W ostatni piątek Apple wprowadziło w swoich 254 salonach firmowych w USA nadajniki iBeacon, które pozwalają na lokalizację użytkownika wewnątrz sklepu i serwowanie mu za pośrednictwem aplikacji Apple Store informacji związanych z samym salonem, jak i z produktami, przy których w danej chwili się znajduje. Jak donosi TechCrunch liczba nadajników iBeacon może sięgać 20 i waha się w zależności od wielkości salonu.

Co ciekawe Apple zastosowało w salonach nie tylko przeznaczone do tego specjalne transmitery, ale także iPhone'y i iPady, które mogą działać zarówno jako odbiorniki, jak i jako nadajniki w technologii iBeacon, opartej na Bluetooth o niskim poborze mocy. Dzięki temu, nadajnikiem / odbiornikiem w tej technologii może być np. każdy iPad służący za interaktywny panel informacyjny o produkcie. Daje to całkiem spore możliwości wdrożenia nowej technologii, zwłaszcza tam gdzie urządzenia Apple - szczególnie iPady - wykorzystane są w handlu np. jako elektroniczne kioski, elektroniczne karty menu itp. Każde z urządzeń może działać też jako wspomniany nadajnik, bez potrzeby kupowania dodatkowych urządzeń (np. nadajników produkowanych przez polską firmę Estimote). Trzeba jednak pamiętać, że aby otrzymywać powiadomienia dotyczące produktu, obok którego znajduje się użytkownik, musi on wcześniej zainstalować i uruchomić firmową aplikację korzystającą z tej technologii. Tak jest też w przypadku salonów Apple Store. Aby otrzymywać powiadomienia, trzeba uruchomić (lub mieć działającą w tle) aplikację Apple Store. Okazuje się jednak, że wielu odwiedzających salony firmowe Apple w ogóle z niej nie korzysta.

Z doniesień m.in. Cult Of Mac i MacRumors wynika, że pierwsze wrażenia nie są specjalnie pozytywne. Nadajniki działają przede wszystkim w strefie, w której w salonach wystawione są iPhone'y i akcesoria dla iPhone'ów. Irytują powtarzające się te same powiadomienia oraz powiadomienia dotyczące nie tych produktów, przy których znajduje się użytkownik.

Źródła: _ MacRumors, _ Cult Of Mac, _ TechCrunch_