Kilka tygodni temu opisywałem na łamach MyApple prostą i niedrogą kamerkę domowego monitoringu TP-Link Tapo C110. Równolegle testowałem też model wyższy i dający zdecydowanie więcej możliwości, jeśli chodzi o sam monitoring – Tapo C210.

Choć Tapo C210 i opisywana ostatnio kamera Tapo C110 już na pierwszy rzut oka bardzo się od siebie różnią, to jednak moduł kamery jest właściwie identyczny, a możliwości obu kamer podobne. Obie bowiem rejestrują obraz w rozdzielczości 2304 x 1296 pikseli (3 megapiksele). Identycznie przedstawiają się możliwości obu kamerek (C210 i C110) jeśli chodzi o monitoring w nocy. Zasięg nocnego „widzenia” obu kamer wynosi 9 metrów.

Tych podobieństw jest oczywiście znacznie więcej. C210, tak jak i C110 wyposażona jest czujnik ruchu, a także w mikrofon i głośnik. Dostaniemy więc powiadomienie w aplikacji, jeśli kamerka zarejestrowała jakiś ruch (jeśli wykupimy abonament na chmurę TP-Link Tapo Care Cloud to dostaniemy informację o wykryciu osoby, która pojawiła się w polu widzenia kamery). Możliwa jest też komunikacja głosowa z osobą znajdującą się w monitorowanym pomieszczeniu (z doświadczenia wiem, że często przydaje się, jeśli ktoś z rodziny np. wyciszył telefon lub zostawił go w innym pokoju). Głośnik i mikrofon wbudowany w C210 radzi sobie całkiem nieźle.

Największa różnica to oczywiście forma urządzenia oraz możliwość zdalnego – za pomocą dedykowanej aplikacji – obracania kamerą w zakresie 360° w poziomie (180° w lewo i 180° w prawo) oraz w zakresie około 50° w górę lub w dół. Forma kamery jest klasyczna dla tego typu urządzeń domowych. Obudowa właściwego modułu kamery ma formę kuli z białego plastiku z wycięciem na właściwą kamerę w kolorze czarnym. Podstawa, na której osadzona jest obracana kamera, ma formę ściętej u góry półkuli. Połączenie białego tworzywa z czarnym modułem kamery nasuwa mi jednoznaczne skojarzenia ze szturmowcami z „Gwiezdnych Wojen”. Kamerę można postawić, np. na półce, lodówce czy w innym miejscu, lub zamontować na ścianie lub suficie. W komplecie znalazł się odpowiedni element mocujący oraz kołki z wkrętami.

Rejestrowany i strumieniowany w rozdzielczości 2304 x 129 pikseli obraz jest dobrej jakości. Zdarzenia mogą być też rejestrowane na karcie microSD lub we wspomnianej chmurze Tapo Care Cloud. Strumień audio-wideo z kamery, jej sterowanie oraz proces jej konfiguracji odbywa się za pomocą tej samej aplikacji, co w przypadku innych urządzeń TP-Link z linii Tapo. W tej samej aplikacji można przeglądać zapisane nagrania na karcie pamięci lub te trzymane we wspomnianej już chmurze Tapo Care Cloud, do której darmowy 30-dniowy dostęp dostaje się wraz z kamerą. Przypomnę (o czym pisałem przy okazji recenzji kamery Tapo C110), że plan podstawowy dla jednej kamery kosztuje 17,99 zł za miesiąc lub 174,99 zł na rok. Cena abonamentu za Tapo Care Cloud rośnie wraz z liczbą kamer, które chcemy do tej chmury podłączyć.

Wspomnę jeszcze, że w ostatnich tygodniach, w trakcie których miałem testować kamerę Tapo C210, wszystko działało stabilnie i bez żadnych problemów.

Tworząc linię Tapo i zamykając linię Kasa TP-Link postawił na niedrogie i proste w obsłudze urządzenia smart home i monitoringu. Mając już w domu kilka takich urządzeń (kamery i żarówki) muszę przyznać, że był to dobry ruch. Urządzenia kosztują naprawdę niewiele, a oferują całkiem sporo. Dzięki temu TP-Link ma szansę zyskać nowych klientów. Jeśli szukacie niedrogiej ale funkcjonalnej i kamery z możliwością sterowania jej ustawieniem, to powinniście zainteresować się także kamerą TP-Link Tapo C210. Jej cena, w zależności od sklepu, waha się od 150 do 180 zł.