak – powtarzało, że Jobs potrzebuje teraz czasu i odpoczynku. Czasu niestety już nie miał. Krótko po północy, a więc już 6 października w Polsce, zajrzałem na stronę Apple.com i zobaczyłem nekrolog z jego dużym czarnobiałym zdjęciem.

Dzisiaj w podobny sposób, jak wtedy, 10 lat temu, zdjęcie Steve'a oraz specjalny film jemu poświęcony, zajmuje właściwie całą przestrzeń strony głównej Apple.

Na stronie znalazło się także oświadczenie jego rodziny, które warto tutaj przytoczyć:

Już od dziesięciu lat żałoba i uzdrowienie idą w parze.
Nasza wdzięczność stała się tak wielka, jak nasza strata.

Każdy z nas odnalazł swoją własną drogę do pocieszenia,
ale spotkaliśmy w pięknym miejscu miłości do Steve'a
i do tego wszystkiego, czego nas nauczył.

Ze wszystkich jego darów przetrwała jego moc jako nauczyciela.
Nauczył nas, jak być otwartym na piękno świata,
jak być ciekawym nowych idei i jak dostrzegać to, co jest za rogiem,
a przede wszystkim, jak pozostać pokornym w naszym własnym umyśle początkującego.*

Wiele rzeczy wciąż widzimy tak, jak on je widział,
ale nauczył nas także patrzeć samodzielnie.
Wyposażył nas w ekwipunek potrzebny do życia, który dobrze nam służy.

Jednym z naszych największych źródeł pocieszenia
było nasze skojarzenie Steve'a z pięknem.
Widok czegoś pięknego – zalesionego wzgórza,
dobrze wykonanego przedmiotu – przywołuje nam jego ducha.
Nawet przez lata, w których chorował, nigdy nie stracił wiary w piękno istnienia.

Pamięć jest nieadekwatna do tego, co czujemy w naszych sercach: bardzo nam go brakuje.
Naszym błogosławieństwem było to, że mogliśmy mieć go za męża i ojca.

  • nawiązanie do buddyzmu zen

Źródło: Apple