Prawdziwie bezprzewodowe słuchawki douszne lub dokanałowe dostępne są na rynku od kilku lat. Na rynku jest też coraz więcej tego typu akcesoriów. Na myśl mogą oczywiście przyjść od razu AirPodsy, ale na Apple świat się przecież nie kończy. W ostatnich tygodniach miałem okazję testować dokanałowe słuchawki bezprzewodowe Erato Verse.

Wygląd

Każda ze słuchawek posiada bardzo prostą, pozbawioną jakiejkolwiek ekstrawagancji formę - niewielki cylinder zwężający się nieznacznie w stronę głośnika, kryjącego się pd silikonową nakładką. Na każdej też, blisko krawędzi podstawy, umieszczono niewielki przycisk włączania i sterowania odtwarzaniem oraz diodę informującą o ładowaniu. Słuchawki mają matowe wykończenie w kolorze czarnym. Wyjątkiem jest połyskująca podstawa, na której umieszczono styki pozwalające na ładowanie ich w znajdującym się w komplecie etui.

Etui dla słuchawek Erato Verse jest niewielkie i obłe. Przypomina puzderko na pierścionek lub kolczyki. Muszę przyznać, że wizualnie podoba mi się ono bardziej od samych słuchawek. Pod przykrywką, obok gniazd dla słuchawek znalazły się także dwie diody. Jedna wskazuje poziom naładowania baterii w samym etui, a druga sygnalizuje jego ładowanie. Ten ostatni powinien znajdować się raczej na zewnątrz - aby sprawdzić czy etui faktycznie się ładuje trzeba je otworzyć.

Wkładając do niego słuchawki pamiętać trzeba o ich odpowiednim ustawieniu, tak by bolce dostarczające do słuchawek energię pasowały do styków umieszczonych na ich podstawie. O poprawnym ułożeniu słuchawek w etui świadczy dioda znajdująca się na każdej z nich. Musi być ona ustawiona do przodu. Ze względu jednak na to, że każda ze słuchawek ma kolistą podstawę, łatwo o złe ułożenie ich w etui. Zdarzało mi się chować je szybko bez zwracania uwagi na ten ważny szczegół. Skutkowało to tym, że następna próba ich użycia kończyła się niepowodzeniem, gdyż słuchawki były nienaładowane. Kilka innych prawdziwie bezprzewodowych słuchawek, z których miałem okazję korzystać miało kształt, który wykluczał tego typu pomyłki (nie można było ich po prostu umieścić w etui inaczej niż w jedyny przewidziany przez producenta sposób). Po kilku tego typu przypadkach z Erato Verse zacząłem więc zwracać uwagę na to, jak wkładam je do etui, a to jest trochę upierdliwe.

Wygoda

Silikonowe nakładki utrzymują słuchawki w kanałach usznych i zapewniają też odpowiednią wygodę przez cały czas pracy na jednym ładowaniu baterii, a to za sprawą specjalnej konstrukcji. Mogą one odchylać się pod pewnym kątem, dzięki czemu każda słuchawka leży głębiej ale wygodnie w kanele usznym, a przy tym zapewnia jeszcze lepszą separację od dźwięków otoczenia . Same słuchawki są też dość lekkie, co z pewnością wpływa na wygodę z nich korzystania. Przyczepię się jedynie do przycisku znajdującego się z boku, blisko krawędzi podstawy każdej ze słuchawek. Po włożeniu słuchawek do uszu są one trudno dostepne.

Obsługa

Parowanie słuchawek po raz pierwszy nie jest specjalnie skomplikowane. Wystarczy nacisnąć i przytrzymać palec na przycisku w lewej słuchawce, a następnie w menu ustawień Bluetooth wybrać z listy nowych urządzeń Erato Verse. Prawa słuchawka automatycznie łączy się z lewą. Później wystarczy słuchawki aktywować po wyjęciu z pudełka, naciskając wspomniany przycisk na każdej z nich przez około sekundę. Słuchawki też automatycznie odłączą się od urządzenia po zamknięciu ich w etui i rozpoczęciu ładowania (jeśli się je odpowiednio w tym etui umieści, o czym już wyżej wspominałem). Można je też oczywiście wyłączyć manualnie, naciskając przycisk na każdej słuchawce przez około trzy sekundy.

Zupełnie inaczej sprawy się mają jeśli chodzi o sterowanie głośnością, odtwarzaniem muzyki czy odbieraniem połączeń telefonicznych. Tutaj wszystko zależy od tego, który przycisk na której słuchawce naciśniemy odpowiednią ilość razy i odpowiednio długo. Podwójne naciśnięcie lewej słuchawki obniża natężenie dźwięku, a podwójne naciśniecie prawej go obniża. Z kolei jedno naciśnięcie zatrzymuje lub wznawia odtwarzanie. Zdarzyło mi się, że próbując zmienić natężenie dźwięku wstrzymywałem odtwarzanie. Do tego dochodzą jeszcze jednosekundowe przyciśnięcia sterujące przeskakiwaniem pomiędzy utworami itd. Niezbyt wygodne umieszczenie przycisku na każdej słuchawek i dość skomplikowany system sterowania powoduje, że wolę sięgać po telefon i sterować odtwarzaniem bezpośrednio z niego.

Baterie

Bateria w każdej słuchawce Erato Verse zapewnia trzy godziny pracy na jednym ładowaniu. Nie jest to dużo, ale moim zdaniem w zupełności wystarcza. Z kolei bateria w Etui pozwala naładować je pięć razy, co w sumie daje około 15 godzin na jednym ładowaniu zestawu za pomocą ładowarki sieciowej.

Brzmienie

Na wstępie dodam, że nie jestem wielkim fanem wszelkich słuchawek dokanałowych, a to dlatego, że brzmienie ich zależy w dużej mierze od tego, jak będą one umieszczone w kanale usznym. Ziewanie, przełykanie itp. rzeczy mogą mieć wpływ na słuchanie muzyki. Nie jest to zarzut konkretnie do tych słuchawek, ale do wszystkich dokanałowych z których korzystam lub korzystałem. Pod tym względem Erato Verse radzą sobie całkiem nieźle, ale nie perfekcyjnie.

Same słuchawki brzmią nieźle w swoim przedziale cenowym (kosztują około 399 zł). Charakteryzują się ciepłym brzmieniem. Basy są nieznacznie podbite, nie na tyle jednak, by męczyły czy przeszkadzały. Wysokie dźwięki są czytelne i przyjemne (co nie jest tak oczywiste w przypadku słuchawek dokanałowych w podobnej cenie) utrzymane na odpowiednim poziomie, by zapewnić przyjemny odbiór muzyki. Czytelność średnich częstotliwości jest na przyzwoitym poziomie, jedynie czego trochę brakuje to przestrzeni. Można jednak wychwycić w nich drobne niuanse, partie instrumentów tworzących tło.

Podsumowanie

Jeśli jesteście fanami słuchawek dokanałowych, a przy tym szukacie rozwiązania prawdziwie bezprzewodowego, to Erato Verse są z pewnością warte Waszej uwagi. Zapewniają niezłe brzmienie i są wygodne w codziennym użytkowaniu, z wyjątkiem wspominanego już sterowania odtwarzaniem. Ten skomplikowany system pojedynczych, podwójnych, krótszych i dłuższych przyciśnięć trudno dostępnych przycisków to moim zdaniem jedyna ich wada.