Krystian Kozerawski mackozer

Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.

Blog News Nowy wpis

Jako osoba aspołeczna w sieci, nie jestem wielkim fanem Facebooka, na którym jestem zdecydowanie dlatego, bo po prostu muszę na nim być robiąc to co robię. Korzystam więc z tego serwisu społecznościowego także na iPhone za pośrednictwem oficjalnej aplikacji, która doczekała się wczoraj aktualizacji. Facebook dla iOS zyskał przydatną funkcję podglądu wyglądu wpisu podczas wprowadzania treści. Jeszcze przed publikacją, w oknie edycji wyświetli się np. panel z zajawką źródła (strony), do której prowadzi wstawiony we wpisie link. Możemy oczywiście tę zajawkę usunąć, czy pozbyć się samego obrazka, który zwykle do niej jest dodawany. Co więcej możemy w ten sposób wygodnie wrzucać za pośrednictwem tego programu linki w postaci zajawek. Wystarczy w aplikacji dla iOS wpisać link (najlepiej z www na początku, bez którego program ma niekiedy problemy z rozpoznaniem, że dany tekst to link) i poczekać na pojawienie się zajawki. Teraz wystarczy usunąć wprowadzony tekst i wysłać w sieć taki link-zajawkę. Przydatną nowością jest możliwość tworzenia wpisów w trybie offline. Teraz niezależnie od tego czy właśnie znaleźliśmy się w miejscu przed którym mobilny internet zawraca wraz z sygnałem GSM sieci komórkowej, możemy przygotować wpis i zatwierdzić go do publikacji. Zostanie on wysłany do Facebooka jak tylko nasz iPhone podłączy się do sieci. Facebook dla iOS dostępny jest w App Store za damo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Do mobilnych serwisów społecznościowych, w którym punktem łączącym nie są zdjęcia a muzyka miałem kilka podejść. W większości wypadków były to programy w stylu Instagram, w których zamiast zdjęciami dzieliliśmy się informacją o tym, czego słuchamy w danej chwili. Brakowało mi serwisu społecznościowego, który w ciekawy sposób łączyć będzie artystów, zespoły ze słuchaczami. Właśnie coś takiego się pojawiło. Mowa o aplikacji huurd.it dla iPhone'a. Tak jak napisałem w tytule tego wpisu huurd.it ma coś z Foursuare'a, a dokładnie to swego rodzaju meldunki na mapie. Nie meldujemy się jednak w hotelu, knajpie. Tutaj zamiast meldunków można przypinać do mapy, do konkretnych miejsc piosenki czy generalnie utwory muzyczne. Nie robimy tego z resztą my, czyli słuchacze, a robią to artyści (no dobra... jestem muzykiem, więc też przypinam). Przypinają swoje utwory w miejscu, w którym aktualnie się znajdują. Mogą to robić na przykład w studio, czy w sali koncertowej. Tworzy się w ten sposób ciekawa muzyczna mapa świata. Utwory można nie tylko odsłuchiwać ale także je polubić i dodać do ulubionych. Możemy także przejść do profilu danego artysty i podejrzeć listę wszystkich udostępnionych utworów, a także przejść na jego stronę web, profil na Facebooku czy Twitterze. Możemy także wysłać wykonawcy wiadomość. Jako artysta lub wykonawca możemy nie tylko dodać wspomniane linki ale przypiąć do mapy muzykę. Warunkiem jest jednak posiadanie konta i bazy własnych utworów w serwisie SoundCloud. Przy tworzeniu profilu artysty należy się zalogować na nasze konto. Huurd.it pobierze z niego nie tylko utwory ale też szczegółowy opis zespołu. Huurd.it dopiero startuje na mapie nie znajdziemy jeszcze masy utworów. Najwięcej przypięli artyści w Wielkiej Brytanii i USA. Mój zespół jest pierwszym z Polski, który przypiął coś do mapy. Jak zwykle serdecznie zapraszam do odsłuchu. Program huurd.it dla iPhone'a dostępny jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Po co i na co komu kolejna aplikacja pogodowa? Nie wiem ile ich jest w App Store ale zakładam, że dobrych kilkaset i wciąż powstają kolejne. Większości użytkowników wystarczy w zupełności aplikacja systemowa. Deweloperzy starają się by ich programy oferowały trochę więcej no i wyglądały równie dobrze, co oryginalnie. Niewątpliwie tak jest z Weather Glance, a przynajmniej takie były zamiary dewelopera. Weather Glance to program, który przedstawia prognozę pogody w bardzo ładny sposób, głównie za sprawą kolorowego paska prognozy godzinowej. Każdej pełnej godzinie odpowiada jeden kolorowy pionowy pasek z informacją o temperaturze i warunkach atmosferycznych. W dolnej części znajdziemy prognozę na kolejne dni. Górna część ekranu to panel utrzymany w tym samym kolorze co wybrany pasek prognozy godzinowej, przedstawiający dodatkowe informacje, jak prędkość i kierunek wiatru, wilgotność, sumę opadów, ciśnienie, a także godzinę wschodu i zachodu słońca. Kolor paska nie jest przypadkowy. Czym chłodniej, tym bardziej niebiesko, a wręcz granatowo. Czym cieplej, tym bardziej żółto i pomarańczowo. Pomysł bardzo fajny. Szkoda jednak że temperaturze 15 - 17 stopni odpowiada taki odcień koloru żółtego, że na ekranie nie widać żadnej ze szczegółowych informacji. Dla mnie to przykład tego, jak twórca programu, a może projektant jego UI chciał dobrze, chciał by było po prostu ślicznie. Niestety przesadził z kolorami, czego efektem jest widoczny powyżej efekt, który przy określonej temperaturze czyni ten program bardzo nieprzyjaznym w użyciu. Szkoda, bo przy niższych i wyższych temperaturach wszystko wygląda bardzo dobrze. Przyczepię się jeszcze do jednego szczegółu. Ikona programu nie jest przystosowana do iOS 7, co rzuca się w oczy przede wszystkim w App Store. Oczywiście program pozwala na dodawanie wielu lokalizacji i korzysta z GPS do ustalenia naszego położenia, to już standard. Tak czy inaczej, pomimo tej dość poważnej wady interfejsu, program jest ładny i warto go przetestować samemu, zwłaszcza że dostępny jest za darmo. Weather Glance dla iPhone'a i iPada w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Tegoroczne odcinki mojego podcastu Diabelskie Ustrojstwa pokazują kierunek rozwoju tej mojej audycji, w której pojawiać się będą różni goście. W iTunes Store pojawił się właśnie najnowszy już szósty w tym roku odcinek, którego gościem jest Jan Brynczak - manager na Polskę serwisu mBazaar. Serwis mBazaar wystartował pod koniec ubiegłego roku, zaangażowałem się sam w jego promocję, głównie dlatego, że podoba mi się ta próba zagospodarowania jak dotąd dziewiczego rynku wtórnego urządzeń Apple, którymi handel jak dotąd odbywał się niemal wyłącznie za pośrednictwem serwisów aukcyjnych. Wraz ze startem serwisu, czy otwarciem sprzedaży (skup ruszył kilka tygodni wcześniej) w sieci, także i na MyApple pojawiło się wiele pytań, zwłaszcza tych o ceny. Nic w tym dziwnego. Każdy z nas - w tym i ja, chciałby sprzedaż swojego starszego iPada, iPhone'a czy komputer Mac za jak największe pieniądze, a kupić jak najtaniej. O to, jak mBazaar radzi sobie po sześciu miesiącach, o plany na przyszłość, międzynarodową ekspansję, a także o to "dlaczego tak mało" i "dlaczego tak drogo" przepytałem właśnie Jana Brynczaka z mBazaar. Diabelskie Ustrojstwa w iTunes Store Diabelskie Ustrojstwa to mój autorski podcast, stąd też w części muzycznej kieruję się całkowitą prywatą. W tym odcinku posłuchacie mojego zespołu SonusVena w utworze Luana. Więcej utworów SonusVena znajdziecie w serwisie SoundCloud oraz na YouTube.Obserwuj @mackozer

Jedną z funkcji Tweetbota (najlepszego moim zdaniem klienta Twittera dla iOS i Mac) z których korzystam właściwie non stop, jest wyciszanie. Bez usuwania z obserwowanych, mogę wyciszyć niektórych użytkowników lub wybrane ich tweety bez informowania ich o tym fakcie i bez usuwania ich z obserwowanych (mówcie co chcecie, ale wielu użytkowników odbiera usunięcie z grona obserwowanych bardzo osobiście, no dobra, ja też). Po latach od jej wprowadzenia w Tweetbocie, Twitterrific i kilku innych programach, wyciszanie wreszcie trafiło do oficjalnej aplikacji Twittera dla iOS. Wystarczy przytrzymać palec na obrazku wybranego użytkownika w linii czasu by pojawiło się menu kontekstowe z funkcją wyciszania. Wyciszyć użytkownika można także bezpośrednio w widoku jego profilu po stuknięciu w ikonę ustawień. Cieszy mnie bardzo, to że Twitter co kilka tygodni wprowadza przydatne funkcje do swojej oficjalnej aplikacji, czyniąc ją nie tylko wygodną ale i bardzo funkcjonalną. Moim zdaniem nie wiele jej już brakuje do wspomnianego już Tweetbota. Trzeba jednak pamiętać, że funkcja wyciszania w oficjalnej aplikacji Twittera jest na razie stosunkowo prymitywna. Nie możemy wyciszać tagów czy słów kluczowych, a tego bardzo mi brakuje. Omawiane zmiany dotyczą jednak tylko oficjalnej aplikacji Twittera uruchomionej na iPhone. Wersja dla iPada (znajdująca się w tej samej aplikacji) dalej jest daleko w tyle, choć widać już pewne drobne zmiany na plus. Twitter dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Aplikacje do edycji fotografii na iPhone czy iPadzie jest w App Store bezliku. Dziwi mnie czasami, że wciąż pojawiają się nowe, no ale z drugiej strony to jest w czym wybierać, każdy powinien więc znaleźć coś dla siebie. Najnowszym programem tego typu jest Litely dla iPhone'a i iPada właśnie, stworzona przez Cole'a Rise'a, autora m.in. filtrów jak "Hudson", "Sierra", "Sutro" i "Rise" dostępnych w aplikacji Instagram. Jego najnowszy program, choć także służy do upiększania fotografii, to jednak w zdecydowanie bardziej subtelny sposób. Litely stworzone zostało celem delikatnego uwydatnienia, czy też upiększenia dobrych fotografii, a nie do maskowania za pomocą tony filtrów (co ja osobiście bardzo lubię) zdjęć kiepskich (które niestety robię często). Program oferuje bezstratną edycję. W każdej chwili możemy więc zmienić wybrany filtr, a także ustawienie korekcji kolorów, światła czy ostrości. Jest też funkcja dodawania winiety. Litely ma prosty interfejs. Górną część ekranu zajmuje edytowane przez nas zdjęcie, dolną lista dostępnych filtrów (część możemy odblokować za dodatkową opłatą). Każdy z nich poza nazwą oznaczony jest kolorem informującym o tym jaka barwa zostanie uwypuklona). Przesuwając się w górę lub w dół zmieniamy wybrany filtr. Intensywność krycia regulujemy przesuwając palcem w prawo lub w lewo po fotografii. W każdej chwili możemy też podejrzeć i porównać wygląd oryginalnego zdjęcia i tego, jak będzie ono wyglądać po nałożeniu filtrów i po korekcji. Stuknięcie w zdjęcie otwiera je w powiększeniu - na ekranie widoczny jest tylko jego fragment. Do przesuwania zdjęcia na ekranie nie używamy jednak palca a całe urządzenie - program korzysta z wbudowanego żyroskopu. Litely tworzy swoją własną wewnętrzną galerię. Zanim zaczniemy edytować zdjęcie musimy załadować je z rolki aparatu w iOS. W przeciwieństwie do Instagram, Litely nie jest serwisem społecznościowym. To program do edycji, czy jak kto woli upiększania zdjęć. Możemy je zapisać (w oryginalnej rozdzielczości) albo podzielić się nim za pośrednictwem AirDrop, iMessage czy wiadomości e-mail, a także wrzucić na Twittera czy Facebooka. Litely to program bardziej dla purystów i minimalistów. To aplikacja bardziej dla fanów Hipstamatic niż wspomnianego już Instagram. Ci ostatni, a przynajmniej ja, przyzwyczajeni są do mocnych filtrów czy funkcji przesunięcia głębi ostrości (tilt-shift). Dla mnie niezastąpionym tandemem pozostanie dalej Snapseed i Instagram właśnie, ale ja robię naprawdę kiepskie zdjęcia. Litely dla iPhone'a i iPada dostępne jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

iPhone 5S robi najlepsze zdjęcia ze wszystkich urządzeń mobilnych Apple z systemem iOS. Widać to zwłaszcza na fotografiach robionych nocą czy po zmroku. Jest na nich zdecydowanie mniej szumu. To zasługa większej matrycy o rozdzielczości 8 mgapikseli. Nocne zdjęcia dalej są jednak stosunkowo ciemne. Okazuje się jednak, że zarówno z iPhone'a 5S jak i innych modeli iPhone'ów i iPadów można wycisnąć znacznie lepsze zdjęcia nocne. Pomoże nam w tym aplikacja Night Modes. Ten prosty program zwiększa czas ekspozycji nawet do jednej sekundy. Night Modes w przeciwieństwie do systemowej aplikacji wyświetla także cały czas na ekranie aktualną czułość (ISO) i wspomniany już czas ekspozycji. Mamy też możliwość określenie maksymalnej wartości tego ostatniego. Zupełnym dodatkiem jest samowyzwalacz (przydaje się wtedy, kiedy iPhone ustawiony jest na statywie, a my nie chcemy nim poruszyć podczas robienia zdjęcia). Efekty są naprawdę zadowalające. Systemowa aplikacja aparatu w iOS (iPhone 5S): Night Modes (iPhone 5S): Program Night Modes dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 1,79 €: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Nie jestem wielkim miłośnikiem produktów marki Adobe. Zwykle korzystam z różnych zamienników, przede wszystkim chodzi oczywiście o Photoshopa, mi zdecydowanie bardziej pasuje i wystarcza tańszy Pixelmator. Adobe ma jednak kilka dobrych programów na iPada. Od lat korzystam z Adobe Ideas do rysowania czy to prostych i głupich karykatur czy to scen z Gwiezdnych Wojen razem z synem. Teraz Adobe wydało kolejny program dla iPada godny uwagi - Adobe Voice. Adobe Voice to aplikacja i platforma do tworzenia, udostępniania i przeglądania prezentacji, w których bardzo ważnym elementem jest nagrany komentarz autora. Może być to wyjaśnienie tego, co widać na ekranie, może to być opowieść do prezentowanych zdjęć - panuje tutaj całkowita dowolność jeśli chodzi o tematykę prezentacji. Jak w każdym chyba programie tego typu prezentacja składa się z poszczególnych slajdów. Linię czasu z ich podglądem znajdziemy przy dolnej krawędzi ekranu. Tam też umieszczony jest przycisk odtwarzania stworzonej przez nas prezentacji, tak by można było ją obejrzeć przed publikacją, np. celem wprowadzenia jakichś poprawek. Do każdego ze slajdów możemy nagrać nasz własny komentarz, dodać grafikę - czy to ikonę czy zdjęcie. W jednym i drugim przypadku do wyboru mamy wyszukiwarkę zdjęć z sieci, galerię w iPadzie czy też zasoby Creative Cloud. W slajdzie można umieścić też tekst, co jest oczywiście zrozumiałe (nie ma chyba programu do tworzenia prezentacji, który nie pozwalałby na dodawanie tekstu do poszczególnych slajdów). Mamy także możliwość wyboru układu grafik w każdym ze slajdów. W jednym slajdzie możemy umieścić nawet do kilku zdjęć czy grafik. Samo nagrywanie komentarza odbywa się w bardzo prosty sposób. Wystarczy przytrzymać centralnie umieszczony przycisk nagrywania, by zarejestrować nasz komentarz. Jeśli efekt nagrania nie przypadnie nam do gustu możemy nagrać komentarz jeszcze raz. Co ważne cała prezentacja posiada podkład muzyczny, który odtwarzany jest niezależnie od slajdów, ale przy nagrywaniu komentarza słyszymy wybrany fragment przypadający akurat na tą cześć pokazu. To ważne, bo dzięki temu możemy dostosować ton i tempo do muzyki. Adobe Voice oferuje nie tylko różne układy dla poszczególnych slajdów, ale także tematy dla całej prezentacji czy różne podkłady muzyczne. Jest ich naprawdę całkiem sporo. Gotową prezentację publikujemy w serwisie Adobe (podejrzewam, że w Creative Cloud), musimy więc założyć sobie konto w tym serwisie. Prezentacja może być dostępna dla Wszystkich, dostęp do niej możemy ograniczyć tylko do osób, które posiadają kierujący do niej link. Ten ostatni możemy wysłać mailem, wrzucić na Facebooka czy Twittera, a samą prezentację umieścić w kodzie innej strony jako "iframe". Efekty działania programu są moim zdaniem całkiem niezłe. Oto stworzona przeze mnie prezentacja: Program Adobe Voice dla iPada dostępny jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Kilka dni temu obchodziliśmy - no dobra, kto obchodził ten obchodził - światowy dzień Gwiezdnych Wojen (May the 4th). Nie wiem jak Wy ale ja nie do końca wyrosłem z manii Star Wars, a co gorsza zaraziłem nią także mojego starszego syna, którego - po skończeniu przedszkola - będę musiał chyba wysłać do systemu Dagobah, albo tam, gdzie młody padawan może zgłębiać tajniki korzystania z mocy. To właśnie dla niego, ale też dla siebie (wymawiając się niejako synem) pobieram na mojego iPhone'a i iPada właściwie wszystko, co związane jest z Gwiezdnymi Wojnami, a ostatnio w App Store pojawiła się aplikacja Star Wars Journeys: The Phantom Menace. To z jednej strony interaktywny i częściowo animowany komiks, prezentujący historię z pierwszego epizodu. Każda ze scen jest w prosty sposób animowana, a w tle słyszymy głos lektora. Scena wychodzi daleko poza ramy ekranu, dlatego warto przechylać urządzenie na boki lub przesunąć widok z kamery palcem. Star Wars Journeys to także typowo fanowski program, który pozwala na gromadzenie informacji o poszczególnych postaciach pojawiających się w historii (nie ograniczając się bynajmniej tylko do Qui-gon Jinna, Obi-Wana Kenobiego, Padmy Amidali, czy Anakina Skywalkera, albo Jar Jar Binksa). Wreszcie, to także gra typu "Pod Racer", w której możemy wcielić się właśnie w małego Anakina Skywalera, albo innego "sportowca" i ścigać się za pomocą specjalnych rydwanów, do których zamiast koni zaprzęgnięto ogromne silniki. Gra Star Wars Pod Racer wyszła lata temu w wersji dla PC (być może także dla Mac) i z tego co ją pamiętam wnioskuję, że wersja dla iPada nie specjalnie się różni. Sterujemy naszym podem po jednym z kilku torów, starając się nie wpaść na przeszkody i nie ulec przeciwnikom. Nasze silniki pozwalają na krótkie zwiększenie mocy (długotrwałe ich dopalanie skończy się ich zniszczeniem). Dzięki umiejętnemu ich wykorzystaniu mamy szansę wygrać z przeciwnikami, a za zarobione wirtualne pieniądze doposażyć pojazd, czy zebrać więcej informacji o naszych bohaterach. Osobiście nie jestem do końca przekonany. Chyba wolałbym po prostu grę typu Pod Racer bez tego całego opakowania. Mój syn jest jednak zadowolony. Szkoda tylko, że opowiadana historia dostępna jest tylko w języku angielskim. Największą moim zdaniem wadą tego programu czy też gry jest cena. Star Wars Journeys: The Phantom Menace kosztuje 5,99 €. To zdecydowanie za dużo jak na taki produkt, ale może fani się skuszą. Star Wars Journeys: The Phantom Menace dla iPhone'a i iPada w App Store w cenie 5,99 €: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Słowo klaser wywołuje u mnie jednoznacznie skojarzenie - znaczki pocztowe. Nie wiem czy teraz jest to jeszcze popularne, ale kiedyś na pewno. W dzieciństwie znałem wiele osób, zwłaszcza moich rówieśników, które zbierały znaczki, limitowane i te powszechne serie zbierane w klaserach. Inne, specjalne klasery służyły do zbierania monet. Teraz za sprawą aplikacji Klaser dla iPhone'a zbierać możemy zdjęcia, a dzięki nim tak naprawdę wiele innych rzeczy. Zdjęcia w Klaserze mają duże znaczenie. Często to zdjęcie jest nam w stanie powiedzieć równie tyle co tekst. Na zdjęciach znaleźć się mogą zarówno miejsca z wycieczki, miejsca warte odwiedzenia, znajomi i rodzina, a także rzeczy często prozaiczne, które ilustrować będą inne informacje. Tak naprawdę odpowiedź na pytanie po co zbiera się zdjęcia, widokówki, czy inne obrazki, po co gromadzi się różne informacje w skoroszytach, klaserach, zeszytach, teczkach, a także plikach i programach, jest tylko jedna - po to by o czymś nie zapomnieć. Nie chodzi tutaj o listę rzeczy do zrobienia, ale o zasobnik ze zbieranymi przez nas informacjami. Być może nie chcemy zapomnieć miejsc, które odwiedziliśmy, miłych chwil i osób nam bliskich. Czasem mogą to być o wiele bardziej prozaiczne rzeczy, choć ważne rzeczy - zdjęcie rachunku czy innego ważnego wydruku, czy cennych przedmiotów, które posiadamy. Klaser pomoże nam zebrać je, posegregować w grupy i oznaczyć tagami. Każdy rekord pozwala na umieszczenie kilku obrazków, tytułu, krótkiego opisu oraz tagu. Trzeba też przydzielić go do jednej z grup (domyślnie jest to Inbox). Nie musimy więc tworzyć osobnych rekordów dla poszczególnych obrazków. Wystarczy stworzyć tylko jeden, np. dla konkretnego miejsca i dodać wybrane zdjęcia (brakuje mi trochę możliwości wyboru większej liczby zdjęć za jednym razem). W klaserze możemy więc stworzyć sobie wygodną bazę na temat interesujących nas miejsc z bogatą bazą fotograficzną. Jeśli dodane zdjęcia wyposażone są w dane EXIF o lokalizacji, pojawią się także w widoku mapy. Z doświadczenia wiem, że przydaje się on właśnie wtedy, kiedy zapisujemy listę miejsc, które odwiedziliśmy i do których być może będziemy chcieli wrócić. Osobiście brakuje mi trochę możliwości przypisania lokalizacji do konkretnego rekordu. Nie chodzi tutaj tylko o zdjęcia, do których nie dołączone są dane o lokalizacji. Czasem po prostu przedmiot, który skatalogowaliśmy i zrobiliśmy mu zdjęcie iPhonem powinien pojawić się na mapie w konkretnym miejscu (a nie np. w tym, w którym zdjęcie zostało zrobione). Rekordy znajdujące się w danej grupie mogą być wyświetlane w postaci listy, albo miniatur zdjęć. Zdjęcia możemy przeglądać nie tylko w ramach stworzonych kolekcji i grup, ale także poprzez tagi. Każdemu rekordowi można przydzielić więcej niż jeden tag, dzięki czemu, stworzyć można kolekcje tematyczne. Każdy z rekordów możemy udostępnić za pomocą AirDrop lub mailem - w tym wypadku znajdą się w nim nie tylko zdjęcia ale także tytuł i opis, który zawarliśmy. Klaser przydać się może do bardzo różnych zastosowań. Od galerii zdjęć, po swego rodzaju katalog przedmiotów, czy archiwum różnych ważnych dokumentów (np. wspomnianych już rachunków). Szczerze polecam wypróbować jego możliwości, zwłaszcza, że na przestrzeni ostatnich kilku lat otrzymywałem sporo pytań o tego typu aplikacje. Klaser dla iPhone'a dostępny jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer

Nie lubię, kiedy jakaś gra jest zwyczajnie kopiowana przez innego dewelopera. Zwykle też nie opisuję tych kopii, a czasem w ogóle je ignoruję - tak było na przykład w przypadku 1024 i 2048 - kopii oryginału czyli Threes. Grą, która doczekała się masy identycznych klonów pod podobnymi nazwami jest Flappy Bird i tutaj w sumie nic dziwnego, skoro oryginał został usunięty z App Store. Teraz grę w jasny sposób nawiązujący do tego tytułu wypuszcza dobrze znana wszystkim firma Rovio. Mowa o RETRY dla iPhone'a i iPada. RETRY nie jest jednak kopią, plagiatem Flappy Bird, choć złożona z pikseli grafika, lot przez tor przeszkód, jak i niektóre przeszkody nasuwają jednoznaczne skojarzenia. W RETRY sterujemy małym samolocikiem, który ma do pokonania kolejne etapy. Lecimy w swego rodzaju tunelu, na dole ziemia, na górze ciężkie stalowe chmury. Trasa nie jest prosta, ziemia pełna jest gór i głębokich dolin. We Flappy Bird dotknięcie ekranu aktywowało małe skrzydła tytułowego ptaka, machając nimi leciał w górę. Podobnie jest tutaj - dotknięcie ekranu włącza silnik naszego samolotu. Sprawa nie jest jednak tak prosta. Leci on w górę, przechodząc następnie w lot pionowy, aż do pętli. Trzeba więc odpowiednio "pracować" przepustnicą czyli palcem. Czasami możliwość wykonania pętli bardzo się przydaje, np. by móc wylądować na jednym z lotnisk, czy zebrać gwiazdkę. No właśnie i tu jest spora różnica w porównaniu z Flappy Bird. Gra nie na darmo nazywa się RETRY. Po katastrofie zaczynamy z ostatniego lotniska na którym wylądowaliśmy i opłaciliśmy gwiazdką nasz postój. Wspomnianych lotnisk jest na trasie sporo. Zawsze możemy usiąść na pasie i wydać gwiazdkę na zapłacenie za punkt startowy. Jak łatwo się domyślić gwiazdek szybko zaczyna nam brakować, możemy jednak dokupić je za jak najbardziej realne pieniądze. RETRY to gra z cyklu prostych i głupich, które potrafią wciągnąć na kilka godzin. Trzymając iPhone'a w dłoniach powtarzam sobie w myślach przez kilkanaście minut, a czasem kilka godzin "no dobra, już koniec, lecę ostatni raz..." Gra RETRY dla iPhoine'a i iPada dostępna jest w App Store za darmo: Pobierz z App StoreObserwuj @mackozer