Krystian Kozerawski mackozer

Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.

Blog News Nowy wpis

Drony nie są już specjalnie nową bronią w arsenale wielu państw, szczególnie armii USA. Wykorzystywane są szczególnie w rejonach zapalnych, zwłaszcza na obszarze państw, na terenie których działają terroryści czy generalnie siły powiązane w różny sposób z Al Kaidą. W tych rejonach łatwiej jest wysłać bezzałogowego drona, który przeprowadzi nieoczekiwany atak i precyzyjnie unieszkodliwi terrorystów. Kwestia dyskusyjną jest to, czy zawsze są to terroryści. Wojna przeciwko fundamentalistom islamskim bierze czasem na cel także Bogu ducha winnych cywilów, których pechem i jedyną winą jest to, że urodzili się tam, gdzie działają fundamentaliści. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że nie podejmuję się oceny tej sytuacji. Teraz jednak za sprawą aplikacji Metadata+ mogę śledzić na bieżąco ataki dronów. Program wyświetla informacje o ataku w postaci prostych komunikatów, przypominających wiadomości iMessage czy sms-y. Dowiemy się z nich co lub kto był celem ataku oraz jakie były jego skutki i ewentualne ofiary. Każdy z ataków zaznaczony jest też na mapie. Jak widać amerykańskie drony operują przede wszystkim w Jemenie. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy przekazywane do programu informacje są prawdziwe. Jeśli tak, to niestety nie nastrajają one optymizmem, głównie ze względu na pojawiające się co rusz wzmianki o ofiarach wśród ludności cywilnej. Z drugiej strony moje wątpliwości budzi to, że program informuje niemal wyłącznie o ofiarach cywilnych. Mam wrażenie, że jest to aplikacja stworzona z pewną tezą, która ma udowodnić, że wykorzystywanie dronów jest z gruntu złe. Mam na ten temat odmienne zdanie. Dane, z których program korzysta pochodzą od brytyjskiej organizacji non profit The Bureau of Investigative Journalism. Program wspiera też powiadomienia. Jeśli jakiś amerykański dron gdzieś zaatakuje, otrzymamy stosowne powiadomienie. Wspomnieć jeszcze wypada, że program zgłaszany był pod nazwą Drones+, jednak wielokrotnie był odrzucany z niejasnych przyczyn. Tym razem się udało zmylić czujność Apple (do App Store została zgłoszona aplikacja agregująca pewne dane, jednak bez samych danych, które zaczęły do niej płynąć już po pojawieniu się jej w App Store). Oznacza to, że program może zniknąć z App Store w niemal każdej chwili. Aplikacja Metadata+ dla iPhone'a dostępna jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Nie pamiętam co prawda sytuacji bym zostawił swojego iPhone'a lub zapomniał. Właściwie zawsze wiem co się z nim dzieje i co jest lub co było na nim uruchomione. Pracuję jednak w domu, nie ma kto mi więc mojego iPhone'a podprowadzić, czy korzystać z niego pod moją nieobecność. To do takich użytkowników, którzy nie są pewni, czy ich iPhone nie ma czasem drugiego życia skierowany jest program Catchr.

Statystyki Google Analytics to chyba jedna z usług, którą zna każdy, kto prowadzi swoją stronę internetową, bloga czy większy serwis. Aplikacje dające dostęp do gromadzonych przez Google Analytics danych zaczęły się pojawiać niemal natychmiast po otwarciu App Store. Ja przynajmniej korzystam z nich już tak długo. Są w tej kategorii programy, prostsze, wyświetlające tylko podstawowe informacje, i te, które serwują masę danych zbieranych przez tę usługę. Do tej drugiej kategorii należy zdecydowanie Quicklytics dla iPhone'a i iPada. W głównym widoku program wyświetla wykresy prezentujące aktualną liczbę wizyt, odsłony strony, współczynnik odrzuceń, liczbę nowych wizyt itp. dane. Przytrzymanie palca na największym wykresie wyświetla go w trybie pełnoekranowym. Stuknięcie w inne wykresy wyświetla menu poszczególnych kategorii danych, jak informacje o miejscach, z których nasze strony są odwiedzane, języku, unikalnych użytkownikach, dane o stosunku nowych i powracających użytkowników, zasięgu i czasu odwiedzin. Tak jak w Google Analytics w wersji webowej możemy podejrzeć także informacje o przeglądarkach, systemach operacyjnych, gamie kolorów i rozdzielczości ekranu, urządzeniach mobilnych, a także źródłach, najczęściej odwiedzanych stronach czy konwersji. Dane możemy właściwie dowolnie filtrować (włącznie z ustalaniem zakresu czasu), tak by program wyświetlał dokładnie to, co potrzebujemy. Najnowsza wersja zyskała przydatną funkcję podglądu na żywo liczby odwiedzających naszą stronę. Wystarczy w główny, widoku stuknąć w ikonę zegara znajdującą się w w prawym górnym rogu ekranu. Quicklytics dla iPhone'a i iPada dostępne je st w App Store w cenie 8,99 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Badland to jedna z ładniejszych gier, które - jak to określam - wydzielają woń zgniłych liści i wilgotnej ziemi (lub po prostu zalatują cmentarzem).

Interaktywny podręcznik fotografii dla początkujących z iPada trafia na iPhone'a. Pisałem niedawno o bardzo fajnej aplikacji dla iPada do nauki podstaw fotografii. Mowa o Great Photo App. Program serwował nie tylko suchą wiedzę ilustrowana prostymi zdjęciami ale i interaktywne demonstracje poszczególnych tematów, jak na przykład głębię ostrości, punkt ostrzenia, czas ekspozycji czy czułość. Przypominam o tej aplikacji m.in. dlatego, że doczekała się ona zupełnie nowej wersji uniwersalnej dla iPhone'a i iPada wzbogaconej dodatkowo o nową lekcję na temat podstaw oświetlenia. Sam program został także wyraźnie odchudzony. Teraz lekcje na poszczególne tematy pobiera się z sieci bezpośrednio w programie. Nie trzeba więc instalować całego materiału. Niektóre z lekcji dostępne są teraz za dodatkową opłatą. Z tego co widzę są to jednak paczki informacji rozszerzających podstawową wiedzę na dany temat. Tak jak w poprzedniej wersji (która z tego co widzę została wycofana z App Store) tak i tutaj każda z lekcji składa się z czystej wiedzy zawartej w tekście i zdjęciach oraz interaktywnych ćwiczeniach. Niektóre z nich musimy niejako "zaliczyć" aby przejść do następnych tematów. Program dostępny jest oczywiście w wersji angielskiej. Aplikacja The Great Photo App dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Pobierz z App StoreMam dla Was cztery kody (w postaci tokenów do automatycznej realizacji), które rozdam jeszcze dzisiaj (a więc do północy 10 lutego) na Twitterze Kody zostały już rozdane. Obserwuj @mackozer

Płatne aplikacje Reeder i Unread mają silnego konkurenta i do tego dostępnego za darmo. O Ziner dla iPhone'a i iPada usłyszałem pierwszy jakoś rok temu. Zanim jednak udało mi się zrecenzować ten program Google zamknęło swoją usługę Reader, a program przestał funkcjonować, choć pozostał w App Store. Nie było więc już po co o nim pisać. Na szczęście jednak dla nas użytkowników, jego autor właśnie go zaktualizował do wersji 2.0. Ziner korzysta teraz z Feedly i dostępny jest za darmo. Program korzysta z funkcji systemu iOS 7 i podobnie jak inne tego typu programy może synchronizować się z Feedly w tle. Program posiada bardzo ładną i czytelną szatę graficzną. Na iPhone wiadomości wyświetlane są w postaci listy krótkich zajawek złożonych z tekstu i grafiki. Na iPadzie program udostępnia dwie formy wyświetlania zawartości wybranego kanału RSS czy folderu. Standardowo zajawki artykułów prezentowane są w formie przypominającej gazetę lub aplikację Zite. Dostępny jest jednak także widok listy, tak jak na iPhone. Nie za bardzo podoba mi się sposób w jaki wyświetlany jest panel z menu i listą subskrybowanych kanałów i folderów. Pojawia się on z lewej strony częściowo zasłaniając widok listy artykułów. Ziner posiada wbudowaną usługę Readability wyciągania treści artykułów z tych kanałów, które nie udostępniają ich pełnej treści. Program sam wykrywa, czy dany kanał zawiera pełne treści czy tylko fragmenty i automatycznie aktywuje usługę Readability. Nie działa ona jednak ze wszystkimi kanałami. Dodatkowo możemy oznaczyć wybrany artykuł gwiazdką (dodać do ulubionych) czy oznaczyć jako nieprzeczytany. Czytanym właśnie artykułem lub linkiem do niego można podzielić się poprzez e-mail serwisy społecznościowe, wysłać do jednej z usług "przeczytaj na później" (Readability, Instapaper, Pocket), a sam tekst wysłać np. do edytora Drafts. Pod tym względem Ziner nie ustępuje płatnemu Unread, który opisywałem TUTAJ. Ziner oferuje trzy tematy kolorystyczne: dzień (domyślny, biało szary), zachód słońca (żółty) i noc (ciemnoszary). Przełączanie pomiędzy nimi odbywa się w ustawieniach programu. Nie mam się też do czego przyczepić jeśli chodzi o widok artykułów. Tekst jest wyraźny, mamy też możliwość zmiany wielkości liter. Do wyboru mamy jednak tylko dwa kroje, szeryfowy i bezszeryfowy. Ziner obsługiwany jest za pomocą gestów. I tak nawigacja pomiędzy poszczególnymi artykułami polega na przesuwaniu palca w lewo lub w prawo ekranu. Wyjście z podglądu danego tekstu możliwe jest po dwukrotnym stuknięciu w ekran. Menu dostępne jest w widoku listy poprzez przesunięcie palca znad lewej krawędzi ekranu w prawą stronę. Ziner nie jest może wybitnym programem (jak mój ulubiony Reeder), moim zdaniem może jednak konkurować z niektórymi płatnymi aplikacjami. Na przykład z opisywanym przeze mnie niedawno Unread. Jeśli korzystacie z Feedly i szukacie darmowej alternatywy dla iOS dla oficjalnej aplikacji tej usługi to Ziner może być dokładnie tym czego szukacie. Szczerze polecam. Ziner dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Dwa lata temu odkryłem aplikację dla iPada, która na długo stała się moim podstawowym edytorem tekstu. Przetrwała na pierwszym miejscu do dzisiaj, co prawda exequo z Drafts, wydanego przez firmę Agile Tortoise. Mowa o programie tego samego autora, a mianowicie o Phraseology. Pisałem o niej w styczniu 2012 roku TUTAJ na MacKozer.pl. Co mnie wtedy urzekło w tej aplikacji i co mnie w niej urzeka do dzisiaj? To przede wszystkim bardzo wygodna funkcja statystyk dotyczących tekstu nie ograniczających się do podania liczby znaków i słów oraz bardzo przydatna funkcja przesuwania względem siebie poszczególnych paragrafów tekstu, bez potrzeby ich zaznaczania i wklejania. Dlaczego przypominam o tym programie po dwóch latach? Kilka dni temu został on zaktualizowany do nowej wersji 2.0 zgodnej jedynie z iOS 7. To dobry moment by przedstawić go tym z Was, którzy dotąd nie mieli jeszcze okazji go poznać. Zacznę zatem od początku. Phraseology jak na edytor tekstu oferuje bogactwo funkcji choć wyraźnie innych niż na przykład wspomniane Drafts tego samego autora. Moim zdaniem najważniejszą z nich jest wspomniane przesuwanie paragrafów. Przydaje się to zwłaszcza przy pracy z dłuższym tekstem, kiedy np. przerabiamy tekst przesuwając względem siebie pewne jego fragmenty. Wystarczy stuknąć w ikonę złożoną z trzech poziomych pasków, znajdującą się w bocznym menu by przejść do odpowiedniego widoku. Paragrafy możemy nie tylko przesuwać ale też kasować. Nowością względem poprzedniej wersji jest możliwość przesuwania względem siebie także pojedynczych zdań. Wystarczy w tym samym widoku stuknąć w zakładkę "sentences" w górnej belce. Odpada niekiedy dość żmudny proces kopiowania, wycinania i wklejania tekstu. Wspominałem, że Phraseology oferuje rozbudowane statystyki tekstu. Poza wspomnianym już licznikiem znaków i słów program podaje także ilość zdań w tekście, średnią ilość słów w zdaniu, czy średnią ilość sylab w słowie. Dodatkowo wyświetla listę poszczególnych słów ułożonych pod względem częstotliwości ich występowania, serwując przy tym podgląd poszczególnych zdań, w których występują. Tekst oceniany jest też według skali ocen Flescha, określającej czytelność i łatwość jego zrozumienia w języku angielskim. Pisząc tekst po polsku nie specjalnie się nam to przyda. Z drugiej strony rozbudowane statystyki czynią z Phraseology nie tylko edytorem tekstu, ale może przede wszystkim narzędzie jego kontroli. Nowością, której jednak mogą nie docenić użytkownicy tworzący teksty w innym języku niż angielski jest podkreślanie poszczególnych części mowy. Może się to przydać przy analizie tekstów w tym języku. Jest też oczywiście wsparcie dla formatowania w HTML za pomocą znaczników Makrdown, aby podejrzeć tekst sformatowany, należy stuknąć w ikonę "md" na bocznym pasku narzędziowym. Program wyposażony jest też w dodatkowy pasek z klawiszami sterowania kursorem, pozwalającymi na przesuwanie go o jeden znak, jedno słowo czy wiersz. Znajdziemy tam także klawisze cofnij i ponów oraz kilka znaków interpunkcyjnych. Domyślnym krojem pisma w programie jest American Typewriter, a wiec stylizowany na maszynę do pisania. Do wyboru jest jednak kilkanaście innych krojów. Wybór domyślnego kroju liter oraz jasnobrązowa kolorystyka interfejsu programu powodują, że całość sprawia wrażenie aplikacji może nie starej, ale w pewien sposób trochę staroświeckiej. Nie jest to jednak zarzut z mojej strony. Moim zdaniem program wygląda świetnie i jest bardzo przejrzysty. Czytelny jest też sam tekst wyświetlony przy użyciu wspomnianego już kroju. Phraseology wspiera iCloud i Dropboksa, gdzie tworzony jest swego rodzaju backup dokumentów wraz z poszczególnymi wersjami każdego z nich. Gotowe dzieło można wysłać mailem lub bezpośrednio do Drafts czy też innych edytorów tekstu. Program Phraseology dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 1,99 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Nie każdy czytnik RSS musi być płatny. Wśród darmowych aplikacji znaleźć można także te godne uwagi. Pisałem wczoraj o ciekawym nowym płatnym czytniku RSS dla iPhone'a o nazwie Unread, który według niektórych może zawalczyć z Reederem. Nie każdego musi od razu interesować płatny czytnik kanałów RSS, zwłaszcza jeśli korzysta z darmowej usługi Feedly, która posiada własną, także darmową aplikację dla iPhone'a. Mi jednak aplikacja Feedly nie specjalnie podchodzi. Podejrzewam też, że pod tym względem nie jestem jedynym. W App Store pojawiają się od czasu do czasu także darmowe czytniki RSS współpracujące z Feedly i innymi usługami. Jednym z nich jest My Paper - darmowy i stosunkowo prosty czytnik RSS dla iPhone'a. My Paper - tak jak pisałem - korzysta z Feedly, tak jak kiedyś aplikacje tego typu korzystały z usługi Google Reader. Wspiera także płatną usługę o nazwie Feed Wrangler. Program ma dość prosty interfejs, choć nie tak minimalistyczny, ani subtelny jak Reeder 2 czy wspomniany już Unread. Program oferuje możliwość przeglądania wiadomości z poszczególnych subskrybowanych kanałów, folderów (skupiających większą liczbę subskrypcji) czy wreszcie wszystkich lub tylko nieprzeczytanych wiadomości. Mamy możliwość wyboru kilku krojów i wielkości liter. Ustawienia wyświetlania tekstu dostępne są w widoku podglądu danego artykułu. Wystarczy stuknąć na ikonę "aA" w górnej belce. My Paper oferuje także dwa tematy kolorystyczne: dzienny i nocny z możliwością automatycznego ich przełączania w zależności od poziomu podświetlenia ekranu iPhone'a. W preferencjach programu możemy ustawić próg poziomu podświetlenia, poniżej którego program automatycznie przełączy się na temat nocny. Możemy także wybrać jeden z dwóch sposobów prezentacji listy wiadomości w danym kanale czy folderze. Do wyboru mamy zajawki tekstowe, lub złożone z tekstu i obrazka. Przełączanie pomiędzy nimi dostępne jest pod ikoną listy widoczną w górnej belce. Daje ona także dostęp do szybkiego oznaczania jako przeczytane wszystkich wiadomości w dany, kanale lub folderze. Za pomocą gestu przesunięcia palcem po zajawce z prawej do lewej możemy szybko oznaczać jako przeczytane pojedyncze artykuły. Pod względem możliwości wysyłania tekstu lub linku do czytanego artykułu My Paper ustępuje znacznie recenzowanej wczoraj aplikacji Unread, a także Reederowi. Możemy wysłać go mailem, wrzucić link na Facebooka, Twittera, do App.net, otworzyć w Safari, dodać do listy "Czytelnia" w Safari właśnie czy wysłać do przeczytania na później do Instapaper lub Pocket (a gdzie Readability?). My Paper na pewno nie ma szans zastąpić na moim iPhone Reedera czy Unread. Moim zdaniem program i tak wart jest wypróbowania, zwłaszcza przez osoby, które nie chcą wydawać w ciemno od 5 do 10 zł na płatne czytniki. Jeśli My Paper przypadnie Wam do gustu zawsze możecie wesprzeć jego autora dotacją poprzez wbudowany system mikropłatności. My Paper dla iPhone'a dostępny jest za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Możliwości Spotify stają się jeszcze większe, a to za sprawą dodatkowych programów, takich jak m.in. Pacemaker. DJ ze mnie raczej kiepski, m.in. dlatego, że obracam się w zupełnie innych klimatach muzycznych. Nie oznacza to jednak, że jestem ślepy na ciekawe aplikacje dla amatorów miksowania muzyki na żywo i tworzenia czegoś nowego z fragmentów utworów zarejestrowanych przez innych, albo po prostu dla osób, które miksują taneczne kawałki np. na dyskotece (wszystkich można przecież wrzucić do jednego worka z napisem "dyskdżokej"). Pisałem już o aplikacjach djay i vjay. Tymczasem dzisiaj w App Store pojawił się kolejny program warty uwagi. Mowa o Pacemaker dla iPada, który pozwala na miksowanie utworów pobieranych z serwisu Spotify. Z tej darmowej aplikacji ucieszą się głównie użytkownicy kont premium w tym serwisie, choć za jej pomocą miksować można także utwory znajdujące się w bibliotece iPada. Do dyspozycji są oczywiście dwa talerze, które możemy dowolnie zatrzymywać, skreczować, przeciągać do tyłu, zmieniać tempo i wiele innych rzeczy. Dodatkowe filtry i efekty dostępne są za opłatą poprzez system mikropłatności. Nawet bez nich zabawa wydaje się być przednia. Jeśli korzystamy z własnych próbek i utworów, a nie tych pobranych ze Spotify, nasz miks będziemy mogli zarejestrować. Znajdzie się on w zakładce Mixes w panelu wyboru utworów. Aplikacja ma bardzo prosty, czy wręcz mocno umowny interfejs, który jednak łatwo można zrozumieć. Szczerze polecam fanom takiej zabawy. Pacemaker dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Czy nowy czytnik RSS dla iPhone'a zdeklasuje niepodzielnie panującego w tej kategorii Reedera?

O przygotowaniach i rychłej premierze Paper, nowej aplikacji Facebooka dla iPhone'a mówiło się od jakiegoś czasu. Kilka godzin temu program pojawił się w amerykańskim App Store. Miałem już okazję przyjrzeć mu się przez krótką chwilę.