Zapanowanie nad zawartością skrzynki mailowe jest w moim przypadku rzeczą niemalże niemożliwą. Liczba nieprzeczytanych wiadomości w moim "inbox" już dawno przekroczyła 666. Często są to śmieci generowane automatycznie przez różnego rodzaju serwisy społecznościowe czy inne usługi sieciowe, czasem noty prasowe, także wysyłane z automatu przez agencje PR. Kiedy pojawił się Mailbox dla iPhone'a liczyłem, że wreszcie sobie z tym poradzę. Niestety, nie dałem rady. Doprowadzenie do porządku tak zaniedbanej skrzynki, a właściwie skrzynek na iPhone zajęłoby wieku. Dlatego czekałem z niecierpliwością na pojawienie się bety Mailbox dla Mac. Wreszcie jest.



Sama aplikacja, w wersji beta oczywiście, dostępna jest bezpośrednio ze strony Mailbox. Wymaga jednak aktywacji za pomocą specjalnie spreparowanego GIF-a, przedstawiającego monetę Beta Coin (nieprzypadkowe skojarzenie z Bitcoin). Te rozsyłają twórcy programu do zarejestrowanych w programie beta użytkowników. Niektórzy z nich otrzymują dodatkowe "beta coiny", które mogą rozdać np. znajomym, także niecierpliwie czekającym na możliwość aktywacji tego programu.



Tak jak w wersji dla iPhone'a ideą programu jest poradzenie sobie z napływającą pocztą poprzez na bieżąco reagowanie na każdą nową wiadomość.



Każdą wiadomość możemy oznaczyć jako przeczytaną, możemy ją także skasować, wysłać do jednego z folderów, albo - jeśli w danej chwili nie możemy się nią zająć - odłożyć na później.



Program działa bardzo szybko, a to za sprawą ładowania tylko krótkich fragmentów wiadomości. Co więcej, dzięki komunikowaniu się za pośrednictwem Dropboksa z wersją mobilną zawartość obydwu wersji aktualizowana jest w mgnieniu oka. Dodatkowo obydwie wersje Mailbox pozwalają na odkładanie wiadomości z jednego urządzenia na drugie, np. z iPhone'a na Maca lub odwrotnie.

Nie ma jednak nic za darmo. Podobnie jak na iPhone program nie wyświetla pełnej zawartości wiadomóści, a jedynie to, co istotne. Zauważyłem, że ma na przykład problem z wyświetlaniem obrazków w stopkach/podpisach poszczególnych maili. Niby to nie problem - oszczędzamy miejsce, ale jednak czasem wyświetlenie obrazka w stopce może mieć znaczenie.

Wspomniany już Dropbox wykorzystywany jest także do przechowywania szkiców wiadomości. Mailbox dla Mac nie zapisuje ich w odpowiednim folderze skrzynki pocztowej, ale właśnie na naszym koncie w Dropbox. Ma to swoje zalety i wady - szkice synchronizowane są bardzo szybko pomiędzy jedną i drugą wersją, ale nie będziemy mieli do nich dostępu z innych aplikacji pocztowych. Musimy też założyć sobie konto w Dropboksie (podejrzewam, że mało jest osób wśród czytających ten tekst, które nie mają konta w tej usłudze).

Podobnie jak wersja dla iPhone'a tak i Mialbox dla Mac posiada funkcję auto-swipe, czyli automatycznego reagowania na odpowiednie maile. Program uczy się naszych reakcji, by usprawnić i przyspieszyć proces, np. odznaczania jako przeczytanych wiadomości generowanych automatycznie przez niektóre serwisy itp.



Interfejs Mailbox dla Mac przypomina oczywiście wersję dla iPhone'a, możemy jednak podejrzeć na raz zarówno wybraną wiadomość, listę wiadomości w skrzynce (program oferuje oczywiście skrzynkę zbiorczą) oraz listę samych skrzynek pocztowych i folderów.



Stonowana kolorystyka nie do końca mnie przekonuje, tak jak i wyświetlanie właściwiej wiadomości w ramce. Podoba mi się za to sposób reakcji interfejsu na skróty klawiszowe, a dokładnie na wciśnięcie klawisza CMD. Wszystkie ikony interfejsu zmieniają się w litery, sugerujące przypisany im skrót klawiszowy. Bardzo fajne rozwiązanie.



Mailbox dla Mac to oczywiście nie jest program dla każdego i przyznam się, że nie jestem do końca przekonany, czy jest to program dla mnie. Z jednej strony nie wspiera kont pocztowych Yahoo czy Exchange, z drugiej strony nie mogę się przekonać do jego wyglądu. Od lat korzystam ze Sparrow i jakoś dotąd żaden inny program nie przekonał mnie do przesiadki. Czy tak będzie w przypadku Mailbox? Czas pokaże.

Mailbox dla Mac w wersji beta pobrać można ze strony: www.mailboxapp.com