Krystian Kozerawski mackozer

Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.

Blog News Nowy wpis

No i doczekaliśmy się ostatniego dnia działania Google Reader. Czy już wybrałem usługę na którą się przeniosę? Jeszcze nie do końca. Oczywiście przeniosłem subskrypcje do Feedly, mam jednak pewien problem. Moimi podstawowymi narzędziami są aplikacje Reeder dla iPhone'a, iPada i Maka. Żadna z nich nie doczekała się jeszcze aktualizacji dodającej funkcję synchronizacji z Feedly. Reeder dla iPhone'a ma teoretycznie zyskać tę funkcję jeszcze przed zamknięciem Google Reader, a więc powinien zostać zaktualizowany jeszcze dzisiaj. Martwi mnie jednak to, że Silvio Rizzi udostępnił także i jego za darmo, co może sugerować, że aktualizacja pojawi się już po zamknięciu usługi Google'a. Wiadomo już też, że wersje dla Mac i iPada na pewno przestaną jutro działać, mają też zniknąć z App Store i Mac App Store. Wsparcie dla Feedly mają zyskać w późniejszym okresie czasu, nie wiadomo jednak kiedy dokładnie. Niestety na obecną chwilę nie ma żadnego programu dla Maka, który synchronizowałby się z Feedly, a to właśnie na Maku najbardziej intensywnie korzystam z RSS-ów. Rozważam jeszcze poważnie płatnego Feedbina, który kosztuje 2 dolary USA na miesiąc i który Drugą opcją, jest rezygnacja na jakiś czas z synchronizacji z chmurą i wybór jednego z programów, który trzyma bazę danych RSS-ów lokalnie, na dysku mojego Maka. Pisałem niedawno o becie NetNewsWire 4. W Mac App Store znajdziecie jednak czytnik RSS-ów o nazwie Caffeinated. Pierwsze zapowiedzi Caffeinated pojawiły się już cztery lata temu. Czekałem na ten program, który przy topornym wtedy NetNewsWire wyglądał cudownie. Ostatecznie jednak Caffeinated pojawił się długo po Reederze dla Mac i zdecydowanie z nim przegrał. Jutro z nim wygra, choćby tylko tym, że będzie działał. Twórca Caffeinated zrezygnował bowiem w ogóle z synchronizacji na rzecz lokalnej bazy danych. Caffeinated to dalej bardzo ładny program. Jego interfejs podzielony jest standardowo na trzy kolumny. Pierwsza z nich to foldery i poszczególne kanały RSS, druga to podgląd newsów w danym kanale lub folderze z umieszczoną nad listą wyszukiwarką. Wreszcie ostatnia, najszersza kolumna wyświetla zawartość danego artykułu. Tutaj mamy do wyboru kilka skórek, wykorzystujących nie tylko różna kolorystykę ale także inny krój i wielkość liter, a także ilość kolumn. Aplikacja bez problemu zaimportowała listę kanałów RSS z pliku XML pobranego z Google Reader. Nie było problemów z folderami (trzeba je było tylko ustawić w kolejności). To, co dla mnie niezmiernie ważne, to funkcje wyświetlania listy. Caffeinated może wyświetlać tylko wiadomości nieprzeczytane i foldery, w których takie newsy czy artykuły się znajdują. Bez tego nie byłbym w stanie ogarnąć wszystkich wiadomości, których czasem zbiera się kilka tysięcy. Aplikacja daje także możliwość zdefiniowania wielu przydatnych skrótów klawiszowych, m.in. odznaczenia jako przeczytane wszystkich wiadomości w danym folderze, czy wszystkich aktualnie pobranych. Ponieważ przyzwyczaiłem się do SHIFT+A w Reederze, taki sam skrót wybrałem dla tej pierwszej funkcji. Aplikacja wspiera także masę różnego rodzaju innych usług sieciowych, w tym Readability i Pocket. Jest też oczywiście Twitter, Facebook, Google+, Evernote i wiele wiele innych. Przydałoby się jeszcze wsparcie dla Wunderlist. Jeśli nie potrzebujecie synchronizacji w chmurze i nie czytacie RSS-ów na iPadzie czy iPhone to Caffeinated jest jednym z lepszych czytników RSS dostępnych obecnie dla Maka. Caffeinated dla Mac w App Store za 5,49 €. Caffeinated w Mac App Store

O tej grze pisałem na mackozer.pl w styczniu 2010 roku. Było to na kilka miesięcy przed oficjalną premierą iPada, więc przez lata ta gra dostępna była tylko na mały ekran. Teraz wreszcie doczekała się uniwersalnej wersji HD. To dobra okazja by ją przypomnieć. Zapytacie po co przypominać o grze sprzed trzech lat i po co wznawiać ją w wersji uniwersalnej? Ano po to, że jest to tzw. "evergreen" czyli gra, która wytrzymuje próbę czasu. Trzy lata to jeszcze nie tak dużo, to prawda. Dark Nebula inspirowana jest jednak grami z połowy lat 80-tych ubiegłego wieku, jakie wychodziły m.in. na ZX Spectrum. Sterujemy w niej robotem o formie kuli, który musi przetoczyć się bez szwanku przez poszczególne części stacji kosmicznej, pełne pułapek, przepaści, wiatraków z kolcami i strzelających działek. Gra w nowej uniwersalnej wersji ma grafikę przystosowaną oczywiście do ekranów Retina w iPadzie 3 i 4 oraz 4-calowego ekranu w iPhone 5. Tak jak w starej wersji naszą kulą sterujemy za pomocą akcelerometru, przechylając iPada lub iPhone'a. Chciałoby się powiedzieć lepiej późno niż wcale. Fajnie jest znowu zagrać w tę grę i przypomnieć sobie stare czasy. Dark Nebula HD Episode One w App Store

W ciągu najbliższych dni będę z pewnością dość monotematyczny. W poniedziałek użytkownicy Google Readera, w tym i ja obudzą się już w nowym świecie. Tego dnia przestaną działać dwie z trzech moich ulubionych aplikacji do jego obsługi Reeder dla Mac i iPada (trzecia, Reeder dla iPhone'a otrzyma aktualizację na dniach). Silvio Rizzi zapowiedział co prawda ich aktualizację, ale dopiero po 1 lipca. W związku z tym na krótko w ogóle znikną z App Store i Mac App Store. Pozostaje mi więc rozejrzeć się nie tylko za dobrą alternatywą samej usługi ale i za programem na iPada i Maka. Wśród tych pierwszych testuję obecnie czytnik AOL, do obsługi którego nie ma jeszcze odpowiednich programów, czytnik Digg.com dostępny przez web (od dzisiaj mogę z niego w pełni korzystać) oraz dedykowaną aplikację dla iOS. Zdecydowanym liderem jeśli chodzi o walkę o schedę po Google Reader jest Feedly. Serwis ten niedawno otworzył własną chmurę i udostępnił API, dzięki czemu już teraz wiele aplikacji, które wcześniej bazowały na usłudze Google może działać dalej. Jednym z takich programów jest Mr. Reader, którego ponad dwa lata temu opisywałem jeszcze na mackozer.pl. Mr. Reader wspiera całkiem sporo serwisów, które zamierzają zapełnić lukę po Google Reader. Poza wspomnianym Feedly są to płatne usługi, m.in. Feedbin czy Feed Wrangler. Sam program to w pełni funkcjonalny czytnik RSS-ów. Od kilku dni testuję jego synchronizację z Feedly i nie zauważyłem na razie specjalnych problemów. Mr. Reader posiada trochę inny interfejs od tego, do czego przyzwyczaił mnie Reeder. Mamy więc dwie stałe kolumny. Pierwsza narzędziowa, z folderami i listą subskrypcji oraz kategorii wiadomości (wszystkie nieprzeczytane, oznaczone gwiazdką, tagi itp.) oraz drugą z listą zajawek poszczególnych artykułów czy newsów. Stuknięcie w któryś z nich otwiera osobną kartę nad właściwym interfejsem - co mi osobiście nigdy za bardzo nie pasowało. Możemy wybrać jak dana wiadomość będzie wyświetlana, czy będzie to dokładnie to, co znajduje się w RSS-ie, stronę web czy treść wyciągnięta bezpośrednio ze źródła za pomocą usług Readability, Instapaper lub Pocket. Wspomnianego okna, czy karty nie musimy zamykać. Możemy bez problemu nawigować pomiędzy artykułami w danym kanale lub folderze, używając do tego ekranowych przycisków w górę i w dół, znajdujących się w prawym dolnym rogu takiej karty. Dodatkowo mamy możliwość zmiany wyglądu prezentowanego tekstu. Możemy zmienić wielkość i krój liter czy wyrównanie. Program oferuje też kilka różnych skórek, jeśli nie pasuje nam ta domyślna. Mr. Reader pod względem funkcji zarządzania pobieraną treścią to na pewno jeden z najlepszych tego typu programów. Możemy za jego pomocą nie tylko oznaczyć pojedynczą czy wszystkie wiadomości jako przeczytane, ale także te starsze niż zadana data, lub znajdujące się na liście poniżej wybranej wiadomości. Dodam do tego wsparcie dla wielu różnych serwisów, usług(readability, Pocket, Delicious, Tumblr, Posterous), przeglądarek (nawet tak egzotycznych jak Apollo, Dophin, Sleipnir czy iCab Mobile z których większość jest godna uwagi) oraz adresów URL odsyłających do poszczególnych aplikacji. Mr. Reader to jeden z lepszych programów tego typu dla iPada, choć przyznaję, że nie mój ulubiony. Chcąc nie chcąc to z niego będę korzystał od poniedziałku (przynajmniej do czasu aż Silvio Rizzi nie wyda aktualizacji Reedera dla iPada). Mr. Reader dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 3,59 €. Mr.Reader w App Store

Odliczanie trwa, Usłudze Google Reader zostały jeszcze dwa dni życia, a ja wciąż z niej korzystam i trudno mi się z nią rozstać po tych pięciu latach. Myślałem nawet nad jakąś imprezą pożegnalną w grupie jej użytkowników, choć to pewnie byłaby przesada. Zamiast imprezować wolę jednak testować alternatywne rozwiązania. Nie wszystkie to usługi oferujące synchronizację kanałów RSS w chmurze. Dla pewnej grupy osób koniec Google Readera to powrót do aplikacji, które trzymają listę kanałów i pobrane wiadomości lokalnie na dysku i z niczym się nie synchronizują. Jest nawet program, który stracił funkcję synchronizacji na rzecz lokalnie trzymanej bazy danych z kanałami i wiadomościami - to Caffeinated. W tym wpisie zajmę się jednak innym programem. Czytnikiem RSS-ów dla Mac o nazwie Favoriteer. Favoriteer to program, który moim zdaniem skierowany jest do osób, subskrybujących jedynie kilka kanałów. Nie jest to aplikacja dla osób, które intensywnie korzystają z RSS i subskrybują dziesiątki kanałów. Program ma wyglądać ładnie i faktycznie wygląda. W pionowym, wąskim oknie wyświetla całe wiadomości ze wszystkich subskrybowanych kanałów w porządku chronologicznym jedną pod drugim. Nie ma tutaj miejsca na kolumnę z listą artykułów i ich zajawek. Nie ma przeskakiwania pomiędzy artykułami np. za pomocą klawiszy kursora. Musimy przewijać tekst jeden po drugim. To dość upierdliwe, jeśli np. tak jak ja rozpoczynacie swój dzień od kawy i przeglądania wiadomości w kanałach, jakie pojawiły się w nocy. Favoriteer umożliwia dzielenie się linkiem do danego tekstu w różnych serwisach społecznościowych. Pod każdym artykułem znajdziemy ikony LinkedIn, Facebooka, Google Plus i Twittera, a także ikonę z kopertą, która pozwala - jak łatwo się domyślić - wysłać link do tekstu mailem. Niestety, program zawsze wybiera systemową aplikację Mail, a ja od dawna korzystam ze Sparrow. Program wyposażony został w pewne bajery, które ładnie wyglądają ale moim zdaniem nie pomagają w pracy, na 13-calowym ekranie. Jedną z przypięcie go nad wszystkimi innymi programami i uczynienie go przezroczystym w chwili wybrania okna innego programu. Pierwsze wrażenie było pozytywne, jednak już po chwili strasznie mnie to irytowało. Podejrzewam, że na dużych ekranach nie jest to problemem, zwłaszcza że program domyślnie umiejscowiony jest przy prawej krawędzi ekranu (na dole jego okna dostępna jest ikona po kliknięciu w którą okno programu wraca w to miejsce). Najgorsze jest to, że wspomnianej funkcji nie można wyłączyć. Favoriteer domyślnie serwuje wybór kanałów RSS w czterech różnych językach (w tym po angielsku). Możemy przełączać się pomiędzy nimi. Jest też dział My Favorites, do którego możemy dodawać interesujące nas kanały. Brakuje jednak funkcji importu listy kanałów z pliku OPML, musimy dodawać je ręcznie. Dla mnie Favoriteer ma więcej wad niż zalet, mam jednak świadomość, że to nie jest program skierowany do mnie. Na pewno wygląda ładnie, nie mogę się przyczepić do samego wyświetlania artykułów. Przeczytałem kilka i nie miałem powodów do narzekania. Gorzej niestety jest z całą resztą czyli nawigacją pomiędzy artykułami, kanałami no i wspomnianą już przezroczystością okna wiszącego nad wszystkimi innymi. Sprawdźcie sami, czy będzie Wam pasował, dostępny jest bowiem za darmo. Favoriteer w Mac App Store

Czasu coraz mniej. Google Reader działać będzie jeszcze tylko trzy dni, chętnych do zajęcia jego miejsca jest coraz więcej. Ostatnio do tego grona dołączył kiedyś popularny serwis Digg.com, który w roku ubiegłym przeszedł drastyczne zmiany. Digg wprowadził właśnie usługę czytnika RSS. Wersja webowa dostępna jest na razie w wersji beta na zaproszenia (można zarejestrować się na stronie reader.digg.com). Z czytnika w serwisie Digg.com można jednak bez problemu korzystać w oficjalnej aplikacji tego serwisu dla iPhone'a i iPada. Czytnik RSS w aplikacji Digg.com wygląda całkiem ładnie, choć jego funkcje są dość mocno ograniczone. Program pozwala łatwo zaimportować kanały RSS, które śledzimy przez usługę Google Reader. Obsługuje m.in. foldery. Teoretycznie wszystko powinniśmy znaleźć na miejscu, tak jak w Google Reader. Niestety w moim przypadku pojawiły się one w przypadkowej kolejności. Zauważyłem też, że czytnik RSS w aplikacji Digg wyświetla pełną zawartość kanału, a więc także wpisy już przeczytane (są one wyblakłe). Brakuje mi wsparcia popularnych serwisów archiwów do przeczytania na później (Readability czy Pocket). Digg co prawda oferuje własną tego typu usługę. Wystarczy stuknąć na ikonę zakładki w widoku podglądu treści wiadomości lub przesunąć wiadomość w widoku listy w lewą stronę, odkrywając ikony funkcyjne. Jako że czytnik RSS stanowi integralną część aplikacji serwisu Digg.com możemy interesujące nas treści także wykopywać. Ciekawy jestem jak czytnik RSS w serwisie Digg spisywać się będzie w wersji webowej no i czy Digg udostępni API, jak planuje AOL i jako zrobiło Feedly i kilka innych tego typu usług. Do momentu, w którym nie będziemy posiadać konta w serwisie Digg i nie będzie działać nam czytnik w wersji webowej, czytnik RSS w aplikacji nie będzie się synchronizował. Mam nadzieję, że jak ostatecznie Digg Reader wyjdzie z wersji beta to się to zmieni. Digg dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Digg w App Store

Na wieść o tym, że Colin McRae Rally po latach trafi na iPhone'a i iPada z pewnością ucieszy się wielu użytkowników. Pamiętam jak dziś jak zagrywałem się w tę grę najpierw na Playstation kolegi, a później na PC. Od dzisiaj mogę grać w nią na moim iPadzie i iPhone.

Kiedy zacząłem moją przygodę z komputerami Mac na początku 2008 roku NetNewsWire był jedną z pierwszych aplikacji, jakie wypróbowałem. Wtedy jeszcze był to program usługi o tej samej nazwie. Szybko jednak został klientem Google Readera. Program jednak miał dość archaiczny i bardzo niewygodny interfejs. Szybko porzuciłem go na rzecz Google Readera w wersji Web, odpalanego we Fluid, a ostatecznie moim czytnikiem RSS dla Mac został Reeder. Tymczasem w 2011 roku NetNewsWire został kupiony przez firmę Black Pixel, a wczoraj ukazała się publiczna beta czwartej jego wersji.

To, jak zły wpływ na zdrowie i samopoczucie ma praca przy komputerze, przez wiele godzin w jednej pozycji, wiem doskonale. Wyhodowałem sobie całkiem pokaźnych rozmiarów brzuch, nad którego pozbyciem się właśnie pracuję. Co gorsza, jedna i taka sama postawa przez cały dzień ma zły wpływ m.in. na kręgosłup i ucisk rdzenia, co objawia się m.in. mrowieniem czy brakiem czucia w palcach. Warto zatem co kilkadziesiąt minut zrobić sobie krótszą lub dłuższą przerwę na spacer choćby i po biurze czy pokoju, kawę, albo najlepiej na ćwiczenia. Taka przerwa ma często zbawienny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie ale i na kreatywność. Zwyczajnie lepiej się po niejpracuje. Wie o tym wielu deweloperów. Na Maka, iPhone'a i iPada można znaleść sporo programów wykorzystujących np. technikę Pomodoro, to odmierzania czasu przeznaczonego na pracę i na przerwę. Zwykle jednak ograniczają się one do poinformowaniu nas o tym, że czas odessać się od komputera. Nie spotkałem dotąd aplikacji, która serwowałaby nam przy okazji przerwy zestaw kilku prostych ćwiczeń, jakie moglibyśmy wykonać. W Mac App Store pojawił się dzisiaj taki program. Jest nim Stretch dla Mac. Program zagnieżdża się w pasku menu i odmierza czas pracy. Kiedy on upłynie, miła pani informuje nas, że czas zrobić sobie przerwę i zaprasza do kilku prostych ćwiczeń. Możemy oczywiście zrezygnować czy przesunąć je o jakiś czas. Z tego co zdążyłem zauważyć są to ćwiczenia polegające na rozciąganiu różnych części ciała. Jest ich tyle, że w każdej przerwie aplikacja zaserwuje nam inny ich zestaw. Mamy oczywiście możliwość ustawienia czasu pracy (domyślnie jest to 50 minut) oraz ilości ćwiczeń, jakie mamy wykonać podczas przerwy (domyślnie są trzy). Program serwuje także statystyki naszej pracy, a więc ilości wciśniętych klawiszy, kliknięć czy ogólnej aktywności komputera. Muszę przyznać, że Stretch wygląda i działa bardzo dobrze. Nie ma co ukrywać, że uroku aplikacji dodaje ładna dziewczyna, która ma zachęcić nas do ćwiczeń. Stretch dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 3,59 €. Stretch w Mac App Store Mam dla Was dwa kody na Stretch, które pojawią się w komentarzu do niniejszego wpisu w przeciągu godziny od jego publikacji. Pamiętajcie, że ważne i działające kody na ten program pojawią się tylko w komentarzach mojego autorstwa.

No i czas na kolejną grę, która korzysta ze starego, można by śmiało rzecz wyeksploatowanego na wszystkie możliwe sposoby pomysłu, ale podanego w atrakcyjnej bardzo ładnej formie. Mowa o grze The Howler dla iPhone'a i iPada, w której sterujemy balonem. Howler ma bardzo ładną, ręcznie rysowaną grafikę, a sama gra utrzymana jest w steampunkowym klimacie. Akcja gry dzieje się w 1905 roku w Wilnie. Jesteśmy pilotem balonu, którym wykonujemy różnego rodzaju zadania, polegające głównie na przeniesieniu ładunków z jednego miejsce na drugie i manewrowaniu balonem za pomocą gorącego powietrza, które go unosi i wiatru, wiejącego w różnym kierunku i z różną siłą na innych wysokościach. Gra przypomina mi trochę Blimpa, w którym lataliśmy sterowcem, a nie zwykłym balonem, tak jak tutaj. The Howler to pozycja przede wszystkim dla miłośników gatunku. Nie wiem do końca czy ładna grafika przekona pozostałych. Gra Howler dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. The Howler w App Store

O tej grze usłyszałem jeszcze na etapie jej tworzenia i choć deweloper podpytywał mnie czy mógłbym o niej wspomnieć na blogu, to po obejrzeniu tylko filmu trudno mi było wyrobić sobie zdanie, czy faktycznie ostateczny produkt będzie dobry. Jako że gra jest już dostępna w App Store to zachęcony zwiastunem sprzed kilku miesięcy postanowiłem sprawdzić co ostatecznie wyszło. Mowa o Bridgy Jones, grze logicznej w budowanie mostów dla iPhone'a i iPada. Jesteśmy pewnym kolejarzem z dzikiego zachodu, który musi pokonać trasy na których co rusz trzeba budować mosty. Zadanie proste jest tylko na początku. Mamy do dyspozycji ograniczoną liczbę torów i desek do budowy konstrukcji nośnej. Jedne i drugie łączymy w punktach węzłowych. W zależności od tego, gdzie mamy zbudować most, musimy zastosować różne rozwiązania, a to przęsło w formie kratownicy, innym razem podpory, a jeszcze innym nasza ciuchcia musi tak naprawdę zeskoczyć z jednego toru i spać na drugi. Czasem to co budujemy nie ma z mostem wiele wspólnego. Wszytko to oczywiście robimy na czas, dobrze, jeśli uda nam się zachować ładunek w wagonie, który za sobą ciągniemy, a czasem także zdobyć zawieszoną nad przepaścią kość dla naszego psa. Pewnie gier w budowanie mostów jest w App Store całkiem sporo. Bridge Jones łączy jednak ten sprawdzony i bardzo dobry pomysł na grę z ładną grafiką i fajną ścieżką dźwiękową w stylu country. Dobra robota! Gra Bridgy Jones dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Bridgy Jones w App Store

Aplikacje fotograficzne firmy MacPhun dla iPhone'a, iPada i Maka towarzyszą mi od czterech lat. Pamiętam do dzisiaj recenzję FX Photo Studio dla iPhone'a, jaką opublikowałem jeszcze na mackozer.pl. Od tego czasu śledzę działania tej firmy oraz jej szefa Aleksa Tsepko, z którym miałem okazję poznać się osobiście podczas targów Macworld / iWorld w styczniu 2012 roku. Niedawno FX Photo Studio dla iPhone'a zostało udostępnione za darmo, szybko uzyskując wynik 10 milionów pobrań. To dobra okazja by zadać Aleksowi kilka pytań. Alex Tsepko na targach Macworld/iWorld w 2012 roku.1. FX Photo Studio to weteran App Store wśród aplikacji do edycji i korekty fotografii. Pojawił się w tym sklepie cztery lata temu i wygląda na to, że wciąż cieszy się dużą popularnością. Ostatnio udostępniliście go za darmo, uzyskując 10 milionów pobrań w przeciągu 45 dni. To robi wrażenie, ale czy oznacza to, że zarobiliście już na nim tyle, że możecie teraz rozdawać go za darmo?Alex Tsepko: Tak, FX Photo Studio jest w App Store od 2009 roku i przez te wszystkie lata program utrzymał się w czołówce aplikacji fotograficznych. Udostępniliśmy go za darmo jako swego rodzaju eksperyment, by zobaczyć co się stanie, no i efekt był świetny. Chcieliśmy zrobić coś całkowicie nowego z tym - jak go nazwałeś - weteranem, a udostępnienie go za darmo pomogło nam przypomnieć o nim światu i zyskać miliony lojalnych użytkowników. 2. FX Photo Studio oferuje dodatkowe zestawy efektów za niedużą dodatkową opłatą poprzez wewnętrzne mikropłatności. Co po tych wszystkich latach sądzisz o zarabianiu na aplikacjach? Czy lepiej jest wydać płatny program, czy może udostępnić go za darmo w modelu freemium i zarabiać na dodatkowych funkcjach, dostępnych poprzez mikropłatności właśnie?Alex Tsepko: Próbowaliśmy wszystkiego w przypadku aplikacji dla iOS. Mamy więc Vintagio i ColorStokes, które są po prostu płatnymi aplikacjami bez dodatkowych mikropłatności. Ten model sprawdził się bardzo dobrze. Próbowaliśmy modelu freemium w innych naszych aplikacjach, np. Cartoonatic, który zawiera pewną ilość dodatkowych funkcji. W obecnej chwili FX Photo Studio także dostępne jest w modelu freemium, ale wszystkie jego funkcje dostępne są za darmo. To nie jest wersja lite tylko pełna aplikacja. Mikropłatności nie są w tym wypadku potrzebne by móc korzystać z programu. Myślę, że najważniejsze jest stworzenie jak najlepszej aplikacji z której użytkownik korzystać będzie z przyjemnością niezależnie od tego jaki model płatności wybierzemy. 3. Aplikacje wydane przez MacPhun znane są dobrze użytkownikom iPhone'ów, iPadów i komputerów Mac na całym świecie. Stworzenie świetnej aplikacji to jedno, ale odniesienie z nią sukcesu to druga strona medalu. Jaka jest Wasza recepta na sukces?Alex Tsepko: Nie polegamy na szczęściu, bardzo ciężko pracujemy nad marketingiem i promocją naszych aplikacji. 4. Ponad rok temu zorganizowałeś w Nowym Jorku wystawę iFotografii. Czy zamierzasz zrobić jeszcze coś podobnego w przyszłości?Alex Tsepko: Na pewno świetnie byłoby zrobić kiedyś coś podobnego.5. Nie mogę powstrzymać się od pytania o plany na przyszłość. Czy pracujecie nad jakimiś nowymi programami czy skupiacie się tylko na rozwoju tych już istniejących?Alex Tsepko: Pracujemy nad nowym aplikacjami fotograficznymi dla Mac, które wkrótce trafią do Mac App Store. Już niedługo dowiesz się więcej o jednej z nich. 6. Zainstalowałeś iOS 7? Podoba Ci się?Alex Tsepko: Nie, ale nasi deweloperzy testują go. Przeczytałem wiele relacji z Keynote i recenzji nowego iOS-a. Muszę powiedzieć, że to wszystko jest bardzo interesujące i intrygujące. O niektórych funkcjach marzyliśmy, innych wciąż jeszcze brakuje, są też takie, których chciałbym spróbować już teraz. Mam nadzieję, że będę miał wkrótce okazję sprawdzić go samemu. Dziękuję za rozmowę.Przypomnę tylko, że o FX Photo Studio dla iPhone'a pisałem już na blogu MyApple.