Pisałem już wielokrotnie, że pomimo zwiększających się pojemności baterii, optymalizacji systemów i aplikacji, zapotrzebowanie na energię z dodatkowego źródła zasilania wcale nie maleje. Dlatego powerbanki to wciąż ważny element wyposażenia i swoiste konie pociągowe, zwłaszcza dla osób pracujących nie tylko za biurkiem, ale i w podróży. Od dawna nie wyobrażam sobie pracy poza domem lub biurem, zwłaszcza w Xcode na moim MacBooku Pro 16" z procesorem Intel, bez backupu w postaci mocnego i pojemnego powerbanku. Musi być to taki powerbank, który naładuje ten komputer lub wydłuży stosunkowo krótki czas jego pracy o kilka godzin. W ostatnich tygodniach miałem okazję testować takie właśnie powerbank – Xtorm Titan Pro, który może ładować laptopy z mocą do 140 W.

Xtorm Titan Pro ma formę dużej (190 x 90 x 30 mm) i ciężkiej (833 g) sztaby, co nie powinno dziwić, jego pojemność do 24 tysiące mAh (88 Wh), a łączna maksymalna moc na kilku portach USB jednocześnie to 150 W. Titan Pro wyposażony jest w aż cztery porty USB-C Power Delivery, dwa podające prąd o mocy 30 W i po jednym porcie 140 i 100 W. Ten ostatni służy także do ładowania samego powerbanku. Wspomnieć tutaj wypada, że urządzenie to oferuje funkcję pass-through. Można więc podłączyć je do ładowarki, a do niego np. dwa czy trzy inne urządzenia. Sam na wyjazdach korzystam z niego m.in. właśnie w ten sposób. Dzięki temu przez noc naładuje się jednocześnie powerbank, jak i iPhone i np. Apple Watch.

Obudowa urządzenia wykonana jest z mocnego tworzywa w ciemnoszarych (tytanowych) kolorach. Ramka jest nieco jaśniejsza od górnej i dolnej powierzchni. Oprócz czterech portów USB-C PD umieszczonych na jednym z krótszych boków, na tych dłuższych umieszczono m.in. przycisk aktywujący wskaźnik naładowania, w postaci wyświetlacza LED. Ten ukryty jest na górnej powierzchni, a dokładnie pod wierzchnią warstwą obudowy. Na drugim z dłuższych boków tego urządzenia umieszczono w specjalnej wnęce krótki kabel USB-C w oplocie. Wspiera on oczywiście ładowanie z mocą do wspomnianych 140 W. Całość wygląda bardzo stylowo, włącznie z gumową, żółtą „metką” Xtorm, która jest bardzo miłym dla oka przełamaniem ciemnych szarości obudowy. Niestety górna i dolna powierzchnia obudowy dość łatwo się rysuje. Przy intensywnym korzystaniu z tego powerbanku w podróży czy w terenie trzeba spodziewać się, że ślady użytkowania pojawią się na nim dość szybko. Oczywiście mowa jest o drobnych zarysowaniach, bo obudowa sama w sobie jest mocna.

Wspomniany wyżej wyświetlacz LED, który wskazuje poziom naładowania powerbanku w sposób numeryczny jest złożony z dużych pikseli, co budzi skojarzenia ze stylem retro, rodem z komputerów 8-bitowych. Dzięki takiemu wyświetlaczowi nie trzeba zastanawiać się ile dokładnie jeszcze energii w nim zostało.

W środku umieszczono najwyższej jakości ogniwa klasy A, a pojemność Xtorm Titan Pro wynosi 24 tysiące mAh, co przekłada się na 88,8 Wh (watogodzin) w przypadku ładowania laptopów. Jest to nieco mniej niż pojemność baterii w moim MacBooku Pro (oryginalnie 100 Wh). I faktycznie, w pełni naładowany Xtorm Titan Pro wystarcza do naładowania wspomnianego tego komputera od 2 do 82% lub od 20 do 100%. Testowałem ładowanie zarówno z mocą 100 jak i 140 W. W pierwszym przypadku proces ładowania zajmuje około 1,5 godziny, w drugim nieco ponad godzinę. Różnica nie jest może duża, ale wyraźna.

Warto tutaj wspomnieć o korzystaniu z jednostki Wh – watogodzin – przy szacowaniu tego, ile razy dany powerbank jest w stanie naładować nasze urządzenie. W przypadku powerbanków, które ładują także laptopy lepiej używać tych właśnie jednostek – baterie w laptopach mają bowiem inne napięcie, i stosowanie w ich przypadku jednostki mAH mija się z celem. Także Apple podaje pojemność baterii w swoich laptopach właśnie w watogodzinach (Wh). Korzystając z tych jednostek można szybko oszacować na ile dany powerbank jest w stanie naładować naszego laptopa. Do obliczenia pojemności w watogodzinach można użyć wzoru Ah x V = Wh.

Xtorm Titan Pro to powerbank dla wymagających użytkowników, którzy przede wszystkim potrzebują energetycznego backup dla swojego laptopa, a przy okazji mogą za jego pomocą naładować także inne urządzenia, jak choćby smartfony. Jeśli nie chcecie nerwowo szukać gniazdka elektrycznego podczas podróży, by naładować Waszego MacBooka czy innego laptopa, to powinniście zainteresować się właśnie tym powerbankiem. Można go kupić za 899 zł.

Pozostając w temacie ładowania, czy to mojego MacBooka Pro, iPhone'a, iPada czy tego właśnie powerbanku wspomnieć tutaj muszę także o dwóch kolejnych akcesoriach Xtorm, z których korzystam od pewnego czasu. PIerwszym z nich jest ładowarka sieciowa Xtorm Volt II 140 W USB-C PD 3.1 EPR GaN.

Wyposażona jest ona w dwa porty USB-C PD 3.1 ze wsparciem Extended Power Range, z których jeden oferuje moc 140 a drugi 100 W, a także w port USB-A Quick Charge 3.0. Pozwala ona ładować trzy produkty jednocześnie i jeśli mam dostęp do sieci elektrycznej będąc w podróży czy poza biurem lub domem, korzystam właśnie z niej. Pozwala ona ładować do trzech urządzeń jednocześnie, a więc np. wspomnianego MacBooka Pro, iPhone'a i Apple Watch'a czy iPada (zwykle ruszam się z domu czy biura z kompletnym wyposażeniem) i to za jej pomocą ładuję opisywany wyżej powerbank Xtorm. Co ważne, rozmiary ładowarki Xtorm 140 W USPB-C są porównywalne ze standardową ładowarką dodawaną do MacBooka Pro 16" i wynoszą 12 x 3 x 8 cm przy wadze 0,270 kg.

Ładowarka sieciowa Xtorm Volt II 140 W USB-C PD 3.1 EPR GaN dostępna jest w cenie 579 zł.

Drugim z dodatkowych akcesoriów Xtorm, z których ostatnio korzystam jest wytrzymały 2-metrowy biały kabel Xtorm Original 240 W, USB-C Power Delivery 3.1 wspierający ładowanie z mocą do 240 W – ma więc jeszcze sporo zapasu jeśli chodzi o moc ładowania względem opisywanych wyżej powerbanku i ładowarki sieciowej Xtorm. Kabel chroniony jest nylonowym oplotem, który zapewnia ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi przy zachowaniu jego elastyczności, a wtyczki USB-C posiadają metalowe obudowy.

Kabel Xtorm Original 240 W USB-C PD 3.1 (2m) dostępny jest w cenie 199 zł.