Czas biegnie nieubłaganie do przodu. Dzisiaj mija siedem lat od śmierci Steve'a Jobsa.

Jak zwykle przy tej okazji wraca pytanie, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi - jak wyglądała by firma Apple i jej produkty, gdyby 5 października 2011 roku Steve nie przegrał walki z rakiem trzustki.

Jak zwykle też przy tej okazji warto przytoczyć to, co on sam mówił o śmierci i czasie, który dany jest każdemu z nas, podczas uroczystości wręczenia dyplomów na Uniwersytecie Stanforda.

Pamięć o tym, że wkrótce będę martwy to najważniejsze narzędzie, na jakie trafiłem, które pomogło mi dokonać ważnych wyborów w życiu, ponieważ niemal wszystko – wszystkie oczekiwania, cała duma strach przed zakłopotaniem czy porażką – te rzeczy przestają się liczyć w obliczu śmierci, pozostawiając tylko to, co jest naprawdę ważne. Pamięć o tym, że umrzecie jest najlepszym sposobem jaki znam, na uniknięcie pułapki myślenia, że ma się coś do stracenia. I tak już jesteście nadzy. Nie ma powodów by nie podążać za własnym sercem.

Nikt nie chce umrzeć. Nawet ludzie, którzy chcą iść do nieba, nie chcą umrzeć by się tam dostać. A przecież śmierć jest naszym wspólnym przeznaczeniem. Nikt nigdy jej nie uciekł i tak powinno być, ponieważ śmierć jest prawdopodobnie najważniejszym wynalazkiem życia. To czynnik zmieniający życie. Usuwa stare, by zrobić miejsce na nowe. Teraz to nowe to Wy, ale pewnego dnia, za niezbyt długo, stopniowo staniecie się tym starym, które trzeba będzie usunąć.

Wasz czas jest ograniczony, nie marnujcie więc go, żyjąc czyimś innym życiem. Nie dajcie się złapać w dogmat kierowania się w życiu wynikami myślenia innych. Nie pozwólcie, by hałas opinii innych ludzi zagłuszył Wasz wewnętrzny głos. I najważniejsze, miejcie odwagę podążać za własnym sercem i intuicją. One w jakiś sposób wiedzą, kim chcecie tak naprawdę zostać. Wszystko inne jest drugorzędne. …

Stay Hungry, Stay Foolish