Technologiczną tragedię, bo tak moim zdaniem można nazwać katastrofę Samsunga z przegrzewającym się i wybuchającym smartfonem Galaxy Note 7, można już uznać za zakończoną. Dwa miesiące po zaprezentowaniu tego urządzenia firma ostatecznie zdecydowała się na zakończenie jego produkcji i wycofanie go z rynku. Wczoraj poinformowała o tym oficjalnie.

Katastrofa Samsunga z Galaxy Note 7, choć wynika z problemów organizacyjnych i przywódczych tej firmy, to jednak także swego rodzaju kara za pychę, jaką wymierzył ślepy los. Pychą jest bowiem dla mnie skupianie się na fakcie bycia najlepszym i najbardziej innowacyjnym producentem urządzeń mobilnych (i nie tylko). Coś, co Samsung i jego pracownicy często powtarzają. Nie neguję tego, że Samsung stara się wprowadzać różnego rodzaju innowacje, w ostatnich latach w Smartfonach było ich sporo. Pod tym względem można faktycznie uznać, że robi najlepsze smartfony. Takim być może był i Galaxy Note 7. Problem w tym, że firma ta od lat myśli głównie o tym, by ich nowy smartfon był lepszy od iPhone'a (o którym wspomina niemal na każdej prezentacji nowych urządzeń i z którego drwi w reklamach) oraz by był najlepszy na rynku w porównaniu z tym, co oferuje konkurencja. W swojej pysze i ściganiu się z konkurencją (przede wszystkim z Apple) Samsung zapomniał o najważniejszym, o użytkowniku, którego w przypadku Galaxy Note 7 naraził także na niebezpieczeństwo.

Ta pycha polegająca na ściganiu się z konkurencją i myśleniu tylko przez pryzmat tego, co pokażą inni, nie jest cechą wyłącznie Samsunga. Mam wrażenie, że niemal cały rynek mobilny już dawno przestał zwracać uwagę na użytkownika. Tzw. "killer features", czyli cechy wyróżniające zaprezentowane w tym roku urządzenia, to fanaberie inżynierów i designerów (choćby wymienne moduły w LG G5).

W jakimś stopniu pozytywnie na tym tle wyróżnia się właśnie Apple, choć wielu, także i w komentarzach na MyApple, twierdzi, że firma stanęła w miejscu i że iPhone'y już od dawna pozostają w tyle za konkurencją. Owszem, iPhone nie ma zakrzywionych boków ekranu (bo i po co miałby mieć, skoro po kilku latach Samsung nie znalazł ich sensownego zastosowania), nie ma skanera siatkówki oka (którą miał felerny Galaxy Note 7). Tak, to prawda, Apple często wydaje się podążać za producentami smartfonów z Androidem. iPhone 6 Plus pojawił się kilka lat po tym, jak phablety upowszechniły się na rynku (bezapelacyjnie dzięki Samsungowi), a na długo przed iPhone'em 7 wodoodpornością mogły pochwalić się smartfony Sony i Samsunga. Zegarek Apple Watch pojawił się kilka lat po Pebble i rok po konstrukcjach z Android Wear. Można narzekać na to, że Apple rozwija iPhone'y i inne produkty zdecydowanie wolniej. Moim zdaniem jednak - co powtarzam wielokrotnie - dochodzimy do miejsca, w którym nie za bardzo jest już co rozwijać lub nie da się w nieskończoność ulepszać konstrukcji tych urządzeń (przynajmniej przy użyciu obecnie dostępnej technologii). Nie twierdzę, że Apple robi najlepsze smartfony i że jest na pierwszym miejscu na podium. Firma z resztą też wielokrotnie powtarzała ustami Tima Cooka, że nie ściga się z innymi producentami, choć osobiście uważam, ze jednak trochę się ściga, pokusa jest wszak duża, nawet dla tej firmy. Mam jednak wrażenie, że kierownictwo Apple, w którym nie ma kryzysu przywództwa, zachowuje najwięcej zdrowego rozsądku w tej gonitwie.

Porażka Samsunga z Galaxy Note 7, to nie tylko kara ślepego losu, to także nauka, tak dla tego południowokoreańskiego producenta, jak i dla całej branży mobilnej, w tym i dla Apple. Pokazuje bowiem, czym może się skończyć ta rywalizacja pomiędzy sobą, bez skupiania się na użytkownikach. Mam nadzieję, że wpłynie to nie tylko na poprawę bezpieczeństwa, ale na to, czym kierować się będą producenci przy projektowaniu kolejnych urządzeń.