Półwysep Krymski oficjalnie od 1954 roku należy do Ukrainy (kiedy został przyłączony do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej jeszcze w czasach ZSRR) , wcześniej jednak należał do Rosji, a jeszcze wcześniej, niemal do końca XVIII wieku stanowił osobne państwo tatarskie — Chanat Krymski — powstałe po rozpadzie mongolskiej Złotej Ordy. Jego historia pełna jest jeszcze innych kultur i ludów, m.in. Greków czy Ostrogotów. Nic zatem dziwnego, że od dawna stanowi terytorium sporne. Od marca 2014 roku Krym znajduje się pod okupacją Federacji Rosyjskiej. I choć na większości map wciąż znajduje się on w granicach Ukrainy, to często oznaczany jest właśnie jako terytorium sporne. Wyjątkiem są jednak mapy Apple wyświetlane użytkownikom na Krymie lub w Rosji.

Apple ugięło się pod żądaniami władz Rosji i dla użytkowników z tego kraju zalogowanych do rosyjskiego sklepu App Store wyświetla Krym jako część Rosji zarówno w mapach, jak i w wyszukiwarce w aplikacji Pogoda. Fakt ten wykorzystał propagandowo szef Dumy, izby niższej rosyjskiego parlamentu, który ogłosił, że ten sporny temat z Apple został rozwiązany.

Apple coraz bardziej ugina się przed żądaniami autorytarnych władz, czy to Chińskiej Republiki Ludowej czy Rosji właśnie. W obu przypadkach dane użytkowników z tych krajów trzymane są na ich terytorium, co daje władzom możliwość do nich dostępu. Niedawno Apple usunęło ze sklepu aplikację pozwalającą mieszkańcom Hong Kongu unikać miejsc, w których znajdują się liczne siły policji w związku z trwającymi tam protestami czy rozruchami, argumentując to bezpieczeństwem.

Firma ma coraz większy problem ze swoim wizerunkiem. Coraz częściej pojawiają się pod jej adresem oskarżenia o hipokryzję. Z jednej strony chwali się bowiem swoim zaangażowaniem w walkę o równe prawa obywatelskie w USA oraz środowisko naturalne na świecie, z drugiej idzie pod rękę z autorytarnymi i opresyjnymi władzami Chin czy Rosji.

Źródło: 9To5Mac za BBC

Ze względu na polityczny charakter tego wpisu komentarze pod nim są wyłączone.