Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.
Nie zaliczam się co prawda do namiętnych graczy. Są jednak tytuły, które sam bardzo dobrze wspominam i w które kiedyś się zagrywałem. Tak było w przypadku pierwszego Tomb Raidera. Pamiętam, kiedy 17 lat temu długonoga Lara Croft strzelając ze swoich pistoletów szturmem weszła pod strzechy graczy. Gra dostępna była w wersjach dla MS Dos, PlayStation jak i konsoli Sega Saturn. Ja miałem okazję w nią grać na PeCecie i na pierwszej konsoli Sony. Teraz po latach pierwszym Tomb Raider trafił do App Store. Czy przetrwał próbę czasu? Gra jak na 17 lat ma całkiem niezłą grafikę. Straszy co prawda trochę kanciastość grafiki, momentami niemalże jak w Minecraft. Nie jest to jednak specjalnym problemem. Widać jednak jak daleko zaszły urządzenia, nie tylko mobilne, skoro w 1996 Tomb Raider robił wrażenie grafiką, a teraz daleko tej grze do mobilnych gier na iOS. Jeśli nie graliście w Tomb Raider to wspomnę, że jest to połączenie gry przygodowej ze swego rodzaju zręcznościową platformówką w widoku z trzeciej osoby. Rozgrywka jest liniowa. Lara po prostu musi przejść od początku do końca poszczególne miejsca, pokonując przy tym pułapki i przeszkody, strzelając do dzikich zwierząt (zawsze mnie to w tej grze irytowało) i skacząc z jednej platformy na drugą, czy wspinając się na ściany i rozwiązując związane z nimi łamigłówki. Fani tej serii i osoby, które zagrywały się w Tomb Raidera naście lat temu z pewnością nie będą zawiedzeni. Za 0,89 € można ponownie, jak za starych dobrych czasów, przeżyć tę wspaniałą przygodę. Przyczepię się właściwie tylko do jednego. Trudno jest zastąpić kontroler z PlayStation sterowaniem ekranowym. Na iPadzie idzie jeszcze wygodnie grać. Sterowanie na iPhone, zwłaszcza działanie wirtualnego pada pozostawia wiele do życzenia. Przy pierwszej trudniejszej przeszkodzie gra może dość mocno zirytować. Ciekawy jestem czy Tomb Raider współpracować będzie z kontrolerami gier, jakie właśnie wchodzą na rynek. Z takim kontrolerem będzie można sterować Larą niemal jak na Playstation. Niezależnie od tych problemów dla fanów serii to pozycja obowiązkowa. Młodszym graczom także polecam, bo Tomb Raider to kawał historii gier. Gra Tomb Raider I dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Edytorów tekstu dla Mac, które wspierają formatowanie za pomocą znaczników Markdown jest całkiem sporo. Każdy użytkownik ma w czym wybierać. Są programy tańsze, droższe oraz te darmowe. Wśród tych ostatnich ciekawie prezentuje się program LightPaper, na którego dopiero co się natknąłem na blogu MacAppStorm. Lightpaper dla Mac to niejako duża wersja mobilnej aplikacji dla systemu Android, z której nie miałem okazji korzystać (nie jestem wszak użytkownikiem urządzeń z tym systemem). Program posiada minimalistyczny i dość ascetyczny interfejs, który nie można uznać za specjalnie piękny. Ważne jednak, że jest wygodny. Standardowo okno programu podzielone jest na dwa osobne panele. Ten główny, w którym wprowadzamy tekst i znaczniki Markdown, oraz podgląd pliku wynikowego w HTML z zastosowany, formatowaniem. Co ważne, w polu edycji słowa ograniczone znacznikami Markdown także są odpowiednio wyróżniane i tak słowo ograniczone znacznikami pogrubienia, jak i same znaczniki są wyróżnione ciemnofioletowym kolorem i pogrubieniem. Analogicznie jest w przypadku każdego innego słowa ograniczonego innymi znacznikami. Program oferuje także proste autouzupełnianie - wystarczy otworzyć nawias, by LightPaper dodał drugi, zamykający. Podobnie jest też z cudzysłowem. Program dodaje także kolejne punkty listy i zamienia kreskę na punkt. Możliwe jest także formatowanie tekstu za pomocą HTML. LightPaper oferuje także licznik słów, brakuje mi jednak licznika znaków. Zarówno dla pola edycji jak i podglądu HTML LightPaper oferuje kilka różnych stylów. Zmieniają one nie tylko kolorystykę, ale i krój i wielkość liter. Program wspiera wiele kart, których zakładki wyświetlają się nad panelem edycji (podobnie jak w przeglądarce internetowej). Mamy też możliwość wyłączenia panelu podglądu i dodania lewego panelu nawigacyjnego, miałem jednak z nim pewne problemy (pojawiał się tylko przy otwieraniu nowego okna). Pamiętać trzeba, że LightPaper jest aplikacją dostępną na razie w wersji beta i można znaleźć w nim kilka niedoróbek, jak np. problemy z automatyczny, przewijaniem podglądu do miejsca, w którym aktualnie piszemy - trzeba to robić ręcznie (choć nie jest to specjalny wysiłek). Irytuje też nieaktywna systemowa funkcja sprawdzania pisowni (wymaga także ręcznej aktywacji). Aplikacja nie jest też podpisana certyfikatem Apple, w związku z czym nie przejdzie weryfikacji przez funkcję GateKeeper w OS X. Należy uruchomić ją z folderu Programy w Finderze, klikając w nią prawym klawiszem myszy (lub stukając dwoma palcami w gładzik) i wybierając z menu kontekstowego “Otwórz”. Program LightPaper dla Mac w wersji beta dostępny jest za darmo. Można pobrać go TUTAJ.Obserwuj @mackozer
Jedna z ładniejszych aplikacji i bardziej funkcjonalnych aplikacji pogodowych dla iPhone'a - Yahoo Weather - doczekała się aktualizacji do wersji uniwersalnej. Teraz można cieszyć się nią także na iPadzie. Program serwuje nie tylko aktualne informacje o stanie pogody i temperatury ale co oczywiste prognozę godzinową i prognozę na najbliższe dni. Ta pierwsza przedstawiona jest w formie przejrzystego wykresu. Yahoo Weather podaje także szczegółowe informacje na temat aktualnych warunków, jak odczuwalna temperatura, wilgotność, widoczność, siła i kierunek wiatru, ciśnienie, a także godzina wschodu i zachodu oraz położenie słońca. Przypomnę też, że zdjęcia w tle, przedstawiające daną lokalizację pobierane są z należącego do Yahoo serwisu Flickr. Yahoo Weather dla iPhone'a i iPada dostępne jest w App Store za darmo. Na obecną chwilę program wyświetla się w App Store jako aplikacja dla iPhone'a, ale działa już także na iPadzie tak, jak na widocznych powyżej zrzutach ekranu. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
O aplikacji Syngi dla iPhone'a pisałem TUTAJ na blogu dwa tygodnie temu. Program, umożliwia zsynchronizowany co do sekundy odbiór prezentacji (albo uczestnictwo w wydarzeniach) stworzonych w serwisie o tej samej nazwie na iPhone'ach lub smartfonach z Androidem. To moim zdaniem jeden z ciekawszych pomysłów na aplikacje w ostatnich miesiącach (swoją drogą kiedyś wpadłem na podobny pomysł, ale koniec końców go nie zrealizowałem, bo nie jestem deweloperem). Jego twórcy czekają na Wasze pomysły jak można go wykorzystać. Co miesiąc najlepszy pomysł nagradzany będzie iPhonem 5S. Aby wziąć udział wystarczy w serwisie Syngi utworzyć wydarzenie, a następnie nagrać film z jego przeprowadzenia i zamieścić go na YouTube. Link do niego należy wrzucić na fanpage Syngi. Szczegóły dotyczące konkursu znajdziecie TUTAJRecenzja Syngi dla iPhone’a Syngi dla iPhone'a w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
O Vert, bardzo ładnym konwerterze miar dla iPhone'a pisałem w październiku. Program oferuje długą listę różnego rodzaju miar, zarówno w systemie metrycznym, jak i imperialny, oraz różne inne miary, jak choćby kuchenne, czy rozmiary odzieży. Vert oferuje także przelicznik miar. Jego pełną recenzję znajdziecie TUTAJ. Wspominam o tym programie nie bez przyczyny. Doczekał się bowiem właśnie aktualizacji do wersji uniwersalnej i teraz dostępny jest także w wersji dla iPada. Aktualizacja przyniosła także możliwość określenia konkretnej kategorii startowej, jeśli często z niej korzystamy. Dzięki temu po uruchomieniu programu wystarczy od razu wpisać wartość do przeliczenia. Vert 2 dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Pamiętam czasy, kiedy Tweetie, swego czasu najlepszy klient Twittera dla iPhone'a został kupiony przez Twittera. Program szybko zaczął być psuty, o czym już wielokrotnie pisałem. Wtedy na pewien czas miejsce pierwsze na mojej liście klientów Twittera zajął program Osfoora. Teraz jego twórca Said Marouf przygotował zupełnie nową wersję tej aplikacji pod nazwą Osfoora 2. Osfoora 2 wygląda zupełnie inaczej od swojej poprzedniczki sprzed trzech lat. To, co poza autorem i nazwą wiąże obydwa programy to ciemna kolorystyka. Stara Osfoora posiadała co prawda czarne lub szare tło, nowa posiada tło ciemno-granatowe. Minimalistyczny wygląd Osfoora 2 wpisuje się w trend narzucony przez interfejs systemu iOS 7. Czyni to ten program podobnym do innych klientów Twittera, przede wszystkim chyba do Twitterrific. Mamy więc przezroczysty pasek statusu, krój liter Avenir no i okrągłe awatary, których - nie ukrywam - nie cierpię w iOS 7. Na szczęście mogę je zmienić na kwadratowe lub kwadratowe z zaokrąglonymi rogami (te najbardziej mi się podobają). Osfoora 2 oferuje odmienny sposób nawigacji pomiędzy poszczególnymi widokami, niż inne tego typu programy, jak choćby Tweetbot, Twitterrific czy nawet oficjalny klient Twittera. Wybór widoku linii czasu, listy "mentions" czy wiadomości prywatnych dostępny jest z wysuwanego z lewej strony ekranu menu. Nie jest to najwygodniejszy i najszybszy sposób nawigacji pomiędzy poszczególnymi widokami. Zamiast jednego stuknięcia w ekranu potrzeba aż dwóch. Pod tym względem Osfoora 2 kojarzy mi się trochę z klientem Twittera dla BlackBerry 10 o nazwie Blaq. Menu boczne, wysuwane po przesunięciu palcem po ekranie w prawą stronę, daje nam dostęp nie tylko do wspomnianych list, ale także do listy ulubionych tweetnięć, profilu, wyszukiwarki i list wybranych użytkowników (nie koniecznie przez nas obserwowanych). Interakcja z tweetami innych użytkowników możliwa jest po przesunięciu po nich palcem w lewą stronę. Gest ten odsłania menu interakcji z ikonami odpowiedzi, podania dalej (retweet), polubienia, czy przejścia do podglądu całej konwersacji. Dodatkowe funkcje (skopiowanie linku do tweetu, wysłanie linku e-mailem, sms-em itp.) dostępne są także po przytrzymaniu palca na konkretnym tweecie. Tak zwana lista czasu jest permanentnie odświeżana - nowe tweetnięcia pojawiają się na niej natychmiast, równie szybko co w konkurencyjnych aplikacjach. Podobnie jak w innych programach, tak i tutaj możemy próbować proces ten jeszcze przyspieszyć poprzez pociągniecie listy palcem w dół (pull to refresh). W tweetach pojawiających się na liście czasu znajdziemy także klikalne linki i miniatury zdjęć. Jak przystało na każdy już niemal program tego typu, posiada on wbudowaną przeglądarkę pozwalającą na otwieranie w nim stron do których prowadzą znajdujące się w tweetach linki. Możemy skorzystać także z funkcji wyciągania zawartości, jeśli strona niezbyt dobrze wyświetla się w wersji mobilnej. Osfoora 2 pozwala oczywiście na korzystanie z wielu kont Twittera, co obecnie jest już chyba standardem. Program pozwala także na wybór ulubionej usługi typu "przeczytaj później" (niestety nie znalazło się w niej moje ulubione Readability, ale za pomocą usługi IFTTT mogę przenosić tam rzeczy z Pocket) oraz na wyciszanie konkretnych użytkowników lub ukrywanie tweetnięć zawierających konkretne słowa kluczowe. Wyciszanie użytkowników możliwe jest bezpośrednio w ich profilu. Aby dodać do listy konkretny tag, należy przytrzymać na nim palec w widoku listy czasu. Program wspiera także usługę synchronizacji tweetnięć - Tweet Marker, dzięki czemu nie będziemy musieli przekopywać się przez gąszcz tych samych tweetnięć, które przeczytaliśmy już na Maku czy iPadzie. Osfoora 2 dla iPhone'a kosztuje 2,69 €, a więc tyle co Tweetbot 3 dla iPhone'a czy Twitterrific 5 dla iPhone'a i iPada. Wybór jest moim zdaniem trudny. Osoby, które lubią Tweetbota raczej się nie przesiądą. Są jednak tacy, dla których Tweetbot jest sennym koszmarem. Dla nich Osfoora 2 może być dobrą alternatywą, ma jednak tutaj bardzo silną konkurencję w postaci świetnego Twitterrific 5, dostępnego od razu w wersji uniwersalnej. Aplikacja Osfoora 2 dla iPhone'a dostępna jest w App Store w cenie 2,69 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
W dzisiejszych czasach smartfonów z dużymi ekranami, aparatami o matrycy 10-megapikseli, szybkimi procesorami i dużą pamięcią, wolność jaką daje mobilność możliwa jest tak naprawdę tylko wtedy, jeśli obok smartfona mamy ze sobą dodatkowe źródło energii. Baterię, która przedłuży jego czas pracy na tyle, byśmy nie musieli szukać nerwowo gniazdka elektrycznego, np. na lotnisku, dworcu kolejowym, czy w kawiarni lub w każdym innym miejscu. To właśnie dlatego jednym z chyba najliczniej obecnie reprezentowanych akcesoriów dla smartfonów są dodatkowe baterie. Rozwiązania tutaj są różne, mogą to być kostki, pod które kablem podłączamy smartfona. Innym razem są to urządzenia wielofunkcyjne (np. bateria z routerem wifi), są też takie, które zapewniają nie tylko dodatkową porcję energii ale i bezpieczeństwo samego smartfona. Od tygodnia testuję tego typu akcesorium dla iPhone'a - iKit NuCharge dla iPhone'a 5/5S. Na iKit NuCharge składają się trzy elementy. Właściwie etui, wyłożone miękkim filcem, w którym umieszczamy iPhone'a oraz dwóch nakładek. Jedna to stylowe wykończenie ze skóry lub aluminium, druga to bateria wyposażona dodatkowo w nóżkę, pozwalającą na postawienie iPhone'a, np. podczas oglądania filmów. Dzięki temu rozwiązaniu nie musimy w ogóle wyjmować iPhone'a z właściwego etui, co zajmuje trochę czasy gdyż telefon siedzi w nim ciasno. Wystarczy tylko odpowiednio nasunąć jedną z nakładek w zależności od potrzeb. Na stronie iKit.eu znajdziemy też wybór tych nakładek w różnych kolorach i dwóch wykończeniach (brushed aluminium i brushed leather). Etui jak i obudowa baterii wykonane są z matowego plastiku, dzięki czemu całość bardzo dobrze trzyma się w dłoni. To, co jest niewątpliwą zaletą iKit NuCharge to rozmiary porównywalne z iPhonem. Etui i bateria nie wydłużają ani nie poszerzają (nie licząc milimetrowej grubości boków etui) całego zestawu. Mamy też cały czas dostęp nie tylko do fizycznych przycisków w iPhone ale także do portów tego urządzenia (gniazda lightning i mini jack). Pod tym względem iKit NuCharge jest wygodniejsze od np. zewnętrznych baterii Mophie Juice Pack, które wyraźnie pogrubiają całe urządzenie (mam jednak wrażenie, że zapewniają lepszą ochronę) i ograniczają do gniazda mini jack (z Mohpie dostarczana jest specjalny przedłużacz, który jednak łatwo zgubić, stąd zawsze otwieram obudowę Mophie by podłączyć słuchawki). Z drugiej jednak strony po założeniu baterii zestaw NuCharge jest trochę grubszy od wspomnianej już baterii Mophie Juice Pack Hellium. Bateria w NuCharge posiada pojemność 1900 mAh i pozwala na naładowanie iPhone'a 5S od 1 do mniej więcej 70 procent. Samą baterię ładujemy kablem Micro USB (w komplecie), podłączanym do gniazdka umieszczonym obok kabelka Lightning na jej podstawie. Bateria wyposażona jest w położony na jej krawędzi, złożony z czterech diod czujnik naładowania. Aktywuje się go przyciskiem umieszczonym po przeciwnej stronie urządzenia. Do ładowania służy schowany w obudowie bardzo krótki kabelek Lightning, który podłącza się do iPhone'a. To chyba jedyny element, który przy pierwszym podłączeniu budzi pewne obawy co do jego trwałości, bo wydaje się zwyczajnie za krótki. Jego długość jest jednak odpowiednia, a po kilku razach jego podłączanie do iPHone'a nie sprawia już problemów (należy go trochę wygiąć i pod pewnym kątem wsunąć do gniazda Lightning). Przy włożonej wtyczce trzeba jednak bardziej uważać na iPhone'a, zwłaszcza jeśli trzymamy go w kieszeni spodni. To jednak zawsze wystający element, który możemy przypadkowo o coś zahaczyć. Nie popadam tutaj w paranoję, po prostu trzeba w takim wypadku bardziej uważać, choć obudowa wtyczki jest zdecydowanie większa i wydaje się bardziej solidna od tej z firmowego kabelka Lightning. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie i sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Wielkość etui czy to z nakładką wykończeniową czy baterią pozwala wygodnie trzymać iPhone'a w dłoni, a wymienne nakładki ograniczają właściwie do minimum potrzebę wyjmowania iPhone'a z etui. Dostęp do gniazd mini jack i lightning to także poważny plus tego zestawu. Bez problemu podłączymy do iPhone'a słuchawki, albo inną zewnętrzną baterię, za pomocą firmowego kabelka (na dłuższe wyprawy, kiedy nie wiem czy będę miał dostęp do gniazdka elektrycznego, zabieram zwykle zestaw kilku baterii zewnętrznych). Choć z drugiej strony Mophie Juice Pack, posiada wbudowaną wtyczkę Lightning pozwala na ładowanie całego zestawu niemal pierwszym lepszym kabelkiem micro USB, co moim zdaniem także nie jest bez znaczenia (oryginalny kabel do mojego iPhone'a 5 uległ uszkodzeniu). iKit NuCharge to na pewno ciekawa i warto rozważenia opcja. Myślę, że to akcesorium znajdzie tylu samo zwolenników co obudowy z baterią Mophie. Jest to inne podejście do tematu właśnie obudowy z baterią. Osoby, które potrzebują czegoś zdecydowanie bardziej pancernego i większej pojemności, a także te z większymi dłońmi być może wybiorą Mophie, ci, którzy nie lubią non stop trzymać w dłoni stosunkowo grubej i dużej cegły, łatwy dostęp do gniazda mini jack i lightning docenią wymienialne nakładki no i bez wątpienia stylowy wygląd iKIt NuCharge. Tak naprawdę wybór to głównie kwestia gustu. Urządzenie testowałem dzięki uprzejmości firmy JMT Partners. iKit NuCharge dostępny jest w ofercie wielu polskich Apple resellerów i salonów GSM. Szczegółową listę znajdziecie TUTAJ.Obserwuj @mackozer
Wśród programów, które zostały wczoraj zaktualizowane znalazła się aplikacja IFTTT (recenzja), pozwalająca na automatykę różnych działań sieciowych, wywoływanych spełnieniem określonych warunków. Najnowsza aktualizacja przynosi możliwość tworzenia akcji bazujących na tzw. geofencingu, a więc wywoływanych przy wejściu na dany obszar lub wyjściu z niego. Możemy tworzyć teraz różne reguły oparte na naszym położeniu, znalezieniu się na danym obszarze. Jest np. możliwość wysłania sms-ów, czy wykonywania połączeń telefonicznych - niestety nie wszyscy operatorzy są wspierani, a mój numer nie przeszedł weryfikacji (nie otrzymałem kodu aktywującego). Szkoda, mógłbym pewne procesy zautomatyzować (np. zawiadamianie bliskich sms-em, że dotarłem na miejsce). Cieszy mnie, że IFTTT stale się rozwija, dodając nowe funkcje i kolejne serwisy Program IFTTT dla iPhone'a dostępny jest za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer
Wczorajszy wieczór upłynął pod znakiem aktualizacji. Wiele z popularnych aplikacji dla iOS i OS X otrzymało nowe funkcje, a czasem też zupełnie nowy wygląd. Jednym z programów, jaki doczekał się jednego i drugiego jest 1Password dla Mac. Program zyskał przede wszystkim nowy, opcjonalny wygląd, a właściwie to układ okna. Zamiast widoku 3-kolumnowego możemy teraz przełączyć go w widok znany ze starszych aplikacji pocztowych (lewa kolumna bez zmian, oraz poziomy podział na górne pole z listą pozycji i dolne z podglądem wybranej). W tym widoku możemy od razu podejrzeć siłę naszych haseł, login, datę utworzenia wpisu i ewentualnej jego edycji. Przyznam, że mi osobiście bardziej pasuje widok 3-kolumnowy. Doszła możliwość wyszukiwania nie tylko po tytułach poszczególnych elementów, ale i wszystkich polach w nich zawartych. Dodano także możliwość drukowania wybranego elementu. Zaktualizowano także funkcję zapisywania haseł wprost z przeglądarki. Mamy teraz możliwość wyboru folderu, a także ewentualnego nadpisania hasła w istniejącym elemencie, przy jego aktualizacji. To tylko część z nowości jakie przynosi najnowsza aktualizacja. 1Password dla Mac dostępne jest w Mac App Store w cenie 44,99 €. Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
Dzień po aktualizacji Twittera dla iOS, która przyniosła kilka nowych funkcji i naprawiała przynajmniej część z rzeczy, które zostały zepsute na przestrzeni ostatnich dwóch lat, doczekaliśmy się także aktualizacji Twittera dla Mac. Twitter dla Mac przez lata traktowany był przez firmę Twitter po macoszemu, dzięki temu nic w nim specjalnie nie zepsuto. Był to dalej ten sam świetny program stworzony przez Lorena Brichtera, choć niestety przegrywający z idącą do przodu konkurencją, a przede wszystkim Tweetbotem. Teraz dostał trochę przydatnych funkcji. Przede wszystkim jest to wyświetlanie obrazków w linii czasu. Oczywiście są to w większości przypadków tylko fragmenty, wykadrowane do takich rozmiarów by do tej linii czasu pasowały. Kliknięcie w nie otwiera je w dodatkowym oknie już w całości. Pojawiły się także szczegóły dotyczące poszczególnych tweetnięć jak licznik polubień i retweetów (i listą złożoną ze zdjęć/awatarów użytkowników którzy to zrobili), a także informacje o takiej aktywności w liście "mentions". W podglądzie profilu pojawiła się także profilowa grafika oraz możliwość podglądania listy obserwowanych i obserwujących (choć to pewnie pojawiło się na przestrzeni ostatnich dwóch lat). Sam program zyskał nowe ikony, choć układ dalej pozostał bez zmian (to dobrze!). To, na co narzekają niektórzy użytkownicy to brak synchronizacji listy czasu pomiędzy wersją dla Mac i dla iOS. No tak, tego typu rzeczy są już standardem w przypadku innych aplikacji Twittera. Biorąc jednak pod uwagę, że przez ostatnie dwa lata nic się w temacie tej aplikacji specjalnego nie działo, to osobiście nie mam specjalnie powodów do narzekania. Nie każdego stać na drogiego Tweetbota, a obecnie Twitter dla Mac, jak na darmową alternatywę jest naprawdę bardzo dobrym programem. Twitter dla Mac dostępny jest w Mac App Store za darmo. Pobierz z Mac App StoreObserwuj @mackozer
O Localscope pisałem szerzej TUTAJ na blogu w kwietniu tego roku. To jedna z bardziej ciekawych aplikacji serwujących informacje o miejscu i okolicy w której się w danym momencie znajdujemy. Localscope to lokalna wyszukiwarka, określająca nasze położenie dzięki wbudowanemu w iPhone'a odbiornikowi GPS, a następnie przeszukująca zasoby wielu popularnych serwisów, m.in. Instagram, Twitter, Facebook, Foursquare, Flickr, Picassa, Yelp, Wikipedia, Google+, Factual i wielu innych. Wspominam o nim ponownie głównie dlatego, że program został właśnie zaktualizowny zyskując zupełnie nowy wygląd, zgodny z iOS 7. Tak jak w poprzednich wersjach program podaje nam kierunek, w którym musimy się udać by trafić we wskazane miejsce. Miejsca możemy podglądać na liście zbiorczej, jak i osobnych listach dla każdego z serwisów, a także jako punkty na mapie lub w trybie rzeczywistości rozszerzonej z punktami naniesionymi na obraz z aparatu. Localscope wyposażone jest oczywiście we wspominaną wyszukiwarkę, pozwalającą nam wyszukiwać nie tylko po zadanej frazie ale poprzez szybki wybór kategorii miejsca, jakie nas interesuje. Program Localscope dla iPhone'a dostępny jest w App Store w cenie 2,69 €. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer