Krystian Kozerawski mackozer

Bloger technologiczny, piszący przede wszystkim o Apple. MacUser od stycznia 2007 roku. Swoje pierwsze kroki stawiał tutaj, na MyApple. Przez lata prowadził bloga mackozer.pl. Od marca 2013 roku pisze znowu na MyApple, którego jest redaktorem naczelnym.

Blog News Nowy wpis

Czasu coraz mniej. Google Reader działać będzie jeszcze tylko trzy dni, chętnych do zajęcia jego miejsca jest coraz więcej. Ostatnio do tego grona dołączył kiedyś popularny serwis Digg.com, który w roku ubiegłym przeszedł drastyczne zmiany. Digg wprowadził właśnie usługę czytnika RSS. Wersja webowa dostępna jest na razie w wersji beta na zaproszenia (można zarejestrować się na stronie reader.digg.com). Z czytnika w serwisie Digg.com można jednak bez problemu korzystać w oficjalnej aplikacji tego serwisu dla iPhone'a i iPada. Czytnik RSS w aplikacji Digg.com wygląda całkiem ładnie, choć jego funkcje są dość mocno ograniczone. Program pozwala łatwo zaimportować kanały RSS, które śledzimy przez usługę Google Reader. Obsługuje m.in. foldery. Teoretycznie wszystko powinniśmy znaleźć na miejscu, tak jak w Google Reader. Niestety w moim przypadku pojawiły się one w przypadkowej kolejności. Zauważyłem też, że czytnik RSS w aplikacji Digg wyświetla pełną zawartość kanału, a więc także wpisy już przeczytane (są one wyblakłe). Brakuje mi wsparcia popularnych serwisów archiwów do przeczytania na później (Readability czy Pocket). Digg co prawda oferuje własną tego typu usługę. Wystarczy stuknąć na ikonę zakładki w widoku podglądu treści wiadomości lub przesunąć wiadomość w widoku listy w lewą stronę, odkrywając ikony funkcyjne. Jako że czytnik RSS stanowi integralną część aplikacji serwisu Digg.com możemy interesujące nas treści także wykopywać. Ciekawy jestem jak czytnik RSS w serwisie Digg spisywać się będzie w wersji webowej no i czy Digg udostępni API, jak planuje AOL i jako zrobiło Feedly i kilka innych tego typu usług. Do momentu, w którym nie będziemy posiadać konta w serwisie Digg i nie będzie działać nam czytnik w wersji webowej, czytnik RSS w aplikacji nie będzie się synchronizował. Mam nadzieję, że jak ostatecznie Digg Reader wyjdzie z wersji beta to się to zmieni. Digg dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store za darmo. Digg w App Store

Na wieść o tym, że Colin McRae Rally po latach trafi na iPhone'a i iPada z pewnością ucieszy się wielu użytkowników. Pamiętam jak dziś jak zagrywałem się w tę grę najpierw na Playstation kolegi, a później na PC. Od dzisiaj mogę grać w nią na moim iPadzie i iPhone.

Kiedy zacząłem moją przygodę z komputerami Mac na początku 2008 roku NetNewsWire był jedną z pierwszych aplikacji, jakie wypróbowałem. Wtedy jeszcze był to program usługi o tej samej nazwie. Szybko jednak został klientem Google Readera. Program jednak miał dość archaiczny i bardzo niewygodny interfejs. Szybko porzuciłem go na rzecz Google Readera w wersji Web, odpalanego we Fluid, a ostatecznie moim czytnikiem RSS dla Mac został Reeder. Tymczasem w 2011 roku NetNewsWire został kupiony przez firmę Black Pixel, a wczoraj ukazała się publiczna beta czwartej jego wersji.

To, jak zły wpływ na zdrowie i samopoczucie ma praca przy komputerze, przez wiele godzin w jednej pozycji, wiem doskonale. Wyhodowałem sobie całkiem pokaźnych rozmiarów brzuch, nad którego pozbyciem się właśnie pracuję. Co gorsza, jedna i taka sama postawa przez cały dzień ma zły wpływ m.in. na kręgosłup i ucisk rdzenia, co objawia się m.in. mrowieniem czy brakiem czucia w palcach. Warto zatem co kilkadziesiąt minut zrobić sobie krótszą lub dłuższą przerwę na spacer choćby i po biurze czy pokoju, kawę, albo najlepiej na ćwiczenia. Taka przerwa ma często zbawienny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie ale i na kreatywność. Zwyczajnie lepiej się po niejpracuje. Wie o tym wielu deweloperów. Na Maka, iPhone'a i iPada można znaleść sporo programów wykorzystujących np. technikę Pomodoro, to odmierzania czasu przeznaczonego na pracę i na przerwę. Zwykle jednak ograniczają się one do poinformowaniu nas o tym, że czas odessać się od komputera. Nie spotkałem dotąd aplikacji, która serwowałaby nam przy okazji przerwy zestaw kilku prostych ćwiczeń, jakie moglibyśmy wykonać. W Mac App Store pojawił się dzisiaj taki program. Jest nim Stretch dla Mac. Program zagnieżdża się w pasku menu i odmierza czas pracy. Kiedy on upłynie, miła pani informuje nas, że czas zrobić sobie przerwę i zaprasza do kilku prostych ćwiczeń. Możemy oczywiście zrezygnować czy przesunąć je o jakiś czas. Z tego co zdążyłem zauważyć są to ćwiczenia polegające na rozciąganiu różnych części ciała. Jest ich tyle, że w każdej przerwie aplikacja zaserwuje nam inny ich zestaw. Mamy oczywiście możliwość ustawienia czasu pracy (domyślnie jest to 50 minut) oraz ilości ćwiczeń, jakie mamy wykonać podczas przerwy (domyślnie są trzy). Program serwuje także statystyki naszej pracy, a więc ilości wciśniętych klawiszy, kliknięć czy ogólnej aktywności komputera. Muszę przyznać, że Stretch wygląda i działa bardzo dobrze. Nie ma co ukrywać, że uroku aplikacji dodaje ładna dziewczyna, która ma zachęcić nas do ćwiczeń. Stretch dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 3,59 €. Stretch w Mac App Store Mam dla Was dwa kody na Stretch, które pojawią się w komentarzu do niniejszego wpisu w przeciągu godziny od jego publikacji. Pamiętajcie, że ważne i działające kody na ten program pojawią się tylko w komentarzach mojego autorstwa.

No i czas na kolejną grę, która korzysta ze starego, można by śmiało rzecz wyeksploatowanego na wszystkie możliwe sposoby pomysłu, ale podanego w atrakcyjnej bardzo ładnej formie. Mowa o grze The Howler dla iPhone'a i iPada, w której sterujemy balonem. Howler ma bardzo ładną, ręcznie rysowaną grafikę, a sama gra utrzymana jest w steampunkowym klimacie. Akcja gry dzieje się w 1905 roku w Wilnie. Jesteśmy pilotem balonu, którym wykonujemy różnego rodzaju zadania, polegające głównie na przeniesieniu ładunków z jednego miejsce na drugie i manewrowaniu balonem za pomocą gorącego powietrza, które go unosi i wiatru, wiejącego w różnym kierunku i z różną siłą na innych wysokościach. Gra przypomina mi trochę Blimpa, w którym lataliśmy sterowcem, a nie zwykłym balonem, tak jak tutaj. The Howler to pozycja przede wszystkim dla miłośników gatunku. Nie wiem do końca czy ładna grafika przekona pozostałych. Gra Howler dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. The Howler w App Store

O tej grze usłyszałem jeszcze na etapie jej tworzenia i choć deweloper podpytywał mnie czy mógłbym o niej wspomnieć na blogu, to po obejrzeniu tylko filmu trudno mi było wyrobić sobie zdanie, czy faktycznie ostateczny produkt będzie dobry. Jako że gra jest już dostępna w App Store to zachęcony zwiastunem sprzed kilku miesięcy postanowiłem sprawdzić co ostatecznie wyszło. Mowa o Bridgy Jones, grze logicznej w budowanie mostów dla iPhone'a i iPada. Jesteśmy pewnym kolejarzem z dzikiego zachodu, który musi pokonać trasy na których co rusz trzeba budować mosty. Zadanie proste jest tylko na początku. Mamy do dyspozycji ograniczoną liczbę torów i desek do budowy konstrukcji nośnej. Jedne i drugie łączymy w punktach węzłowych. W zależności od tego, gdzie mamy zbudować most, musimy zastosować różne rozwiązania, a to przęsło w formie kratownicy, innym razem podpory, a jeszcze innym nasza ciuchcia musi tak naprawdę zeskoczyć z jednego toru i spać na drugi. Czasem to co budujemy nie ma z mostem wiele wspólnego. Wszytko to oczywiście robimy na czas, dobrze, jeśli uda nam się zachować ładunek w wagonie, który za sobą ciągniemy, a czasem także zdobyć zawieszoną nad przepaścią kość dla naszego psa. Pewnie gier w budowanie mostów jest w App Store całkiem sporo. Bridge Jones łączy jednak ten sprawdzony i bardzo dobry pomysł na grę z ładną grafiką i fajną ścieżką dźwiękową w stylu country. Dobra robota! Gra Bridgy Jones dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Bridgy Jones w App Store

Aplikacje fotograficzne firmy MacPhun dla iPhone'a, iPada i Maka towarzyszą mi od czterech lat. Pamiętam do dzisiaj recenzję FX Photo Studio dla iPhone'a, jaką opublikowałem jeszcze na mackozer.pl. Od tego czasu śledzę działania tej firmy oraz jej szefa Aleksa Tsepko, z którym miałem okazję poznać się osobiście podczas targów Macworld / iWorld w styczniu 2012 roku. Niedawno FX Photo Studio dla iPhone'a zostało udostępnione za darmo, szybko uzyskując wynik 10 milionów pobrań. To dobra okazja by zadać Aleksowi kilka pytań. Alex Tsepko na targach Macworld/iWorld w 2012 roku.1. FX Photo Studio to weteran App Store wśród aplikacji do edycji i korekty fotografii. Pojawił się w tym sklepie cztery lata temu i wygląda na to, że wciąż cieszy się dużą popularnością. Ostatnio udostępniliście go za darmo, uzyskując 10 milionów pobrań w przeciągu 45 dni. To robi wrażenie, ale czy oznacza to, że zarobiliście już na nim tyle, że możecie teraz rozdawać go za darmo?Alex Tsepko: Tak, FX Photo Studio jest w App Store od 2009 roku i przez te wszystkie lata program utrzymał się w czołówce aplikacji fotograficznych. Udostępniliśmy go za darmo jako swego rodzaju eksperyment, by zobaczyć co się stanie, no i efekt był świetny. Chcieliśmy zrobić coś całkowicie nowego z tym - jak go nazwałeś - weteranem, a udostępnienie go za darmo pomogło nam przypomnieć o nim światu i zyskać miliony lojalnych użytkowników. 2. FX Photo Studio oferuje dodatkowe zestawy efektów za niedużą dodatkową opłatą poprzez wewnętrzne mikropłatności. Co po tych wszystkich latach sądzisz o zarabianiu na aplikacjach? Czy lepiej jest wydać płatny program, czy może udostępnić go za darmo w modelu freemium i zarabiać na dodatkowych funkcjach, dostępnych poprzez mikropłatności właśnie?Alex Tsepko: Próbowaliśmy wszystkiego w przypadku aplikacji dla iOS. Mamy więc Vintagio i ColorStokes, które są po prostu płatnymi aplikacjami bez dodatkowych mikropłatności. Ten model sprawdził się bardzo dobrze. Próbowaliśmy modelu freemium w innych naszych aplikacjach, np. Cartoonatic, który zawiera pewną ilość dodatkowych funkcji. W obecnej chwili FX Photo Studio także dostępne jest w modelu freemium, ale wszystkie jego funkcje dostępne są za darmo. To nie jest wersja lite tylko pełna aplikacja. Mikropłatności nie są w tym wypadku potrzebne by móc korzystać z programu. Myślę, że najważniejsze jest stworzenie jak najlepszej aplikacji z której użytkownik korzystać będzie z przyjemnością niezależnie od tego jaki model płatności wybierzemy. 3. Aplikacje wydane przez MacPhun znane są dobrze użytkownikom iPhone'ów, iPadów i komputerów Mac na całym świecie. Stworzenie świetnej aplikacji to jedno, ale odniesienie z nią sukcesu to druga strona medalu. Jaka jest Wasza recepta na sukces?Alex Tsepko: Nie polegamy na szczęściu, bardzo ciężko pracujemy nad marketingiem i promocją naszych aplikacji. 4. Ponad rok temu zorganizowałeś w Nowym Jorku wystawę iFotografii. Czy zamierzasz zrobić jeszcze coś podobnego w przyszłości?Alex Tsepko: Na pewno świetnie byłoby zrobić kiedyś coś podobnego.5. Nie mogę powstrzymać się od pytania o plany na przyszłość. Czy pracujecie nad jakimiś nowymi programami czy skupiacie się tylko na rozwoju tych już istniejących?Alex Tsepko: Pracujemy nad nowym aplikacjami fotograficznymi dla Mac, które wkrótce trafią do Mac App Store. Już niedługo dowiesz się więcej o jednej z nich. 6. Zainstalowałeś iOS 7? Podoba Ci się?Alex Tsepko: Nie, ale nasi deweloperzy testują go. Przeczytałem wiele relacji z Keynote i recenzji nowego iOS-a. Muszę powiedzieć, że to wszystko jest bardzo interesujące i intrygujące. O niektórych funkcjach marzyliśmy, innych wciąż jeszcze brakuje, są też takie, których chciałbym spróbować już teraz. Mam nadzieję, że będę miał wkrótce okazję sprawdzić go samemu. Dziękuję za rozmowę.Przypomnę tylko, że o FX Photo Studio dla iPhone'a pisałem już na blogu MyApple.

Uwielbiam Pinballe jeszcze od czasów salonów gier w tzw. Wozach Drzymały, które zajeżdżały czasem na okoliczny parking moim betonowym osiedlu. Później przyszedł czas na ich cyfrowe odpowiedniki, najpierw w 8-bitach na ZX Spectrum, a następnie na Amidze. Do tego typu gier wróciłem właściwie dopiero na iPadzie, jakieś dwa lata temu wraz z wydaniem gry Pinball Rocks HD Slayer, promującego wtedy nową płytę tego zespołu World Painted Blood. Jakiś czas później Sony wydało drugą grę z tej serii Pinball Rocks HD AC/DC. Tutaj można było grać przy muzyce z różnych płyt tego zespołu. Obydwie gry były dopracowane w drobnych szczegółach, choć Slayer był ogólnie lepszy - miał ciekawiej zaprojektowany stół, a i ścieżka dźwiękowa była lepsza, bo były to całe ślady z płyty, a w tle gadał jeszcze Tom Araya (basista i wokalista tego zespołu). Obydwie gry opisałem w szczegółach jeszcze na MacKozer.pl - zainteresowanych odsyłam do recenzji (Slayer, AC/DC). Przyznam, że liczyłem na kolejną grę z jakiś popularnym zespołem rockowym czy metalowym. Ostatecznie Sony zdecydowało się zarobić więcej i jeszcze raz, wypuszczając grę w modelu freemium o nazwie Pinball Rocks HD. W Pinball Rocks HD za darmo otrzymujemy jeden, podstawowy stół rockowy. Stylizowany na klub muzyczny. Przyznam, że jest niezły, nie wieje nudą. Z każdą nową bilą w tle leci kawałek innego wykonawcy, a są to Richie Kotzen, The Sword, Filter, Red, Hatebreed czy All The Remains (znam tylko kilku z nich). Za każdy kolejny stół musimy zapłacić 2,69 €. Wśród nich znalazły się oczywiście wspomniane już przeze mnie stoły Slayer i AC/DC i z tego co zdążyłem się zorientować, są to identyczne stoły, z tą samą muzyką co we wspomnianych przeze mnie aplikacjach. Wśród nowości wymienić wypada stół Alice In Chains promujący album The Devil Put Dinosaurs Here. Przyznam jednak, że Alice in Chains nigdy mi się specjalnie nie podobało (wolałem Pearl Jam, Soundgarden, Temple Of The Dog czy Mad Season). Jest też stół zespołu Bullet For My Valentine, który znam właściwie tylko z nazwy. Każdy ze stołów zawiera oczywiście różne bonusy i tak na przykład na stole Slayera wygrywamy kawałki na gitarze Kerry'ego Kinga. Pinball Rocks HD to na pewno dobra propozycja dla wszystkich fanów pinballi i rocka czy metalu. Jeśli macie już którąś z tych gier (AC/DC czy Slayer) to warto pobrać nową choćby dla darmowego stołu. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z Pinball Rocks HD to możecie zebrać stoły w jednej aplikacji. Pinball Rocks HD dla iPhone'a i iPada dostępne jest w App Store za darmo. Pinball Rocks HD w App Store

Mój iPad, stoi na biurku zwykle obok MacBook'a i iMaka. Kiedy nie robię na nim nic konkretnego zwykle stoi wygaszony, a przecież mógłby serwować sporo dodatkowych informacji, które mogą być przydatne w mojej pracy. Dzięki aplikacji Morning mogę teraz korzystać z niego jak ze swego rodzaju centrum dowodzenia moim małym światem. Morning to rodzaj tablicy rozdzielczej z różnymi informacjami wyświetlanymi w mniejszych lub większych boksach. Górny rząd mieści dwa szersze, a dolny cztery boksy. Możemy je dowolnie przestawiać względem siebie. Wystarczy przytrzymać palec na wybranym z nich. Program może wyświetlać godzinę i datę, informacje o aktualnym stanie oraz prognozę pogody, wiadomości z poszczególnych stron internetowych, podgląd zadań do zrobienia z systemowej aplikacji Przypomnienia, spotkania z kalendarza, kursy akcji, licznik odliczania, a także szacunkowy czas dojazdu do pracy itp. To, co ma być wyświetlane w danym boksie możemy wybrać z menu kontekstowego. Dodatkowo w przypadku obliczania czasu przejazdu program wytycza najkrótszą trasę (choć nie wiem czy najbardziej optymalną w każdym przypadku). Wspomnę jeszcze na koniec, że do dyspozycji mamy kilka różnych wariantów kolorystycznych do wyboru. Morning dla iPada dostępny jest w App Store w cenie 2,69 €. Morning w App Store

Moje spotkanie z chemią przypadło na okres totalnego kryzysu lat 80-tych w wielkiej betonowej szkole molochu na kilka tysięcy dzieci, w którym większość nauczycieli traktowało swoją pracę jako niesprawiedliwie nałożoną na nich karę. Skutkowało to tym, że byli nudni, na ich lekcjach się po prostu spało, albo patrzyło tęsknie przez okno na boisko. Miałem wrażenie, że wielu z nich chronicznie wręcz nienawidziło dzieci. Pamiętam jak dziś moją panią nauczycielkę od muzyki (żeby wiedziała co ze mnie wyrosło :) ), która ganiała mnie w 1986 roku z nożyczkami i grzebieniem, bym się jakoś normalnie uczesał (żebym na tej głowie miał coś szczególnego, a miałem po prostu dłuższego, postawionego jeża). Nie inaczej było właśnie z lekcjami chemii. Na pierwszą szedłem jeszcze podekscytowany, że w jej ramach będą jakieś ciekawe eksperymenty. Szybko jednak dziecięca ciekawość do tego przedmiotu została we mnie zarżnięta przez skostniałą, bladą i ubierającą się na czarno niczym gotka na Castle Party w Bolkowie nauczycielkę. Od tego czasu z chemii pamiętam tyle by nie pić słabszego alkoholu po mocniejszym. Oczywiście trochę tę historię przekoloryzowałem, ale z pewnością ci z Was, którzy uczyli się w latach 80-tych na ogromnych betonowych wsiach (na które cichym krokiem nadciągała szarówka...), wiedzą o czym mówię. Z tym większą ciekawością zainstalowałem aplikację poznańskiego studia GoldenSubmarine pod tytułem Poczuj Chemię. Poczuj Chemię to gra edukacyjna dla młodszych użytkowników. Uczestniczą oni w wirtualnej wyprawie na marsa, podczas której przeprowadzają masę różnego rodzaju eksperymentów. Musimy np. skompletować tablicę okresową pierwiastków, czy dopasować etykiety do odpowiednich substancji chemicznych. Czasem musimy je zidentyfikować poprzez różnego rodzaju eksperymenty. Gry i zabawy z chemią wciągają, choć jako dorosły facet, któremu w dzieciństwie chemię skutecznie obrzydzono czuję pewien niedosyt. Jest to bowiem aplikacja, która ma najwyraźniej służyć jako dodatek, pomoc naukowa. Trudno mi było odgadnąć jak powinien zachowywać się jakiś związek po wrzuceniu go np. do kwasu siarkowego czy solnego. Pewne eksperymenty dzieci muszą najpierw zobaczyć na żywo, a więc dalej wiele zależy od dobrego nauczyciela. Poczuj Chemię to dobry i potrzebny program, który na pewno pomoże uczniom przekonać się do tego przedmiotu i być może lepiej go zrozumieć. Przyczepię się i to GŁOŚNO (słyszycie to GoldenSubmarine? :) ) do kilku niedoróbek. Program wymaga moim zdaniem poprawek w działaniu interfejsu. Szlag mnie trafiał po kolejnej próbie umieszczenia kolby czy probówki w stojaku, która znikała, jeśli przesunęło się ją niezbyt precyzyjnie. Podobny problem miałem z etykietami z nazwami związków chemicznych. Nie mogłem ich umieścić pod probówkami. Dopiero długotrwałe mazanie palcem po ekranie w okolicy przeznaczonego do tego miejsca dało pozytywny rezultat. Takie niedoróbki bardzo zniechęcają, a szkoda by uczniowie, po takich doświadczeniach po prostu go skasowali. Program Poczuj Chemię dla iPada dostępny jest w App Store za darmo. Poczuj Chemię w App Store

O tym programie, w dwóch osobnych wersjach dla iPhone'a i iPada swego czasu rozpisywałem się szeroko na MacKozer.pl. Warto przypomnieć go użytkownikom MyApple.pl, gdyż zarówno wersja dla iPhone'a jak i iPada dostępne są przez ograniczony czas za darmo. Vjay to jak sama nazwa wskazuje program dla vjeyów (czyli video discjockeyów), a więc osób miksujących na żywo filmy i muzykę. Vjay to aplikacja, która ma im w tym pomóc. Program pozwala na miksowanie w locie dwóch różnych filmów z biblioteki iPada bądź iPhone'a, można także rejestrować filmy wbudowaną kamerą i miksować je na zywo. Do każdego z dwóch kanałów możemy wgrać film audio-wideo, wideo lub zdjęcia i podłożyć do tego odpowiedni podkład muzyczny z biblioteki urządzenia. Jesli brakuje nam odpowiedniego podkładów muzycznego możemy dokupić utwory w iTunes Music Store. Do dyspozycji mamy także różnego rodzaju efekty, filtry, możemy zapętlać fragmenty, puszczać je od tyłu czy spowalniać. Do miksowania służy centralnie położony suwak. Miksy możemy nagrywać, są one także wysyłane przez przejściówkę HDMI lub poprzez AirPLay do Apple TV. Aplikacje wspierają także urządzenia Midi ale o tym znajdziecie więcej na stronie ich producenta, czyli firmy algoriddim. Obydwie wersje różnią się przede wszystkim interfejsem i trochę wygodą użytkowania. Jedno i drugie wynika z wielkości ekranów iPada i iPhone'a. vjay dla iPada w App Store vjay dla iPhone'a w App Store