Według oficjalnych informacji podawanych przez Apple do firmy zgłoszono tylko dziewięć przypadków wygiętych iPhone'ów 6 Plus i choć nastroje ostudził serwis Consumer Reports, który wykazał, że wspomniany model nie wygina się tak łatwo i nie ulega uszkodzeniu tak szybko jak HTC One M8, to jednak problem istnieje, co więcej nabiera nowego wymiaru. Teraz dotyczy on bowiem nie tylko przypadków wyginających się telefonów, ale i ludzi, którzy sami chcą się przekonać, czy dany model się wygina, czy nie. W sieci pojawiły się pierwsze filmy dokumentujące tego typu akty wandalizmu w salonach Apple Store.

Na poniższym filmie widać, że w wygięcie iPhone'a 6 Plus trzeba jednak włożyć dużo siły - wbrew narastającej opinii nie wygina się on po prostu samoczynnie w dłoniach. Dodać także trzeba, że nie jest to żaden eksperyment na potrzeby YouTube'a, a akt wandalizmu i niszczenia cudzej własności (znajdujące się w salonie firmowym urządzenia są własnością Apple). Jeszcze większą głupotą w przypadku pary nastolatków z Wielkiej Brytanii jest pokazywanie swojej twarzy, co pozwoli na łatwą ich identyfikację (salony Apple są na pewno monitorowane).

Największy problem, mimo mniej lub bardziej sztucznego rozdmuchania afery "bendgate", ma przede wszystkim samo Apple. Dotąd telefony wyginali ich właściciele, którzy przecież mogli z nimi zrobić co tylko im się podoba i co zresztą robili (do iPhone'ów strzelano, rozbijano je młotem, mielono w blenderze, palono w mikrofalówce itp), teraz jednak dochodzi już do motywowanego ciekawością czy zwykłą złośliwością wandalizmu w salonach firmowych. Niezależnie od tego, czy Apple będzie starało się jakoś wzmocnić konstrukcję iPhone'a 6 Plus, firma ma coraz większy problem wizerunkowy. Będzie musiała też wzmóc monitoring we własnych salonach, a być może także wymieniać kilka razy dzienne zniszczone przez wandali egzemplarze ekspozycyjne.

Źródło: _ Cult Of Mac_ za _ YouTube_