Marka Devialet znana mi była do niedawna przede wszystkim z nieziemsko wyglądających i równie nieziemsko grających głośników, które miałem okazję opisywać na łamach MyApple Magazynu. Na tych urządzeniach jej oferta się jednak nie kończy. W ubiegłym roku firma ta zaprezentowała swoje własne dokanałowe słuchawki bezprzewodowe Devialet Gemini, które w ostatnich tygodniach miałem możliwość testować.

Zanim skupię się na brzmieniu, nie mogę nie wspomnieć o wyglądzie tych słuchawek oraz etui służącego jednocześnie za stację ładującą. Tak jak w przypadku wspomnianych na wstępie głośników, również i słuchawki oraz ich etui wyglądają zjawiskowo. Jest w ich formie i zdobieniu coś ze sztuki secesyjnej, a także sztuki SF. Mnie osobiście etui z odsuniętym do góry wiekiem i ze spoczywającymi w nim słuchawkami kojarzy się z pochodzącą z innej planety cywilizacją. O tym, że mamy do czynienia z produktem pochodzenia ziemskiego świadczy umieszczony na wieku napis Devialet oraz logo na każdej ze słuchawek.

Same słuchawki dobrze leżą w małżowinie usznej i wylocie przewodu słuchowego. Do dyspozycji użytkownika są cztery pary nakładek silikonowych w rozmiarach XS, S, M (znajdują się już na słuchawkach) oraz L, dzięki temu można perfekcyjnie dopasować je do własnych potrzeb.

Na samych jednak nakładkach dopasowanie do anatomii użytkownika się nie kończy. Słuchawki Devialet Gemini oferują funkcję automatycznego dopasowywania dźwięku do kształtu przewodu słuchowego, opartą na autorskiej technologii Ear Active Matching (EAM). Polega ona na próbkowaniu i odpowiednim dostosowywaniu dźwięku z częstotliwością nawet 10 tysięcy razy na sekundę. Dodatkowo są one wyposażone w technologię Pressure Balance Architecture, dzięki której regulują ciśnienie w przewodzie słuchowym. Faktycznie komfort ich noszenia podczas słuchania jest bardzo duży, nie ma efektu „pompowania”, który czasem odczuwam w przypadku innych słuchawek dokanałowych. Powierzchnia każdej ze słuchawek reaguje na dotyk. Odtwarzaniem oraz wyborem trybu pracy słuchawek sterować można za pomocą kombinacji stuknięć w każdą z nich. Wspomnieć jeszcze wypada, że same słuchawki są wodoodporne i spełniają standard IPX4.

W każdej ze słuchawek znalazł się akumulator litowo-jonowy o pojemności 70 mAh. Zgodnie z deklaracjami producenta energii wystarcza na sześć godzin pracy na jednym ładowaniu. Z kolei w etui znalazł się akumulator litowo-jonowy o pojemności 650 mAh. W sumie, przy ładowaniu słuchawek w etui, całkowity czas pracy wynosi 24 godziny. Etui można ładować poprzez wbudowane gniazdo USB-C oraz odpowiedni kabel znajdujący się w komplecie albo za pomocą maty czy podstawki ładującej, jest ono bowiem wyposażone w funkcję ładowania indukcyjnego.

Słuchawki Devialet Gemini posiadają funkcję aktywnej redukcji hałasu oraz tryb transparentny przepuszczający dźwięki otoczenia do ucha użytkownika. Poszczególne tryby aktywować można za pomocą stuknięć w słuchawki lub poprzez dedykowaną aplikację dla iOS (i Androida). W tym drugim przypadku wybór jest bardziej szczegółowy. I tak można nie tylko przełączyć się pomiędzy trybami neutralnym, transparentnym lub aktywną redukcją szumów, ale także wybrać stopień redukcji hałasu (niski, wysoki, samolot) lub przepuszczania dźwięków otoczenia (niski lub wysoki). Można także skorzystać z equalizera i dostosować dźwięk jeszcze bardziej pod swoje potrzeby.

Sama redukcja szumów działa niesamowicie jak na słuchawki dokanałowe. Dźwięk otoczenia zatrzymywany jest niemal w całości. To na pewno jedne z najlepszych słuchawek dokanałowych, jeśli chodzi o aktywną redukcję szumów, a najlepsze z tych, które miałem okazję testować. Równie dobrze brzmi tryb transparentny, w którym dźwięki otoczenia przepuszczane są do ucha słuchacza. W tym trybie właściwie miałem wrażenie, że słuchawek w ogóle nie założyłem. Dźwięk otoczenia jest naturalny i bardzo wyraźny, pozbawiony jakichkolwiek przesterowań czy zniekształceń.

Brzmienie tych słuchawek robi ogromne wrażenie. Producentowi udało się utrzymać bardzo wysoką jakość i rozpoznawalne brzmienie, znane z o wiele większych i droższych głośników. Słuchawki grają niezwykle przestrzennie, budując bardzo szeroką scenę, w której poszczególne instrumenty i wokale w każdym przedziale pasma brzmią potężnie i naturalnie zarazem. Można w nich wychwycić najdrobniejsze subtelności w partiach poszczególnych instrumentów i usłyszeć to, co dzieje się na właściwie każdym planie. Co ważne, ta przestrzeń, potęga i naturalność brzmienia ze wszystkimi smaczkami występuje też w produkcjach napakowanych wręcz „na maksa” dźwiękami i instrumentami, czyli w progresywnych odmianach rocka i metalu. Słuchawki radzą sobie nawet z muzyką wyprodukowaną w sposób bardzo specyficzny (np. płytami Devin Towsend Band, które moim zdaniem bywają przytłaczające właśnie przez to, jak zostały wyprodukowane).

Devialet Gemini, ze względu na brzmienie, ale i ciekawe wzornictwo, są moim zdaniem jednymi z najlepszych, jak nie najlepszymi słuchawkami dokanałowymi, które można dostać na rynku. Co więcej, są one także ciekawą propozycją dla chcących rozpocząć przygodę z dźwiękiem produkowanym przez urządzenia marki Devialet.

Słuchawki Devialet Gemini dostępne są w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design w cenie 1399 zł. https://www.tophifi.pl/sluchawki/sluchawki-true-wireless/devialet-gemini.html