Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.
Dwie z kilku moich ulubionych gier dla iOS, które doczekały się opisu na blogu MyApple zostały ostatnio przecenione. Mowa o Monument Valley i Threes! Przypomnę pokrótce - Monument Valley to logiczno zręcznościowa o przepięknej grafice inspirowanej pracami holenderskiego malarza i grafika Mauritsa Cornelisa Eschera. Naszym zadaniem jest przeprowadzenie księżniczki Idy do wyjścia w kolejnej dziwnie wyglądającej budowli. Niekiedy trzeba spojrzeć na nią z innej perspektywy. Gra Monument Valley dla iPhone'a i iPada została przeceniona z 3,59 na 1,79 €. Pobierz z App StoreRecenzja Monument Valley Threes! to z kolei gra logiczna, w której naszym zadaniem jest łączenie poszczególnych kart zwielokrotniając ich wartości w następujący sposób: 3+3, 6+6, 12+12, 24+24 itd. Wyjątkiem są karty 1 i 2, które można połączyć (by otrzymać kartę o wartości 3). Moim zdaniem gra wciąga bardziej niż Flappy Bird. Gra Threes! została przeceniona z 1,79 na 0,89 €. Pobierz z App StoreRecenzja Threes!Obserwuj @mackozer
Mapy google to jedna z moim zdaniem bardziej przydatnych usług oferowanych przez Google. I choć na iPhone częściej odpalam mapy Apple, to jednak nie mogę obejść się bez takiej funkcji jak Street View dostępnej jedynie w mapach Google właśnie. Teraz, dzięki przygotowanej przez Google grze Smarty Pins mogę nie tylko szukać na mapach wybranych miejsc, ale i sprawdzić czy wręcz rozszerzyć swoją geograficzną wiedzę. Smarty Pins to taki właśnie geograficzny quizz. Google zadaje nam pytanie, np. o to w jakim mieście znajduje się afrykańska fabryka snów Nollywwod. Za celną i do tego szybką odpowiedź otrzymamy nagrodę w postaci kilometrów. Te są niejako naszym "poziomem energii" w tej grze. Jeśli bowiem pomyliśmy się i wskażemy błędne miejsce, od dostępnej puli odjęte zostanie tyle kilometrów, ile liczy dystans od wskazanego przez nas miejsca do lokalizacji poprawnej odpowiedzi. Pytanie raz są łatwe (w jakim mieście w mieście można obejrzeć obrazy Michała Anioła, czy w jakim skandynawskim mieście siedzi sobie mała syrenka), po bardziej trudne, wymagające zajrzenia choćby do Wikipedii (wspomniane pytanie o Nollywood, czy o to, w jakim mieście wsiadła na Titanica bohaterka filmu "Titanic" Rose deWitt). Quizz wciąga no i pozwala przede wszystkim poznać nowe miejsca, o których przynajmniej ja wcześniej nigdy nie słyszałem. Gra dostępna jest pod adresem: smartypins.withgoogle.comObserwuj @mackozer
Od lat wiele piszę na temat różnego rodzaju aplikacji dla iOS, które pozwalają na wykorzystanie iPhone'a i iPada w różnych sytuacjach. Stosunkowo jednak rzadko widuję go w sytuacjach innych niż wykorzystanie go w grafice czy obróbce fotografii (choćby jako dodatkowe narzędzie dla Photoshopa zainstalowanego na Maku), tworzeniu tekstów w tym i notatek - to chyba najpowszechniejsze wykorzystanie iPada z jakim się spotykam, zarówno wśród blogerów, dziennikarzy, ale także w biznesie czy nawet wśród polityków (pamiętacie moją serię wywiadów z posłami?). Jest też oczywiście muzyka, tutaj iPad sprawdza się zarówno jako amatorskie narzędzie do prostej rejestracji muzyki, jak i jako instrument, np. dzięki jednej z aplikacji Jordana Rudessa - klawiszowca Dream Theater. iPad sprawdza się także jako zdalny panel sterowania stołami mikserskimi, na różnego rodzaju imprezach muzycznych. Rozwiązanie takie stosuje np. firma Behringer. Przygotowała ona wersję swojego stołu mikserskiego X32 pozbawioną tego najbardziej rozpoznawalnego elementu czyli panelu z suwakami i pokrętłami regulującymi poziomy, panoramę, efekty itp. Całe urządzenie mieści się w metalowej skrzynce, którą można włożyć do tzw. "racka", dzięki czemu zajmuje mało miejsca. Wystarczy teraz zainstalować na iPadach oprogramowanie (np. Behringer X32 Mix) dostępne w App Store i można sterować dźwiękiem na koncercie za pomocą kilku iPadów. Takie rozwiązanie spotkaliśmy w sobotę na koncercie mojego zespołu w Czechach. Zamiast klasycznego stołu mikserskiego, przed naszym akustykiem postawiono po prostu trzy iPady. Nie jest to rozwiązanie idealne, ma pewne wady. Sterowanie dźwiękiem nie jest tak intuicyjne i wygodne jak za pomocą klasycznego stołu. Z drugiej jednak strony jest zdecydowanie bardziej wygodne w transporcie, a każdego z iPadów można wyjąć i dokonywać ustawień właściwie z dowolnego miejsca w którym odbywa się koncert, byle był w zasięgu tej samej sieci WiFi. Obserwuj @mackozer
Dobrze ponad 1,5 roku po premierze Facebook wreszcie zaktualizował Messengera do wersji uniwersalnej. Można z niego wreszcie wygodnie korzystać na iPadzie (wcześniej oczywiście też było to możliwe, ale była to aplikacja dla iPhone'a, powiększona na ekranie iPada). Messenger w wersji dla iPada korzysta z dużej powierzchni ekranu w sposób standardowy, ale i wygodny. Widzimy więc jednocześnie listę znajomych, z którymi prowadziliśmy rozmowy za jego pośrednictwem oraz pogląd konkretnej rozmowy. Tak, jak wcześniej na iPhone, tak i tutaj możemy wysłać wiadomość tekstową, zdjęcie (zarówno to z rolki jak i zrobione bezpośrednio w programie), emotikony, możemy także wysłać wiadomość głosową lub nagrać film (ta funkcja wprowadzona została niedawno). Możemy także zadzwonić do naszych znajomych wykorzystując połączenie VOIP. Facebook Messenger dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Niezależnie od tego jaki wielu hejterów będzie psioczyć, wylewać żółć, nie zmienią oni tego, że iPhone zmienił nawyki, a więc w pewnym stopniu życie wielu ludzi, nie tylko poweruserów, fanów Apple, ale też zwykłych użytkowników smartfonów, które pojawiły się już w tej nowej erze. Aplikacje, które wcześniej ograniczały się do prostych gier, a także bardziej lub mniej skomplikowanych i odstraszających przeciętnego użytkownika programów stały się naprawdę przydatne. Przed iPhonem pobierali je przede wszystkim geecy, teraz pobierają je zwykli użytkownicy smartfonów. Co więcej sam proces tworzenia aplikacji przestał być domeną tylko programistów, których stereotypowy obraz (zamkniętego w pokoju, opychającego się pizzą) już dawno jest nieaktualny. Tworzenie aplikacji stało się często aktem kreacji, tworzeniem dzieła ludzkiego umysłu i ręki - stąd przecież pochodzi słowo art (sztuka). Ich twórcy mogą być zarówno rzemieślnikami, mogą jedna być i stosunkowo często są prawdziwymi artystami, związanymi ze swoim dziełem. Aplikacje pokazują też tym kim są ich twórcy. Temu wszystkiemu poświęcony ma być film dokumentalny, na którego realizację trwa właśnie zbiórka funduszy w serwisie Kickstarter. Na ten dokument składać się będą wywiady z deweloperami, dziennikarzami i blogerami. Wśród potwierdzonych osób znaleźli się m.in. : John Gruber (bloger piszacy na Daringfireball.net a także jeden z twórców firmy programistycznej Q-Branch), Marco Arment (twórca Instappaer, Tumblr i The Magazine), Bjorn Jeffry (współtwórca i CEO Toca Boca - studia tworzącego świene gry i programy dla dzieci), Jean MacDonald (Smile Software znanego przede wszystkim ze świetnej aplikacji Text Expander), Jason Snell (dziennikarz i podcaster). Lista jest jednak znacznie dłuższa. Tyle ode mnie, zobaczcie zwiastun: Więcej o filmie dowiecie się TUTAJ Źródło: KickstarterObserwuj @mackozer
Pisałem ostatnio kilkukrotnie o aktualizacjach oficjalnych aplikacji Twittera przede wszystkim dla iPhone'a i Maca. Dostały one m.in. wsparcie dla wysyłania i wyświetlania do czterech obrazków w tweecie. Pod pewnymi względami te oficjalne programy zaczęły wyprzedzać mój wciąż ulubiony program do obsługi Twittera na urządzeniach Apple czyli Tweetbot. Deweloperzy z Tapbots jednak nie zasypiają gruszek w popiele. Jakiś czas temu dodali funkcję wysyłania i podgląd maksymalnie czterech zdjęć do aplikacji dla iPhone'a (choć program jest uniwersalny), teraz pojawiła się ona w Tweebocie dla Mac. Najnowsza aktualizacja przynieś ma także wyraźne oznaczenie miniatur filmów opublikowanych w serwisie Instagram. Dobra robota Tapbots! Tweetbot dla Mac to mój wciąż klient twittera numer 1 i dalej warty swojej ceny. Nie ma co jednak ukrywać - ta nie jest najniższa. Program dostępny jest w Mac App Store w cenie 17,99 €. Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
Wspominałem w poprzednim wpisie o aktualizacji aplikacji SoundCloud, ale to nie koniec na dzisiaj. Właściwie to nie starczyłoby mi doby by opisać wszystkie aplikacje, które zostały dzisiaj zaktualizowane (m.in. Google Drive) dlatego ograniczyłem się do kilku, wspomnianego już SoundCloud i przegladarki Opera Mini, która aktualizacji doczekała się po niemalże dwóch latach.
SoundCloud dla iPhone'a i iPada to jedna z tych aplikacji z których w miarę często korzystam. To za pośrednictwem tego serwisu odkrywam nowości muzyczne z gatunków i wytwórni, które mnie interesują. Robię to przede wszystkim właśnie za pośrednictwem oficjalnej aplikacji. Ta doczekała się dzisiaj aktualizacji przynoszącej zupełnie nowy, moim zdaniem świetny wygląd dla iPhone'a. Przypomnę tylko, że dzięki aplikacji SoundCloud możecie odsłuchiwać (nie możecie jednak pobierać do pamięci na stałe) utwory opublikowane w tym serwisie. możecie je także polubić, komentować, możecie je także dodawać do list odtwarzania, ale wracam do sedna, czyli nowego interfejsu. Widać, że twórcy się postarali, a ich dzieło zainspirowane jest w pewnym stopniu interfejsem iOS 7 a dokładnie efektem paralaksy. Przesuwając listę nowych utworów widać wyraźnie, że obrazki okładek albumów są jakby położone na niższej warstwie. Przesuwając listę możemy odsłaniane są fragmenty, które wcześniej nie były widoczne. Nowa wersja pozawala m.in. na przejście do profilu użytkownika bezpośrednio z odsłuchiwanego utworu. Największe wrażenie robi na mnie jednak widok odtwarzania utworu. Grafika albumu stanowi tło zajmujące cały ekran, przesuwa się wraz z przesuwającym się śladem muzycznym. Wygląda to naprawdę super. W nowej wersji zabrakło możliwości nagrywania i wrzucania na SoundCloud muzyki czy innych nagrań (np. podcastów nagrywanych iPhonem) ale mi osobiście to nie przeszkadza. Z tej funkcji nigdy nie korzystałem. Jeśli szukacie muzycznych inspiracji, perełek, bootlegów wrzucanych czasem przez wytwórnie (te, które mnie interesują mają tam swoje profile) to SoundCloud i nowa aplikacja dla iPhone'a warta jest polecenia. Czekam teraz na aktualizację SoundCloud dla iPada. SoundCloud dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Nigdy nie byłem mistrzem w poola. Jeśli szukacie przeciwnika, którego możecie rozgromić, wygrać z nim wszystkie gry (a przegrany zwykle stawia piwo), to jestem idealnym kandydatem. Zdecydowanie lepiej, choć i tak nie jakoś dobrze idzie mi w grze w poola na szklanym ekranie. Teraz właśnie trenuję dzięki nowej grze dla iPhone'a, jaka pojawiła się w App Store - Pool Stars. Mógłbym powiedzieć, że Pool Stars powstało po sąsiedzku. Wydała ją firma Lucky Clan Sylwestra Łosia z Łodzi, którego z pewnością znacie za sprawą świetnej aplikacji do rysowania na iPadzie i iPhone o nazwie ArtStudio. Pool Stars to prosty symulator gry w poola, w którym naszym zadaniem jest oczywiście wbić bile do dziur (nie będę tutaj analizować zasad myślę, że te są dość proste). Jak w innych tego typu grach regulujemy kąt uderzenia kija w białą bilę, a co za tym idzie miejsce i kąt uderzenia w tę właściwą, a więc i jej kąt odbicia. Mamy też możliwość, za pomocą bocznego suwaka, regulacji siły uderzenia. Pool Stars ma ładną grafikę i przyjemne efekty dźwiękowe - słyszymy uderzające o siebie bile, czy łoskot, z jakim wpadają w dziury. Wszystko tak, jakbyśmy grali na prawdziwym stole. To, co jednak czyni tę Pool Stars grą wartą uwagi to tryb wieloosobowy. Tak naprawdę jest to jedyny tryb w tej grze. Możemy co najwyżej sami potrenować, bez przeciwnika w postaci sztucznej inteligencji programu. Możemy zaprosić do gry znajomych lub wybrać losowo jednego z przeciwników. Sama gra odbywa się na czas, musimy się więc spieszyć ustawiając odpowiedni kąt uderzenia. Wspomnieć jeszcze wypada, że każda gra w trybie wieloosobowym, w zależności od poziomu wymaga opłaty wejściowej w wirtualnej walucie. Kiedy wygramy odzyskamy ją z nawiązką. Kiedy przegramy grę, tracimy ją. Oczywiście wirtualne monety można kupić za te prawdziwe pieniądze, w ramach mikropłatności. Twórca zaznacza jednak, że codziennie wśród graczy losowana ma być pewna pula wirtualnych monet, dzięki czemu będą mogli wrócić do gry bez dodatkowej opłaty. Gra Pool Stars dla iPhone'a dostępna jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Keynote Googe było zdecydowanie za długie, trwało w sumie ponad 3 godziny i było z jednej strony nudne i sztywne, z drugiej jednak pokazało wyraźne różnice w sposobie komunikacji w stosunku do Apple. Podczas keynote Apple na scenie pojawiają się panowie w średnim wieku, niemal wszyscy są biali. Nie ma wśród nich przedstawicieli innych narodów, ras czy grup etnicznych. I choć pracują tam ludzie z całego świata (kto był w Cupertino na pewno to zauważył), to jednak ścisłe kierownictwo jest złożone z samych białych z USA i Wielkiej Brytanii. Prezentacje Apple niemal zawsze dopięte są w 100 procentach. Każde słowo wyuczone, ruch wyreżyserowany, przygotowane żarty celne i przede wszystkim śmieszne. Keynote Google wyglądało inaczej, a jednocześnie trochę podobnie. Otworzył je jeden z dyrektorów tej firmy, pochodzący z Indii Sundar Pichai, który momentami gestykulował, cedził słowa niemal jak Tim Cook. Na scenie pojawiali się następnie ludzie różnych narodowości, nie tylko biali Amerykanie. Google zaznaczyło swoją wielokulturowość także łącząc się na krótko telemostem ze zgromadzonych przed kamerami i telewizorami uczestnikami swoich programów szkoleniowych w Brazylii i Nigerii - w tym ostatnim wypadku akcentując jeszcze równouprawnienie płci (był to bowiem zespól złożony z samych kobiet). Z jednej strony to bardzo ważny i silny sygnał wysłany w świat: "Jesteśmy firmą globalną, działamy nie tylko w wysoce rozwiniętym USA ale także w Nigerii, a przy tym nie dyskryminujemy nikogo". I choć trudno w tym kontekście zarzucać Apple zarzucić dyskryminację, a samo Keynote Google'a było nudne i rozwlekłe, to jednak jeśli chodzi o tego typu przekaz wygrywa właśnie ta firma. Google z tą swoją wielokulturowością i nową linią produktów Android One skierowanych na rynki rozwijające się (tak, by każdy mógł wreszcie mieć swojego smartfona) może budzić podziw. Ten świetny wydawać by się mogło obraz Leander Kahney, redaktor naczelny Cult Of Mac, nazywa jednak fałszywym altruizmem. Jego zdaniem Google chodzi przede wszystkim o pieniądze, o wzrost przychodów z wyświetlanych reklam, których odbiorcami będą rzesze nowych użytkowników smartfonów Android One na całym świecie. Zwraca także uwagę na trwające od miesięcy protesty mieszkańców San Francisco, którzy narażeni są na eksmisje ze względu na skupowanie przez Google mieszkań i domów w bardziej atrakcyjnych dzielnicach tego miasta. Podczas konferencji przypomniał o tym jeden z protestujących. Ktoś inny głośno zaprotestował przeciwko kupieniu przez Google firmy Boston Dynamics, która wytwarza roboty dla wojska. Można oczywiście zastanawiać się dlaczego na konferencji Apple nie ma tego typu protestujących. Kto chciałby wydać 1600 dolarów by krzyknąć parę zdań i zostać wyproszonym? A przecież trzeba jeszcze mieć szczęście i wylosować bilet na WWDC. Konferencja Google jest tańsza - choć na pewno nie tania. Bilet na Google I/O kosztował 900 dolarów. Możliwe, że na takie koszta stać było już protestujących. Niezależnie od tego prawdziwego czy nie wielokulturowego przekazu jaki próbuje budować Googe, widać wyraźnie, że to, w jaki sposób firma prowadzi swoje konferencje, jest jeszcze dalekie od doskonałości. Google zdecydowanie brakuje dobrych prezenterów. Wspomniałem że Sundar Pichai wywołał u mnie skojarzenia z Timem Cookiem - choć nawet do niego mu jeszcze daleko. A przecież Cook nie jest świetnym prezenterem co więcej, jest za swoją bezpłciowość krytykowany. Apple ma jednak Craiga Federighi'ego, który zaczarował zebranych podczas Keynote otwierającego WWDC. Nowości zaprezentowane przez Google trudno mi komentować. Nie jestem na co dzień użytkownikiem urządzeń z systemem Android, choć nowy Android L (a właśnie, Google ma problem z nazewnictwem swoich produktów) wygląda naprawdę dobrze. I jak iOS 7 był krokiem w kierunku Androida, to Android L jest krokiem w kierunku iOS. Internet już huczy od komentarzy, że Google tak naprawdę skopiowało pomysły Apple. Faktycznie, oglądając wczorajsze Keynote miałem momentami wrażenie dejavu (podobne produkty, funkcje w systemie no i jeszcze Sundar Pichai udający Tima Cooka). Nie jest to jednak dla mnie problemem. Ważne, żeby obydwie platformy oferowały podobne rozwiązania, zyskają na tym przede wszystkim użytkownicy, czyli my sami. Cieszę się więc na ten nowości w Androidzie razem z użytkownikami tego systemu. Na pewno ciekawie prezentuje się platforma Android Wear. Przypomina mi to trochę Pebble tyle, że tutaj dostaniemy więcej i do tego w kolorze. Nie jestem jednak pewien, czy mi osobiście potrzebna jest namiastka telefonu na nadgarstku, a takie trochę odniosłem wrażenie. Pewnie zmienię zdanie, kiedy Apple zaprezentuje swojego iWatcha. Czas pokaże. Obserwuj @mackozer
O Analytiks pisałem wielokrotnie, zarówno na mackozer.pl jak i TUTAJ, na blogu MyApple. To jeden z ładniejszych programów przedstawiających w graficznej formie statystyki z Google Analytics. Analytiks pozwala na podgląd statystyk odwiedzi stron z bieżącego dnia i miesiąca. Zebrane dane przedstawione są w postaci wykresu lub rozbudowanej i bardzo ładne infografiki. Znaleźć w niej można informacje o krajach z których użytkownicy odwiedzili naszą stronę, przeglądarkach internetowych, średnim czasie odwiedzin. Są też informacje o stronach odsyłających, czy udziale w ruchu na stronie komputerów stacjonarnych, Mac, PC oraz urządzeń mobilnych (iOS kontra inne systemy). Analytiks oferuje do tego dwa tematy kolorystyczne, czarny (dla czarnych iPhone'ów) i biały... (dla niebieskich...). Przypominam o Analytiks dlatego, że jest to świetny program, a dzisiaj możecie pobrać go za darmo. Pobierajcie bo warto! Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer